Bertrand, który słowa Maas Murrii wziął za dobrą monetę, skłonił się promieniejąc z dumy po czym wycofał się do swojej komnaty. Diomedes w asyście służby poprowadził podróżników na pokoje. Gdy Degnir wyartykułował swoją prośbę, rządca skinął na starszą kobietę z haczykowatym nosem i aparycją czarownicy. - Takie drobnostki załatwiajcie z madame Izoldą. To nasza gospodyni. Możecie tez poprosić o przygotowanie wam kąpieli. Lord Aucassin ma bardzo wrażliwy węch, mam nadzieję, że rozumiecie.
Chrząknął znacząco i wyszedł z pomieszczenia.
Madame Izolda podeszła do Degnira. - Flaszka spirytusu Panie? Powinna się znaleźć. Co do inszych medykamentów będzie z tym krucho. To nie lazaret. Co do posiłku to musicie poczekać do zmroku. Pan zwykł jadać właśnie w takiej porze.
Władczym gestem przywołała jedną ze służek, które były w pomieszczeniu i ze strachem wpatrywały się w ochmistrzynię. Szeptem wydała jej jakieś polecenie. Ta zniknęła i pojawiła się po minucie niosąc flaszkę o którą pytał Degnir. Izolda wręczyła mu ją, po czym wyszła pokazać reszcie ich pokoje i dopilnować przygotowania kąpieli. |