Strażnik kipiał wręcz ze złości słysząc słowa Gildrila.
- Czemu oni zawsze muszą stwarzać problemy - rzucił do towarzysza stojącego obok. Chwilę potem popatrzył na elfa- Słuchaj no szpicouchu...Najlepszym rozwiązaniem dla ciebie będzie jeśli weźmiesz przykład ze swojego kolegi-elfa i pójdziesz grzecznie z nami...Nie wiemy po co komendant was wezwał i gówno mnie to interesuje mówiąc szczerze. Dostaliśmy rozkaz więc go wykonamy...Albo pójdziecie sami, albo doprowadzimy was pod przymusem...dla mnie to bez różnicy... - uśmiechnął się szeroko pewny swego. Skinął głową swemu kompanowi który podszedł szybko do drzwi. - Na zewnątrz czeka jeszcze sześciu moich ludzi. Jeśli będziecie stawiać opór dam sygnał mojemu człowiekowi i załatwimy to inaczej...Więc jak będzie?
Strażnik dał wam wyraźnie do zrozumienia że w taki czy inny sposób wykona swoje zadanie. |