Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-08-2014, 12:42   #7
Dhratlach
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Potomek rodu deVall większość swojego czasu na stacji spędził przy załadunku zapasów i towarów na statek, a była to nie mała robota pilnować biurokratów by nie zawalili sprawy. Ze swoim ręcznym komputerem więc pilnował by każdy najmniejszy sprzęt i zaopatrzenie bezpiecznie zostało złożone w trzewiach "Nadzie Albionu". Wszak nigdy nie było wiadomo co może się przydać, a jakiekolwiek zaniedbania mogłyby mieś niepożądane skutki na samą wyprawę. Nie raz dane mu było opierniczyć dokerów za lenistwo. Czasu mieli niewiele, a on miał zamiar jeszcze się napić w barze. Tak trwało paru godzinne nadzorowanie kontenerów z zapasami i prowiantem, beczek z petrochemikaliami i innych dobroci kiedy w końcu przyszła pora na wisienkę na szczycie lukrowanego tortu. Ciężki, opancerzony i robiony na zamówienie pojazd bojowy z wyglądu przypominający smoka wjeżdżał po rampie załadunkowej na głównym włazie wyryty herb jego rodu. Jawna przynależność do jego domu jaki i do Zakonu Drakena którego Sir Alain był członkiem. Odetchnął z ulgą, zdawało się, że wszystko było na miejscu. Ruszył więc nieśpiesznie do stacyjnej knajpy się napić.

Przy szklance mocniejszego trunku miał czas by rozmyślać i rozmyślał. Miał misję do wykonania, bardzo ważną misję której szanse na ziszczenie widział w tej ekspedycji. Co tu dużo mówić, jego doświadczenie mówiło samo za siebie, a długotrwałe, kilku tygodniowe negocjacje z przedstawicielami Fundacji zapewniły mu w końcu oficjalny status Gubernatora planetarnego. Dobry początek dobrego dnia można by powiedzieć. Zamówił jeszcze jedną kolejkę. Musiał się zapoznać z dossier każdego z członków ekspedycji, ale na to miał czas. Jak na tą chwilę mieli szanse nie najgorsze. Zostało tylko mieć nadzieję, że nowa planeta ugości ich w miarę przyjazny sposób. Jak by nie było nie przyznawało się drugiej kategorii bez powodu, ale nie było to zmartwienie na teraz. Poprawił więc kaburę przy pasie i dokończywszy łyk mocniejszego ruszył zwiedzać sam statek. Możliwe, że właśnie tam spotka Cathy.
 
Dhratlach jest offline