Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-08-2014, 22:20   #104
Plomiennoluski
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Kanciasty zajął się jedną ze swoich ulubionych rozrywek. Wertowaniem stosów ksiąg w celu rozwiązania konkretnego problemu lub poznania przeciwnika. Informacji miał sporo, w większości ciekawych, tylko że nie nastrajających optymistycznie. Zwierzyna była niebezpieczna, zabójcza, a co więcej potrafiła się powielać w zastraszającym tempie. Nie wspominając już o wykorzystaniu tego, co już zostało wykradzione ofierze czy karmieniu ofiary ułudą wspomnień. Słyszał kiedyś że w niektórych krainach podobną moc mają komary, tylko że te zamiast pamięci wysysały krew. Nigdy nie miał jednak problemów z tymi zadziwiającymi pasożytami. Głównie przez swoją własną budowę.



Oceniał szanse jakie miała ich trójka na ukończenie zadania w jednym kawałku. Bezpośredni atak zdawał się czystym szaleństwem, chociaż ktoś już tego próbował. Z różnym skutkiem, głównie w celach badawczych. Jedynym sposobem faktycznego uszkodzenia całego stworzenia, bo Garion zdecydował się traktować mnogość form jako odnóża i mutacje jednej istoty, nieco podobne do grzybni pniorostów. Setki lub tysiące kapeluszy pokrywające pień a pod nim grzybnia. Mech jednak był porostem. Tak więc musiał się ukrywać na powierzchni, w dowolnej prawie że formie stworzonej z mchu, od małego stworzenia, po nieprzyzwoicie niebezpieczną armię w odcieniach brązu i zieleni. Wątpił żeby były to jedynie mity, nawet jeśli sam mistrz czasem się dzielił i mnożył, tworząc młode osobniki, to jednak na tamtej akurat wyspie, miał odpowiednie warunki, by szybko powrócić do sił, zwłaszcza że zależało mu głównie na wspomnieniach, nie na samej łupinie istot rozumnych.





Za pomocą iluzji próbował nawet przeprowadzić kilka wizualizacji scenariuszy takiego spotkania. Zaczął od zwykłego czekania na stwora w kręgu przeciwko stworom natury. O ile większość odnóży nie byłaby w stanie się przebić, to sam mistrz, lub kilka potężniejszych inkarnacji, najprawdopodobniej naruszyłoby barierę, która zresztą sama w sobie mogła zaprzepaścić poszukiwania. Po ujawnieniu się i wdaniu w walkę, stwór przyzwałby zapewne wszystko do swojej obrony, stawiając trójkę przeciwko ogromowi przeciwnika. Można by co prawda wziąć ze sobą żywą przynętę, ot chociażby kogoś, kto na jakiś czas chciałby zapomnieć o swoim życiu by móc ponownie cieszyć się nowościami dnia codziennego. Inną opcją było wdarcie się na teren prawdopodobnie zamieszkany przez mech, z nałożonymi zaklęciami ochronnymi do tego stopnia, że praktycznie by się pod nimi uginali. To również prowadziło do otwartej walki, minimalizując ich szanse na przetrwanie. Centaurzyca chciała mech, nie wspominała którego rodzaju. Możliwe że zadowoliłaby się którymś z mchowych cieni przeszłości. Wątpił w to jednak, zależało jej zapewne na samym mistrzu, lub przynajmniej jego fragmencie. To zaś oznaczało konieczność użycia ognia w dużej ilości a następnie ekstrakcji tego, co zostanie przed podróżą do Sigil. Słowo ucieczką mogłoby jednak być tutaj bardziej na miejscu. Nie miał pojęcia jak zachowa się reszta mchu przy wyrwaniu lub unicestwieniu mistrza. Ten proces był najmniej zbadany. Wśród badaczy zaś zwykle panowała amnezja.



Pewnych było kilka rzeczy. Potrzebowali transportu na wyspę i do portalu. Jeśli dadzą ją znaleźć, chętnej przynęty, dodatkowo masy zaklęć ochronnych przed wywoływaniem i psioniką. Razić mistrza należało z dala, pasowały więc tutaj śmiercionośne zaklęcia Kanciastego, którymi mógł ciskać z dala i spowalniać, bądź tworzyć bariery. Musiał jedynie podpytać kapłankę czy jest w stanie przyzwać jakichś sojuszników w czasie walki i jak Dotian radzi sobie z łukiem i płonącymi strzałami. Coś do kontrowania odradzających się szczepów. Z drugiej strony zamiast ciskać ogniem, mógł próbować zamrażać całe połacie Mistrza, te nie byłyby ani wyrąbane, ani spalone, a jednak bezużyteczne dla głównego organizmu. Bazując na obecnych informacjach, spróbował zbalansować ichnie szanse dzięki użyciu lodu oraz dodatkowego spowolnienia wobec istoty, a ognia przeciw strażnikom. To mogło mieć jakieś szanse powodzenia. Nikłe, ale jednak. Zaczął odkładać tomiszcza na ich miejsca, co poniektóre głaszcząc czule. Trzeba było teraz przekazać dobre wieści pozostałej dwójce. Mieli jakieś szanse. Kilka do stu, ale jednak.


__________________________________________________ ___
1- Masowa bita, autor nieznany, wydłubane dzięki ciasteczkom google [url=http://www.wallpaperfo.com/stąd[/url]
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...

Ostatnio edytowane przez Plomiennoluski : 19-08-2014 o 22:24. Powód: Autor grafiki
Plomiennoluski jest offline