Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-08-2014, 18:40   #43
Rodryg
 
Reputacja: 1 Rodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputację
Elphira mogła stwierdzić że poprzedni właściciel miał specyficzny gust, bądź też sama posiadłość oddziaływała w dość specyficzny sposób na zwierzęta. Konie robiły wrażenie i bardziej pasowałyby jakiemuś upiornemu jeźdźcowi lub złowrogiej karocy okrutnego szlachcica niż do zwykłego drewnianego wozu...
Choć i tak były lepsze od gryzoni grasujących po posiadłości, wolała nie wyobrażać sobie co jeden z przodków Hope chciał osiągnąć w swym eksperymencie choć można było przypuszczać że prawdopodobnie nie był zdrowy na umyśle skoro wybrał myszy.

Scaringe miało typowy "urok" Ustalaviańskiego miasta czyli mieszkańców unikających obcych w niektórych przypadkach co najmniej tak jak by roznosili zarazę. Akurat w tym przypadku pozwoliło im to na uniknięcie zbędnego zainteresowania lub pytań, i wbrew jej obawom niektórzy mieszkańcy byli na tyle chętni do rozmowy by udało im dowiedzieć co i jak.

W kwestii trunków mieli wybór między krasnoludzkim browarem co już samo w sobie mówiło o jakości oraz elfem o imieniu Tainell, czyżby kolejny rozdział wielowiekowej konkurencji między elfami a krasnoludami ? Nie jej to było rozstrzygać ważne by trunek był adekwatnie wyceniony do jakości i na ich kiesę. Wspomniano im jeszcze o mocniejszych trunkach u alchemika choć Elphi miała wątpliwości czy nie będą one miały skutków ubocznych a to raczej by nie pomogło w rozkręceniu interesu i poprawie wizerunku. Jeszcze była samotna kapłanka sprzedająca wino sam fakt wydał jej się dość osobliwy i nie była by przekonana do tego pomysłu choć mogła się mylić.

W kwestii pozostałych zakupów już nie mieli tak szerokiego pola wyboru zwierzęta mogli zakupić u niejakiego Garetta z jednej strony jeśli dobrze zrozumiała mogło to znaczyć że jego zwierzęta były zdrowe i przyzwoitej "jakości", z drugiej prawdopodobnie słono by ich kosztowały w końcu człowiek nie dorabia się majątku na niskich cenach. Zakupy u wdowy prawdopodobnie wyszły by taniej i by może nawet mogły by ujść za dobry uczynek choć nie wiadomo w jakim stanie były by zwierzęta. Po mięso mogli wybrać się do Dreadwood lub też zaopatrzyć się w tutejszej karczmie, choć zaopatrywanie się u potencjalnego "konkurenta" raczej nie pozwoliło by na długotrwałą działalność.

Cały swój wywód myślowy dziewczyna zakończyła westchnieniem po którym zwilżyła gardło winem z kielicha. I tak trzeba było to przedyskutować z resztą towarzystwa, rozejrzała się po wnętrzu "Dobrej niewiasty". Do zajazdu ojca nawet się nie umywał widać było że gospodarz nie dbał zbytnio o estetykę czy też czystość zajazdu, choć prawdopodobnie tutejszym mieszkańcom nie zależało lub już do tego przywykli. Właściciel darł się tak jak by miało to sprawić że żona i jego córki zaczną sprawniej usługiwać gościom, w domu też zdarzało się że ojciec podnosił głos. Jednak bliżej temu było do wydawania poleceń oraz wiedział kiedy jest to niezbędne a kiedy można było powiedzieć co trzeba normalnym tonem, oczywiście w czasie jego nieobecności ta "zaszczytna" rola przypadała jej. Uśmiechnęła się na to wspomnienie jednak kolejny wrzask karczmarza skutecznie zmył go z jej twarzy. Widać było że ten prostak nie znał innych metod poza krzykiem oraz przemocą, z irytacją obserwowała gdy zdzielił żonę po twarzy. Jednak zupełnie nie była przygotowana na to co było potem wpierw kobieta zaczęła się śmiać jak by cios sprawił że postradała wszystkie zmysły, kolejny zaś pozbawił ją... głowy ?!

Elphira momentalnie zakrztusiła się wytrzeszczając oczy a wino pociekło jej nosem przez chwilę wpatrywała się w scenę jak z koszmaru zastanawiając się czy nie śni na jawie. Jednak nie był to sen szybko poderwała się na nogi ocierając twarz rękawem i zbierając myśli, stwór pasował do kilu opowieści o potworze zwanym Vargulcem który mógł uśmiercić kogoś krzykiem. Niestety tylko tyle wiedziała, zaczęła przygotowywać się do rzucenia czaru mając nadzieję że stwór nie był czymś nieumarłym bo wtedy prawdopodobnie nic mu nie zrobi swą magią. Gdy skończyła w jej dłoni pojawiła się kula złożona z wielobarwnych iskier skierowała ją w stronę potwora a ta rozprysła się na setki drobnych iskier obłoków i odłamków rożnych kolorów. Ofiara czaru mogła dostrzec w tej plejadzie kolorów migające szybko zmieniające się obrazy i zapewne to ujrzał też karczmarz jako ze i on znalazł się w obszarze rażenia. Co prawda nie było to umyślne i Elphira nawet czuła się trochę tym źle ale tylko trochę pokaz "kultury" mężczyzny dość skutecznie ją zniechęcił do jego osoby. Miała nadzieję że czar zadziała na koszmarną istotę i zdoła ją powalić czuła też jak w piersi waliło jej serce. Pomyśleć że jeszcze parę miesięcy wcześniej w takiej sytuacji jak ta pędziła by do drzwi lub chowała się pod stołem być może z nożem lub patelnią w ręce ale jednak, a teraz ? Teraz próbowała walczyć z tym czymś przy pomocy magi, życie naprawdę potrafiło być dziwaczne...

Elphira rzuca Color Spray w stronę potwora

 

Ostatnio edytowane przez Rodryg : 19-08-2014 o 18:56.
Rodryg jest offline