Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z dziaÅ‚u DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 09-08-2014, 17:11   #41
 
Rodryg's Avatar
 
Reputacja: 1 Rodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputację
- A nie mogłabyś mieć jakiegoś pięknego snu o tym, że kogoś całujesz - zapytała Raimiel pocierając twarz.
- Niestety nie mam nad tym kontroli zwłaszcza ostatnio a już myślałam że przeszło... - odpowiedziała wstając z ziemi i wzdychając ciężko, jak na ironię czuła się wypoczęta więc nie było tak źle jak kiedyś.
- Znaczy się, już raz zaatakowałaś kogoś kim dzieliłaś łoże? Trzeba było mnie ostrzec maleńka.
- Zacznijmy od tego że nigdy nie dzieliłam łózka... - odpowiedziała masując głowę będzie miała guza po tym upadku - ...a pracując w tawernie wyrobiłam sobie odruch dawania po mordzie co bardziej zuchwałym klientom.
- Czyli ty?... w twoim wieku? Przy twojej urodzie? I zawodzie? Niespotykane... A rodzaju męskiego w słowie klientom użyłaś umyślnie?
Chyba dopiero teraz oprzytomniała na tyle by załapać sugestię elfki.
- Wiesz w tym zawodzie można się dość skutecznie zniechęcić do facetów choć nie wszystkich... w sumie klientki traktujące mnie w ten sposób też się zdarzały i równie irytujące .. to że pracowałam w tawernie nie Znaczy że co tydzień mam tuzin gości w pokoju... co jest z tym wyobrażeniem ?! - oburzyła się pod koniec swojego wywodu, po czym dodała spokojniej - ...tylko jakoś dziwnie było by im strzelić po gębie... no i jeszcze można dodać do tego że byłam oczkiem w głowie ojca a dla miejscowych dziwakiem swojskim bo swojskim ale jednak... choć musiała bym być głupia by nie zauważyć jak się niektórzy na mnie patrzą...
Elfka wzruszyła ramionami.
- Wiele dziewek służebnych dorabia grzejąc łoże klientom. Nie jeden karczmarz wykorzystuje w ten sposób żony i córki... Podróżowałam z Varisianami, więc wiem
- Może choć lepsze zajazdy tak nie robią ... ojciec zawsze aspirował wyżej, chociaż zdarzało się czasem ale to były takie dwie które liczyły że im się trafi bogaty szlachcic lub awanturnik i wyjadą... chyba możesz się domyślić że raczej im się nie udało zrealizować tych planów...
- [i] Bo awanturnicy to kiepski materiał na mężów, czy żony, kochanków i kochanki... a szlachta już taka jest... Jak kiedyś byłam z taką pianą rycerz jadącą do Mendev... Nawet imię mi ciągle przekręcała. Chłopaka też nie miałaś, bo chyba ich lubisz? [i/i]
Elphi skrzyżowała ręce na piersi po czym odpowiedziała. - Nie nie było okazji... tylko trochę opowieści od dziewczyn i z książek wiem co i jak... Widzę że cię to wybitnie zainteresowało. - dodała i uśmiechając się złośliwie kontynuowała - Sama zapewne dużo wędrowałaś i "zaprzyjaźniłaś" się z wieloma osobami jak dobrze wnioskuję ?
- Z nie tak wieloma. Gdy jesteś Elfką lubiącą dziewczyny masz bardzo ograniczony wybór, no i byłam trochę Varisianką, a to też zniechęca, zwłaszcza gdy jest się szulerem.
- Dobrze wiedzieć będę pamiętać jak zaproponujesz mi grę w karty. - powiedziała uśmiechając się do elfki - Czyli trochę świata widziałaś, sama nie miałam okazji się ruszyć i co najwyżej czytać... a teraz wyjechałam raczej w niespodziewanych i nieprzyjemnych okolicznościach jak możesz się domyślić. A ciebie jak tu przyniosło ?
- Pewien arystokrata powiedział, że zaraziłam jego córkę wszeteczną miłością, choć to raczej zrobiła rycerz, której była giermkiem... A miałam wtedy list od Ravenwooda...
- Mhm... jakoś mnie to nie dziwi tutejsi ludzie mają bardzo niską tolerancję wobec czegokolwiek co odstaje od przyjętej przez nich normy a to jest dość długa lista... Po prostu zastanawiałam się co tutaj robisz raczej rzadko widuje się elfy w Ustalav... że niby wam klimat nie pasuje choć tutaj raczej trudno się dziwić...
- Tabor akurat tu trafił
Elhira pokiwała głową po czym przypomniała sobie że wciąż jest w koszuli nocnej a już trochę czasu minęło.
- Ożeż my tu se pogawędki ucinamy a reszta zapewne na nas czeka... wybacz że tak się zaczęłam dopytywać.
- Rozumiem... chcesz żebym wyszła?
- Emm... - dziewczyna się trochę zarumieniła po czym odparła - Wiesz wypraszanie cię z własnego pokoju było by co najmniej niegrzeczne... ale jak mogła byś się odwrócić na chwilę...
- Postaram się nie zerkać... choć mnie mogłaś obejżeć sobie dokładnie. - elfka się odwróciła.
- Nie żebym cię prosiła o pokaz... - odpowiedziała uśmiechając się złośliwie i biorąc się za zmianę ubrania - Choć nie masz się czego wstydzić, nie żebym miała jakieś porównanie czy coś...

Zeszły na śniadanie gdzie Elphira spotkała się ze spojrzeniem reszty dziewczyn które jak by czegoś oczekiwały przynajmniej przez chwilę po czym wzruszyły ramionami i wróciły do swoich zajęć. Oczywiście czekały ją tego dnia inne atrakcje pierwszą z nich na dziś był tutejszy księgowy, kapitan i ... ptak ?! W sumie chyba nie powinno ją już nic dziwić w tym domu, skłoniła się lekko i przywitała się z Rogerem. Sisi oczywiście sprawiała wrażenie jak by zaraz miała się co najmniej zerwać z miejsca i wyskoczyć przez okno bądź zrobić coś podobnego. Ferro zaś czytała książkę która wydawała się jej dość skomplikowana a może po prostu nie była to dziedzina zainteresowań Elphi.

Po śniadaniu przyszedł czas na podstawowe obrządki wykonywane w zajeździe w godzinach porannych w końcu mieli gości... no tak jakby.
Przyjrzała się liście zakupów tysiąc sztuk złota mogło wydawać się dużą sumą ale przy tej liście zapewne dość szybko zniknie. Na szczęście Elphira znała się na targowaniu.Oczywiście na liście było też kilka nietypowych pozycji szampon jeszcze nie wydawał się tak osobliwy jak pseudosmok... no i o ile kozę można było by zapewne kupić to przypuszczała że z krową był by już problem i można było się zastanawiać gdzie Hope by ją trzymała.
- Wątpię czy nawet będą mieli pseudosmoka na sprzedaż, z kotem chyba by nie było problemu. - odparła na słowa rycerza, no i miała wrażenie że po części ta pozycja była dziełem Sisi aż jej było żal tego zwierzaka.
 
Rodryg jest offline  
Stary 16-08-2014, 21:13   #42
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Ekipa dosyć przypadkowych poszukiwaczy przygód udała się do Scaringel. Droga wiodła w dół doliny, ku rzece, gdzie rozciągało się miasto. Hope zaopatrzyła ich w wóz i konie, które nieco dziwne bo czarne i i czerwono okie, choć i tak wydawały się lepsze niż te myszy z rogami, które grasowały w kuchni, ponoć pozostałość po nie do końca udanym eksperymencie jednego z dawnych ravenwoodów. Konie tylko raz usiłowały zjeść Eryka i jakoś dotarli do miasta mijając kila farm wyglądających nieco ponuro. Miasteczko było pełne życia, choć trochę smętne jak to w Ustalav. Elphirze mimo posiadania całkiem podejrzanie wyglądających koni, udało się zachować w tajemnicy to czyje polecenia wykonują. Mieszkańcy i tak nie byli zbyt rozmowni, nie licząc może kilku krasnoludów, którzy byli milsi z uwagi na obecność Piro. Dowiedzieli się więc, że najlepsze piwo można nabyć w krasnoludzkim browarze Svratra lub u jego konkurenta, jedynego na stałe mieszkającego w mieście elfa Tainella. Wino sprzedaje też ponoć mieszkająca za miastem samotna kapłanka Iomadea, a mocne trunki można kupć u alchemika Reiniera. Zwierzęta sprzedaje Garett Gollman, najbogatszy nie szlachcic w okolicy i posiadacz ziemski, albo u wdowy Malerpho, która wyprzedaje stada. Ser dobry sprzedaje rodzina Kinke, a najlepsze mięso sprzedają w Dreadwood, choć ponoć właściciel karczmy pod dobrą niewiastą, sprzedaje także nienajgorsze wędliny. Właśnie tutaj przebywała Elphira z przyjaciółmi. Był to przybytek może nie obskurny, ale brudny i prymitywny jak jego gospodarz, rosły osiłek, łysy i tłusty, który bez przerwy darł się na swoje córki i żonę, które usługiwały w karczmie. W pewnej chwili żona, drobna i zachukana kobieta rozlała wino. Jej mąż podszedł do niej i ją spoliczkował. Kobieta zaczęła śmiać się opętańczo, a gdy drugi raz ją uderzył, głowa jej odpadła, a natychmiast pofrunęła, bo wyrosły jej skrzydła i kły
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija
Slan jest offline  
Stary 19-08-2014, 18:40   #43
 
Rodryg's Avatar
 
Reputacja: 1 Rodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputację
Elphira mogła stwierdzić że poprzedni właściciel miał specyficzny gust, bądź też sama posiadłość oddziaływała w dość specyficzny sposób na zwierzęta. Konie robiły wrażenie i bardziej pasowałyby jakiemuś upiornemu jeźdźcowi lub złowrogiej karocy okrutnego szlachcica niż do zwykłego drewnianego wozu...
Choć i tak były lepsze od gryzoni grasujących po posiadłości, wolała nie wyobrażać sobie co jeden z przodków Hope chciał osiągnąć w swym eksperymencie choć można było przypuszczać że prawdopodobnie nie był zdrowy na umyśle skoro wybrał myszy.

Scaringe miało typowy "urok" Ustalaviańskiego miasta czyli mieszkańców unikających obcych w niektórych przypadkach co najmniej tak jak by roznosili zarazę. Akurat w tym przypadku pozwoliło im to na uniknięcie zbędnego zainteresowania lub pytań, i wbrew jej obawom niektórzy mieszkańcy byli na tyle chętni do rozmowy by udało im dowiedzieć co i jak.

W kwestii trunków mieli wybór między krasnoludzkim browarem co już samo w sobie mówiło o jakości oraz elfem o imieniu Tainell, czyżby kolejny rozdział wielowiekowej konkurencji między elfami a krasnoludami ? Nie jej to było rozstrzygać ważne by trunek był adekwatnie wyceniony do jakości i na ich kiesę. Wspomniano im jeszcze o mocniejszych trunkach u alchemika choć Elphi miała wątpliwości czy nie będą one miały skutków ubocznych a to raczej by nie pomogło w rozkręceniu interesu i poprawie wizerunku. Jeszcze była samotna kapłanka sprzedająca wino sam fakt wydał jej się dość osobliwy i nie była by przekonana do tego pomysłu choć mogła się mylić.

W kwestii pozostałych zakupów już nie mieli tak szerokiego pola wyboru zwierzęta mogli zakupić u niejakiego Garetta z jednej strony jeśli dobrze zrozumiała mogło to znaczyć że jego zwierzęta były zdrowe i przyzwoitej "jakości", z drugiej prawdopodobnie słono by ich kosztowały w końcu człowiek nie dorabia się majątku na niskich cenach. Zakupy u wdowy prawdopodobnie wyszły by taniej i by może nawet mogły by ujść za dobry uczynek choć nie wiadomo w jakim stanie były by zwierzęta. Po mięso mogli wybrać się do Dreadwood lub też zaopatrzyć się w tutejszej karczmie, choć zaopatrywanie się u potencjalnego "konkurenta" raczej nie pozwoliło by na długotrwałą działalność.

Cały swój wywód myślowy dziewczyna zakończyła westchnieniem po którym zwilżyła gardło winem z kielicha. I tak trzeba było to przedyskutować z resztą towarzystwa, rozejrzała się po wnętrzu "Dobrej niewiasty". Do zajazdu ojca nawet się nie umywał widać było że gospodarz nie dbał zbytnio o estetykę czy też czystość zajazdu, choć prawdopodobnie tutejszym mieszkańcom nie zależało lub już do tego przywykli. Właściciel darł się tak jak by miało to sprawić że żona i jego córki zaczną sprawniej usługiwać gościom, w domu też zdarzało się że ojciec podnosił głos. Jednak bliżej temu było do wydawania poleceń oraz wiedział kiedy jest to niezbędne a kiedy można było powiedzieć co trzeba normalnym tonem, oczywiście w czasie jego nieobecności ta "zaszczytna" rola przypadała jej. Uśmiechnęła się na to wspomnienie jednak kolejny wrzask karczmarza skutecznie zmył go z jej twarzy. Widać było że ten prostak nie znał innych metod poza krzykiem oraz przemocą, z irytacją obserwowała gdy zdzielił żonę po twarzy. Jednak zupełnie nie była przygotowana na to co było potem wpierw kobieta zaczęła się śmiać jak by cios sprawił że postradała wszystkie zmysły, kolejny zaś pozbawił ją... głowy ?!

Elphira momentalnie zakrztusiła się wytrzeszczając oczy a wino pociekło jej nosem przez chwilę wpatrywała się w scenę jak z koszmaru zastanawiając się czy nie śni na jawie. Jednak nie był to sen szybko poderwała się na nogi ocierając twarz rękawem i zbierając myśli, stwór pasował do kilu opowieści o potworze zwanym Vargulcem który mógł uśmiercić kogoś krzykiem. Niestety tylko tyle wiedziała, zaczęła przygotowywać się do rzucenia czaru mając nadzieję że stwór nie był czymś nieumarłym bo wtedy prawdopodobnie nic mu nie zrobi swą magią. Gdy skończyła w jej dłoni pojawiła się kula złożona z wielobarwnych iskier skierowała ją w stronę potwora a ta rozprysła się na setki drobnych iskier obłoków i odłamków rożnych kolorów. Ofiara czaru mogła dostrzec w tej plejadzie kolorów migające szybko zmieniające się obrazy i zapewne to ujrzał też karczmarz jako ze i on znalazł się w obszarze rażenia. Co prawda nie było to umyślne i Elphira nawet czuła się trochę tym źle ale tylko trochę pokaz "kultury" mężczyzny dość skutecznie ją zniechęcił do jego osoby. Miała nadzieję że czar zadziała na koszmarną istotę i zdoła ją powalić czuła też jak w piersi waliło jej serce. Pomyśleć że jeszcze parę miesięcy wcześniej w takiej sytuacji jak ta pędziła by do drzwi lub chowała się pod stołem być może z nożem lub patelnią w ręce ale jednak, a teraz ? Teraz próbowała walczyć z tym czymś przy pomocy magi, życie naprawdę potrafiło być dziwaczne...

Elphira rzuca Color Spray w stronÄ™ potwora

 

Ostatnio edytowane przez Rodryg : 19-08-2014 o 18:56.
Rodryg jest offline  
Stary 20-08-2014, 20:49   #44
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Starcie rozgorzało
Kula wystrzelona przez krasnoluda ledwie drasnęła potwora, lecz czar Elphiry oślepił ją i powalił karczmarza. Rozwścieczony potwór rzucił się na czarodziejkę i podrapał ją pazurami. Grimbak i Eryk przeprowadzili swe ataki lecz tylko półorkowi udało się zranić potwora.
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija
Slan jest offline  
Stary 21-08-2014, 11:45   #45
 
Rodryg's Avatar
 
Reputacja: 1 Rodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputację
Dziewczyna krzyknęła czując że stwór zdołał ja dosięgnąć mimo że poraziło go jej zaklęcie. Przez chwilę zakręciło jej się w głowie jednak zdołała się pozbierać i szybko odskoczyła od stwora mimo pieczenia w okolicach zranienia. Szybko stwierdziła ze nie było tak źle jak myślała choć jeszcze za wcześnie było na świętowanie. Niestety strzał krasnoluda tylko zadrapał potwora ale już cios półorka zdawał się być bardziej dotkliwy. Teraz jednak wolała uważać ze swymi zaklęciami by nie porazić czarem któregoś z mężczyzn którzy dopadli bestię. Tylko że nie dysponowała żadną mocą która nadawała się do bezpośredniej walki... a może jednak ? Szybko skoncentrowała wypowiadając kilka prostych słów a wokół jej dłoni pojawiła się niewielka mgiełka o niezdrowym odcieniu zieleni i żółci. Cisnęła nią w stronę stwora licząc że dosięgnie celu przy okazji mogła stwierdzić że ciskanie czarami wcale nie różniło się tak bardzo od miotania innymi przedmiotami, no może trochę w końcu czary nie ważyły...
 
Rodryg jest offline  
Stary 24-08-2014, 20:52   #46
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Monstrum nie dawało za wygraną. Choć wszyscy się starali, tylko zaklęcie elphi odniosło skutek. Potem potwór odzyskał przytomność. Broń krasnoluda spódłowała, i rozwaliła beczkę, a sama wyglądała jakoś tak krzywo. Bestia wbiła zęby w dłoń Elphiry, która usiłowała strzepnąć potwora,vale dopiero potężny cios Półorka odrzucił bestię, którą dobił Eryk.
- Wiedźma! - zakrzyknął jeden z bywalców karczmy
- Nie wiedźma, tylko dobra czarodziejka - wrzasnął inny
- Ale Henka zabiła...
- Tym lepiej - popatrzyli na skład Henka nie zwracając uwagi na płaczącą rodzinę.
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija
Slan jest offline  
Stary 25-08-2014, 14:40   #47
 
Rodryg's Avatar
 
Reputacja: 1 Rodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputację
Walka nie do końca szła po myśli jej i towarzyszy, mimo efektów zaklęcia stwór zdołał uniknąć kilku ciosów i chyba tylko łutem szczęścia jej czar dosięgnął celu choć jego efekty nie były spektakularne.

Zaraz po tym gdy potwór odzyskał orientacje dziewczyna poczuła przeszywający ból w dłoni, zobaczyła tylko jak kły zatopiły się w jej cielę. Zareagowała więc w sposób odpowiedni do swojego doświadczenia... czyli krzycząc z bólu i strachu oraz pobujać pozbyć się bestii. Kątem oka zobaczyła Grimbacka zbierającego się do potężnego zamachu swym ostrzem i po chwili... ból zniknął. Zdezorientowana zamrugała po czym pobladła ze strachu unosząc ramię prosto pod nos prawię się nim uderzając...
Na szczęście jej oczom ukazała się tylko zakrwawiona dłoń z paskudnym śladem zębów a nie jak się przez chwilę obawiała okrwawiony kikut lub ochłap mięsa i kości wiszący na skórze. Dotknęła rany i odetchnęła z ulgą kawałek białej substancji okazał się śliną a nie gołą kością. Stanęła trochę pewniej na drżących nogach spoglądając na truchło stwora i cicho słabym głosem powiedziała do siebie:
- Chyba się poryczę... - rzeczywiście częściowo miała ochotę usiąść gdzieś w koncie i się popłakać całe przeżycie nie należało do przyjemnych. Z drugiej strony jednak wciąż żyła i z pomocą "towarzyszy" jeśli tak można ich było nazwać udało im się zgładzić to coś. Kto wie czy całe zajście nie skończyło by się małą rzeźnią gdyby akurat nie byli obecni lub nie interweniowali. Rana na dłoni też nie wyglądała tak źle jak na pierwszy rzut oka i raczej da się zaleczyć więc nie musiała się obawiać że zostanie kaleką lub jednoręką.

Słysząc komentarz o wiedźmie przygryzła wargę ze złością jednak po chwili wyraz jej twarzy zmienił się na zdziwienie gdy usłyszała komentarz o "dobrej czarodziejce". Niezaprzeczalnie była to miła odmiana i nie miała by szczególnych obiekcji przeciw takiemu tytułowaniu, ale mogła się zastanawiać czy komentarz ten był efektem świadomości że nie wszyscy władający magią to czarnoksiężnicy lub wiedźmy czy też dużą ilością alkoholu i opowieści bardów. Trzymając się za ranną dłoń spojrzała się na Henka i powiedziała dość głośno by bywalcy ją usłyszeli i mogli się uspokoić.
- Wcale go nie zabiłam, powinien się ocknąć za jakiś czas. - była to w końcu prawda, a skoro jeszcze nie łapali za widły i nie budowali stosu na czarownicę to wolała im nie dawać ku temu pretekstu. Kto wie być może udało by się zbudować jakiś pozytywny wizerunek w mieście co było by niemałą korzyścią dla nie jak i dworku. Chyba wybiegała za daleko w przyszłość na razie wolała uniknąć oskarżeń o zabójstwo tutejszego karczmarza, choć miała wrażenie ze i na to mogli by zareagować radością niż nienawiścią. Widać Henk nie był wybitnie lubianym i szanowanym mieszkańcem Scaringe, choć prawdopodobnie po całej tej aferze raczej nie sprzeda im zaopatrzenia.
- I żadna wiedźma tylko czarodziejka ! - dodała by naprostować sprawę takze w tej kwestii.
 

Ostatnio edytowane przez Rodryg : 25-08-2014 o 15:00.
Rodryg jest offline  
Stary 26-08-2014, 19:17   #48
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Airyd Kiresan
Zwiedził wiele miast. Był w Bogotwornym Absalonie, upadłym Westcrown, dekadenckiej Korvosę, ale dopiero trafiwszy do tej dziury został złapany, choć nawet jeszcze nic nie zrobił. przechodził jedynie obok karczmy i gdy rozległy się krzyki, odruchowo usiłował się oddalić, nawet nie biegł, ale akurat natknął się na Szeryfa Mordecaia. Wysoki mężczyzna ubrany w czarny płaszcz z długą peleryną i kapelusz z szerokim rondem miał paskudną poznaczoną bliznami twarz i długie faliste włosy, a towarzyszył mu wielki osiłek.
- Stój bydlaku! Jesteś aresztowany skośnooku! - Wrzasnął z Galtyjskim akcentem, Airyd uciekał w jedyne miejsce, w którym miał szanse udowodnić swoją niewinność czyli karczmy.
Lecz gdy tylko znalazł się w srodku, uznał, że głupio zrobił. Zobaczył bezgłowe ciało kobiety, potwora, który wyglądał jak głowa ze skrzydłami i karczmarza leżącego nieprzytomnie na ziemi. Do tego dziki półork, krasnolud ze strzelbą, człowiek wyglądający na coś pośredniego między rycerzem a grasantem i pijaków szabrujących zasoby karrczmy Jednym słowem źle.
Ekipa
Najpierw zobaczyła jak jakiś klient podstawia pod cieknącą beczkę piwa, a inni weszli do składu. Córki się uspokoiły i zaczęły nad czymś zastanawiać, a potem do środka wpadł jakiś krajan Jina, a zaraz za nim ponury mężczyzna w czarnym płaszczu
- Jestem Mordekai Darkheart, Szeryf scaringe i piewca praw ludzkości. Co się tu stało.
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija
Slan jest offline  
Stary 27-08-2014, 21:02   #49
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Airyd w zasadzie rzadko zwracał uwagę, czy bardzo odstaje od reszty. W sumie złotawe oczy, rudawe włosy i całkiem ładnie wyrzeźbiona sylwetka podobała się paniom. Przynajmniej, gdy mowa o "ludzkiej formie".
Jasne mówili na niego "skośnooki", ale o rodzicach i kraju w którym się miał urodzić miał tylko dość mętne wspomnienia. Zdaje się, że mieli koło domu źródła wytwarzające gorącą wodę, jedli pałeczkami. Nic więcej. Wiedział tyle o "ojczyźnie", co ci co wołali na niego "skośnooki". Nie żeby mu to jakoś przeszkadzało. Dla Airyda "dom" był od kiedy trafił na Kriesa.
Co do rodziców... pewien był tylko, że byli kitsune. Bo skoro sam potrafił się zmieniać w lisa i lisowatego człowieka, to widocznie winę za taki stan ponosili rodzice Airyda. W gruncie rzeczy było to całkiem przydatne. Wtedy, gdy pałętał się sam po ulicach, a przede wszystkim tak stwierdził Kries, po tym jak Airyd próbował gwizdnąć mu zapasy. Na swoje nieszczęście przeszedł wtedy z lisa w człowieka licząc, że facet się wystraszy i mu odpuści. Na wieśniakach to działało. Ale nie na Kriesa Egrile. To właśnie Kries zaś potem ciągał wrzeszczącego Airyda przez pół dzielnicy, wykąpał, ubrał i nakarmił. I poradził, żeby się nie przemieniał tak na czyichś oczach jeśli nie chce, żeby jakiś idiota posikał się z wrażenia, albo wezwał kapłana.

Zaś jak Airyd będzie pracował dla niego, będzie żarcie. Przede wszystkim pracował dla Kriesa, nie gildii, której był członkiem. A w przemianach i zdolnościach nowego podopiecznego dostrzegał sporo korzyści. Czy to w gildii, czy jak wspólnie pałętali się z jakimiś poszukiwaczami przygód. Airyd, więc wyrósł w przekonaniu, że nie ma się czego wstydzić, że jest jakimś tam "kitsune". Co z tego, że jego opiekun był łotrzykiem? I to całkiem znanym (ksywę "Lis" wziął od towarzystwa Airyda). Co z tego, ze Kries miał znany był również ze złośliwości, nie szczędził uwag także swojemu uczniakowi? Jasne czasem kitsunedostał po łepetynie, ale jego Starszy nikomu nie dawał go zbić. Airyda bawiły złodziejskie espady, czy wycinanie innych numerów ludziom, którzy im się narazili.
Toteż jak na dziecko wychowywane przez kryminalistę, swoje dzieciństwo zaliczał do całkiem szczęśliwego, nawet bardziej niż tych "uczciwych obywateli". Tylko potem Kries poznał czarodziejkę Lineę i z czasem padło mu do reszty na łeb. Czy jak twierdzi większość "zmądrzał". W każdym razie Kries osiedlił się, ożenił, a para na wyprawy wychylał się coraz rzadziej. I jak zawsze wykazał się przy tym swoim wrednym poczuciem humoru -aby kolejne pokolenia łotrzyków nie gniuśniały i nie poprzewracało im się w łbach, Kries Eligre dołączył do firmy produkującej wyposażenie antywłamaniowe. Pomagał obmyślać szczególnie wredne pułapki.
Trochę to smutne, ale ostatecznie Airyd liczy sobie już 18 lat (przynajmniej tak obstawiał, kiedy się urodził to nie wiedział), już mu się zdarzało wyruszać na wyprawy bez Saliów. Pora była, żeby ostatecznie odłączyć się od mistrza. W po za tym, para zostawiona tak na wyłącznie własnym towarzystwie, Kries ma jakieś 35 lat. Airyd zaś chętnie by miał zostać "wujem" małych Saliów. Najszybciej pójdzie jak uznadzą, że nie mają na karku kitsune.

I tak oto jego szlachetny plan popsuł kretyn w kapeluszu. Dalej tamta zgraja. Zaskakujące jak wszystkie drużyny poszukiwaczy przygód są w swoim szaleństwie ozdobne, a jednocześnie tak różne.
Rozejrzał się jeszcze raz po karczmie, ocenił zniszczenia, stan trupów i wdzięków pań. I jeszcze raz na ową zgraję.
W końcu Airyd Kriesan, uczeń Kriesa Salia wziął się pod boki i powiedział:
-Szefuńciu kochany ja też bym chciał wiedzieć...
 
Guren jest teraz online  
Stary 28-08-2014, 12:27   #50
 
Rodryg's Avatar
 
Reputacja: 1 Rodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputację
Jak to w podlejszych karczmach gdy kota nie ma myszy harcują kilku bywalców zdecydowało się na skorzystanie z niedyspozycji karczmarza i postanowiło sie samemu poczęstować o dziwo nikt z mieszkańców zajazdu nie próbował ich zatrzymać. Jednak to nie było jej zmartwienie przynajmniej mogła się przekonać że tutejszy zajazd raczej nie mógł być uznany za poważnego konkurenta, zapewne posiadanie monopolu nie zmuszało Henka do szczególnego dbania o jakość i stosunki z klientami jego strata.

Elphira spojrzała się na pogryzioną rękę nie wyglądało to źle ale raczej będzie niedysponowana w pracy przez jakiś czas, potem przeniosła wzrok na Eryka zastanawiając się nad czymś. Może czas przekonać się czy paladyni rzeczywiście posiadają dar leczenia dotykiem i czy ich nawiedzony towarzysz rzeczywiście jest jednym z nich. Zanim jednak zdążyła w ogóle otworzyć usta do pokoju wpadł ktoś kto mógł by uchodzić za znajomego lub krewnego Juna. Jak by tego było mało zaraz za nim do środka wmaszerował jegomość który tytułował się tutejszym szeryfem.
"Jak nie urok to sraczka" stwierdziła w duch dziewczyna, w końcu jak by nie patrzeć sytuacja w karczmie wyglądała dość nieciekawie bezgłowe truchło karczmarki jej mąż tuż obok nieprzytomny, rodzinka skulona w kącie no i krwawa breja mięsa która była kiedyś głową kobiety i bestią zarazem. choć w sumie w całym tym zajściu Elphira była ofiarą mogła to stwierdzić po swoich ranach i postanowiła to wykorzystać na swoją korzyść.
- Vargulec... Znaczy się potwór nas zaatakował zanim go zdołaliśmy ubić i jeszcze dotkliwie mnie poranił. - wskazała zdrową dłonią na szczątki potwora zaś poranioną dłoń uniosła by pokazać jako dowód całego zajścia.
- Często się u was takie rzeczy dzieją ?
 

Ostatnio edytowane przez Rodryg : 28-08-2014 o 12:40.
Rodryg jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest WÅ‚.
Uśmieszki są Wł.
kod [IMG] jest WÅ‚.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
Pingbacks sÄ… WÅ‚.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:33.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172