Wątek: Call-Girl (21+)
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-08-2014, 22:02   #33
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Szła za najwyższą kapłanką przez pełne tajemniczych cieni, podziemia świątyni. Nigdy wcześniej nie była w tym miejscu. Młode akolitki nie przekraczały wewnętrznej bramy aż do dnia wtajemniczenia. Potem służyły w wewnętrznej świątyni, niosąc radość i rozkosz wszystkim wyznawcom, którzy zapragną zjednoczenia z Boginią.
Ale o tym czy zostaną przyjęte, decydowała ta jedna noc w podziemiach, którą miały spędzić z najwyższym kapłanem, przekonując go, że nauczyły się już wszystkiego by dostąpić zaszczytu wcielenia. Oczywiście dziewczęta szeptały o tym co dzieje się na dole, ale te, które przeszły nigdy nie mówiły o swoich przeżyciach. Uśmiechały się tylko tajemniczo.

Miała na sobie tylko białą szatę spięta z przodu klamrą. Bose stopy dotykały gładkich i zaskakująco ciepłych kamieni. Podobno to oddech Bogini ogrzewał kamienie świątyni, dlatego zawsze miały temperaturę ciała. W końcu dotarły do sali tak wysokiej, że jej strop znikał w głębokich cieniach, do których nie docierało światło zamocowanych w ścianach pochodni. Na środku pomieszczenia stało ogromne łoże, a przy jednym z jego końców sofa, dalej zaś inne kanapy i fotele. Wszystko to sprawiałoby wrażenie, przytulnego domowego wnętrza gdyby nie ogromna przestrzeń i kamienne ściany, nie pozostawiający wątpliwości, że znajdują się w naturalnej jaskini.
Kapłanka bez słów wskazała dziewczynie sofę. Akolitka usiadła na niej opierając się plecami o łoże. Kobieta rozpięła klamrę, rozsunęła szatę na boki i ugięła jedną z nóg dziewczyny wiążąc ją sznurem do mebla. Potem do niej przywiązała rękę i to samo zrobiła z drugą nogą i dłonią młodej akolitki. No koniec na twarz nałożyła jej skórzana maskę. Była teraz rozwarta i całkowicie bezradna. Skazana na tego kto nadejdzie.
Kapłanka odwróciła się i odeszła. Dziewczyna została sama, pogrążona w ciemności, nasłuchując…

Samo oczekiwanie pozwalało sądzić, że to będzie długa noc. Nie miała pojęcia ile to trwało, ale samotna, związana i pozbawiona wzroku miała wrażenie, że minęła godzina, zanim usłyszała ciche, ale wyraźne kroki. Zbliżyły się i wyostrzony słuch wyłowił także szelest delikatnej szaty. Nie było słów, tylko ten dźwięk i lekkie zawirowanie powietrza, pozwalające zorientować się, że kapłan stanął przed nią. Patrzył na obnażone ciało. Coś wąskiego i chyba skórzanego, ale sztywnego, dotknęło i przesunęło się po udzie akolitki, która zadrżała w oczekiwaniu. Tak bardzo pragnęła okazać się godną. Odruchowo oblizała wyschnięte nagle wargi. Twarda witka uderzyła ją nagle w udo, mocno. Miało zapiec, zostawić ślad na skórze. Usłyszała jak kroki mężczyzny rozlegają się dookoła niej, jak powoli obchodzi sofę.
- Tej nocy jesteś zwykłą niewolnicą - rozległ się jego cichy, chrapliwy, niski głos - dla Bogini i dla mnie. Spraw się, a zostaniesz jedną z nas. Zasłabnij, strać siły, nie wykonuj poleceń odpowiednio szybko albo nie bądź odpowiednio entuzjastyczna i przyjemna, a nigdy nie zostaniesz kapłanką. Możesz się odzywać, ale nie zapominaj kim dziś jesteś - poczuła witkę na swoim brzuchu, przesuwającą się powoli.
- Tak panie… - westchnęła - Jestem po to by służyć…
Strach, ekscytacja, oczekiwanie i powoli rodzące się podniecenie mieszały się w jej ciele.
- Jak pytam, masz odpowiadać głośniej - usłyszała świst, a potem uderzenie w drugie swoje udo i zaraz potem w łydkę. Była całkowicie obnażona, bez możliwości jakiejkolwiek obrony. - Była z ciebie doskonała akolitka. Przypomnij mi nauki Bogini, powiedz czego pragniesz w służbie naszej pani.
- Pragnę stać się naczyniem, przez które każdy wierny może dotknąć Bogini i doznać z nią rozkoszy. - Wypowiedziała w emfazą jedną z głównych doktryn. - Służyć i słuchać. Być powolną wszystkim pragnieniom. Spełniać wszystkie życzenia wyznawcy, nie odmawiać niczego, tak jak nasza bogini nigdy nam nie odmawia.
Poczuła jak witka uderza w jej pierś.
- Zapomniałaś kim jesteś - upomniał ją. - Musimy być oddani, każdym swoim ruchem, gestem i słowem dawać rozkosz. Nasz ból i niewygoda się nie liczą, ale prawdziwi kapłani we wszystkim znajdują przyjemność. Ty też musisz.
Usłyszała szelest tkaniny. Mężczyzna stojący blisko jej nóg chyba zsunął z siebie szatę.
- Nawet taka jak teraz, musisz służyć. Każdym gestem, słowem, ruchem. Każdym otworem swojego ciała. Jesteś gotowa?
- Niczego bardziej nie pragnę. To najwyższy cel, któremu poświęcę swe życie. - Mimo niewygodnej pozycji rozsunęła mocniej swe uda i wypchnęła łono do przodu:
- Oddaje się w niewolę, cała i bez zastrzeżeń.
- Od teraz nie ma już odwrotu - odłożył witkę, bowiem obiema dłońmi chwycił ją mocno za uda, a sekundę później poczuła jak coś olbrzymiego i gorącego wchodzi w wyeksponowaną szparkę, z impetem wynikającym z doświadczenia kapłana i celowości tego ruchu. Miał zostać zapamiętany. Jęknęła czując tę cudowną inwazję, jak każda akolitka ćwiczyła wiele przed ceremonią przejścia, taka penetracja nie była jej obca. Jednak najwyższy kapłan musiał być wyposażony o wiele obficiej niż inni, a jego umiejętności przewyższały wszystko o czym mogły marzyć kobiety. W końcu nic dziwnego, był najważniejszym sługą Bogini, powołanym po to by dzielić z nią rozkosz. Teraz ona tego dostąpiła. Przeżywała to co było przeznaczeniem Pani Rozkoszy. Nie miała wiele możliwości ruchu. Spętana i unieruchomiona mogła jedynie odczuwać i wprawiać w ruch swoje wewnętrzne mięśnie. Zacisnęła je więc mocno, by pieścić i dotykać w jedyny sposób w jaki mogła.
Nie ona tej nocy miała jednak dostąpić tej największej rozkoszy. Był jej sędzią i celowo nie używał swoich niezwykłych umiejętności. Rżnął ją bez wydawania dźwięków, głęboko i ostro. To ona musiała dać mu przyjemność. Poczuła jak nachyla się nad nią i zapina coś skórzanego na szyi akolitki. Nie było to nieprzyjemne, delikatna skóra nie dusiła, ani nie przeszkadzała. Nie sądziła, żeby miało się to skończyć szybko. Potężne pchnięcia rozpychały jej przystosowane do tego wnętrze, lecz grubość kapłana była imponująca. Przez chwilę odczuwała tylko ten twardy organ. Zanim gorąca kropla wosku nie wylądowała na jej brzuchu. A za nią następna.
Ciało napięło się w mimowolnym skurczu, kobieta jeknęła tylko nie przerywając nacisku na organ tkwiący w jej ciele. Skupiała się na jednym: Dostarczyć mu jak najwięcej rozkoszy, nawet za cenę własnego cierpienia. “Jestem po to by służyć” powtarzała sobie w myślach to zdanie niczym mantrę.
Kolejne krople spadały, wyznaczając ślad do piersi. Kapłan wylewał na nie wosk, również na brodawki i sutki, nie przerywając pchnięć.
- Pamiętaj kim jesteś. Głos to też rozkosz. Jesteś za cicha.
Jego głos pozostawał opanowany, nie słyszała w nim podniecenia. Nie wystarczało mu to, że była ciasna i musiał za każdym razem przełamywać opór jej dziurki. Wiedziała, że musi dać mu więcej.
- Pragnę tego co robisz, pragnę byś nie przestawał. Chcę cię czuć głęboko w swym wnętrzu. Kiedy wchodzisz, kiedy napierasz, kiedy jesteś. - Jęknęła i wygięła ciało w górę podsuwając mu je niczym dar. Ograniczały ją jednak więzy. Jej ruch musiał być ograniczony, jednak nie musiał byc pozbawiony zachęty i namiętności. Drżała - Tak, cudownie! Wchodź we mnie. Jest tutaj dla ciebie. Wypełniaj mnie niech stanę się tobą, a ty mną.
Słowa sprawiły, że przyspieszył swoje pchnięcia. Krople przestały spadać, musiał odstawić świeczkę. Poczuła, że jest bliżej orgazmu, ale wtedy przerwał. Wyszedł z niej, zostawiając pustą. Rozciął więzy krępujące jej nogi i ręce.
- Większość nie nasyci się twoją biernością. Masz skusić ich wszystkim. Naczynie musi pozwolić na zapełnienie się. Im bardziej jesteś pełna, tym bardziej cieszy się nasza Bogini. Im głębiej przyjmiesz soki rozkoszy, tym szczęśliwsza będzie. Nie wolno ci ich nigdy zmarnować, nawet kropelki.
Z trudem wyprostowała zdrętwiałe członki, ale starała się nie okazać tego w żaden sposób, Uniosła w górę ręce poszukując kochanka:
- Chodź do mnie. Pragnę cię dotykać i pieścić. Pragnę pokazać ci radość i moc Bogini. Chcę pokazać ci jej wielkość.
Poczuła jak podchodzi z boku. Jedna z jej dłoni dotknęła jego umięśnionego ciała. Pachniał podnieceniem i nią.
- Udowodnij, że twoje usta są gotowe przyjąć nawet takiego jak ja - poczuła uderzenie skórzanych rzemyków na swojej piersi, tym razem miał w ręku pejcz. - Wypadasz z roli. Niewolnica ma się zwracać z odpowiednim szacunkiem.
- Wybacz panie. - Pochyliła głowę w poddańczym geście i kierując się na wyczucie znajomością męskiego ciała przesunęła się tak by zbliżyć usta do jego organu.
Dotknęła go wargami i językiem, a potem rozwarła szeroko usta wpychając go sobie do środka. Zaczęła także ściskać i gładzić rękami, to czego nie udało jej się pochłonąć. Był naprawdę wielki. Przysunął się bliżej, potężne przyrodzenie wchodziło tak głęboko jak mogło. Wsunął dłoń we włosy akolitki i napychał na członka. Ciągle nie wydawał z siebie żadnych dźwięków mogących podpowiedzieć jej czy dobrze sobie radzi. Tylko mokre odgłosy ssania i świst pejcza, który uderzył w drugą z piersi.
Była pełna zaangażowania. Od tego jak się teraz sprawi zależała jej przyszłość. Nie chciała wracać do biednej wioski w górach i harówki od świtu do nocy. Nie chciała zostać żona jakiegoś nudziarza i rodzić mi bachorów regularnie co dziesięć miesięcy.
Mogła żyć w atłasach, jeść najlepsze potrawy i mieć na swoje usługi armię służących, a wszystko dzięki temu, że rozkładała nogi i robiła dobrze wyznawcom Bogini, samej czerpiąc z tego nie mało radości. Dlatego pochłaniała go najgłębiej jak była w stanie, nie zważając na ból w kącikach ust i brak powietrza. Pieściła, lizała, ssała i ciągnęła jakby od tego zależało jej życie. W pewnym sensie zależało. Napychał jej głowę na siebie coraz szybciej, wchodził w gardło nie zwracając uwagi na to, że się krztusi. Trwało to długą chwilę, zanim wycofał się prawie do końca, a akolitka poczuła na języku kilka kropel spermy. To nie był wytrysk, to był dar za to, że dobrze sobie radziła. Wyszedł z jej ust, usłyszała, że znów obchodzi kanapę.
- Wstań i podejdź na łóżko - wziął ją za rękę, aby pokierować. - Czas ocenić twój trzeci otwór. Podczas szkolenia na pewno było coś, co lubiłaś najbardziej. Opowiedz mi o tym.
Kiedy weszła na łóżko, poczuła jak zabiera się za owijanie sznurem jej kostek u nóg. Robił to powoli, czekając aż słowami doda trochę do jego podniecenia.
- Lubiłam dosiadać mężczyzny. - Powiedziała pozwalając z powrotem się skrępować. - Ujeżdżać go i patrzeć kiedy moc Bogini ujawnia się w jego twarzy. Dotykać jego ramion i pieścić. Gdy krzyczy w momencie najwyższej łaski.
- To będzie twoja nagroda. Jeśli na nią zasłużysz.
Przywiązał jej nogi do słupków łóżka, pozostawiając niewiele swobody. Związał także dłonie, ale razem, mocno owijając szorstkim sznurem. Uniósł je w górę i przyczepił do czegoś, zmuszając ją do klęczenia w niezbyt wygodnej pozycji, wypiętą do niego. Poczuła jak doczepia nieduży łańcuszek do skórzanej obróżki, którą wcześniej zapiął jej na szyi. Klęczała teraz, wyprostowana i nie mogąca zmienić pozycji. Znowu zdana na niego.
- Zachęć mnie.
Zakołysała biodrami i wypiętą pupą:
- Wejdź w mój annus panie. Proszę wypełnij pustkę we mnie. Pozwól mi cieszyć Boginię moja uległością. Prozę panie zrób ze mną co zechcesz. Jestem twoja niewolnicą.
Rozchylił jej pośladki i prawie w tej samej chwili poczuła jego naprężony żołądź napierający na ciasny tyłek. Wiedziała dobrze, że mężczyźni to lubią, ale takiego olbrzyma nie przyjęła tam jeszcze nigdy. Kapłan szarpnął za smycz, ciągle napierając.
- Rozluźnij się, musisz mnie przyjąć.
Odetchnęła kilka razy tak jak ją uczono, by rozluźnić napięte mięśnie. Jej otwór nie był zbyt duży, ale była pełna determinacji. Musiała go przyjąć i dać mu rozkosz. Tak robiły kapłanki Bogini i ona także tego dokona. To była największa próba. Czuła, jak napiera, jak wsuwa się powoli, boleśnie rozszerzając anus. Wreszcie główka pobłogosławionego penisa wskoczyła do środka, prawie oślepiając ją z bólu. A on pchał się dalej, ciągnąc za smycz.
- Wiem, że dasz radę. Jeszcze trochę, musisz mnie wpuścić głębiej - rozległ się jego zimny, opanowany głos.
Zdusiła w sobie jęk bólu, by się nie zorientował i nie odesłał jej do domu. Nie była w stanie zapanować na głupimi łzami, które wypłynęły z jej oczu, ale na szczęście opaska, którą miała je zasłonięte, nie pozwoliła im płynąć dalej po policzkach. Zagryzła zęby i jeszcze raz odetchnęła głęboko, by ułatwić mu wejście dalej w głąb jej młodego, delikatnego ciała. Przyspieszył. Teraz cofał się i nacierał znowu, w rytmie nie pozwalającym jej złapać równowagi ani chwili wytchnienia. Kołysała się na linie, brana od tyłu bez litości. Musiała wytrzymać.
- To za mało - powiedział nagle. - Muszę słyszeć, że ci dobrze. Że cudownie jest czuć mojego penisa w pupie.
Przełknęła ślinę i przez ściśnięte gardło powiedziała:
- Tak, proszę nie przestawaj. Zrób to, mocniej, głębiej. Czuję jak mnie przenikasz. Jak nabijasz mnie na swoje ciało. Jestem twoja. Proszę, weź mnie całą.
To działało, albo uznał, że jest dostatecznie wiarygodna i godna Bogini. Pchnął jeszcze kilka razy, najmocniej i najdalej, tam gdzie jeszcze nikt nie sięgnął. I wyszedł z niej szybko, przechodząc tuż przed nią. Wstał i zdjął z niej opaskę. Przed sobą miała gładkie, doskonale umięśnione, piękne i wielkie ciało o kolorze hebanu.
- Przyjmij mnie w usta i doznaj pełnego błogosławieństwa Bogini.
Z wielką gorliwością objęła go ponownie ustami. Biorąc głęboko, nie zważając na nic. Chciała by doznał spełnienia. By Bogini była dla niej łaskawa. Był cudowny, twardy i aksamitny jednocześnie. Teraz mogła podziwiać jego ciało nie tylko za pomocą dotyku. Wisiała ba dłoniach i jednocześnie nabijała się na niego. Wszystko by tylko uznał że jest godna. Tak bardzo tego pragnęła. Wypychał swoje biodra, pracował głęboko w ustach akolitki, aż wreszcie z jego ust wydobył się pierwszy, jedyny podczas całego ich spotkania jęk. Ręką nasunął głowę dziewczyny na penisa, wlewając nasienie prosto w gardło.
- Błogosławię cię… jesteś teraz kapłanką naszej Bogini i reszta nocy należy do ciebie… abyś mogła pokazać… jak bardzo cieszysz się z tego daru - mówił przerywanie, cały czas w tym czasie szczytując. Przełykała wszystko co jej ofiarowywał, tak by nie uronić ani kropli. Dar Bogini nie mógł się zmarnować. Dokładnie tak jak jej powiedział.
 
Sekal jest offline