Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-08-2014, 12:17   #116
TomaszJ
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację

Kazariński Umiak
Wielkość +2, Szybkość 45% (+5% za każdego wioślarza powyżej 2)

OO Porysowany (Draśnięty)
OO Lekko cieknie (Lekko ranny)
OOOOO Przebicie (Ranny)
OOOOOOOOOO Nabiera wody (Ciężko ranny)
OOOOO Zdruzgotana (Agonia)

Sprzet na łodzi.
3 Wiosła, 2 tyczki, składany daszek, kotwa na 20-krokowej linie,
łaty z foczej skóry i lepidło uszczelniające XXXXOOOOOO

Zapasy żywności (Na 6 osób)
XXXXXXX XXXXXOO OOOOOOO OOOOOOO

Skrzynia pierwsza, sprzęt obozowy:
1 Namiot wojskowy oficerski, wedle wzoru imperialnego, mogący służyć zarówno jako miejsce spotkań lub nocleg dla ośmiu osób.
4 Hamaki
8 Moskitier
8 kocy i 8 derek skórzanych
Zestaw igieł i pęk dratwy oraz łaty skórzane w wielu wymiarach.

Skrzynia druga, wypełniona narzędziami:
1 Piła
1 Młotek
1 Cęgi
3 Dłuta
2 Siekiery, w tym jedna drwalska, oburęczna.
2 Maczety
50 gwoździ na palec długich
1 Zwój liny manilowej, 14 kroków liczący
1 Pęk sznurka, stukrokowy
2 Lampy
1 Latarnia sztormowa
1 Baryłka oliwy pięć galonów mieszcząca
1 bela lnu

Skrzynia trzecia, z naczyniami:
1 Kocioł miedziany (acz nieco zaśniedziały) z łańcuchem
1 chochla
4 misek cynowych
6 kubków cynowych
5 łyżek cynowych
3 noże kuchenne
1 tasak
1 Albarela ceramiczna solą wypełniona
1 Moździeż żeliwny z tłuczkiem
1 dzban miedziany (zaśniedziały)
1 wiadro

Skrzynia czwarta, naukowymi przyrządami wypełniona:
1 tablica woskowa z rylcem
1 pulpit skryptorski
1 pudełko, akcesoria skryptorskie zawierające, w tym proszki inkaustowe.
1 pęk piór gęsich
4 kodeksy o kartach czystych
50 kart papieru w tubusie skórzanym
1 Szkło powiększające
30 świec woskowych
1 Pudełko z kartami zielnikowymi
1 Pudełko z przyborami zielarskimi
30 zwojów lnianego, czystego płótna na opatrunki
1 Pudełko z narzędziami lekarskimi i chirurgicznymi
4 Fiolki eliksiru uzdrawiającego
1 Miotełka


Cytat:
Dziennik Doktora Symeona Szarego

30 Izoka, roku po Wyniesieniu 1161, 33 rok panowania miłościwie nam panującego Oberiusza IV Gryfina
Łódź wyprawy, gdzieś na rzece.

Trzydziesty piąty dzień wyprawy


Mrożące krew w żyłach spotkanie z hipopotamami mamy już za sobą, a myśl co jeden z nich mógłby zrobić z naszą łodzią - i w konsekwencji z całą wyprawą, sprawia że jest mi słabo. Byłem już w dżungli, ale zaledwie na skraju, zaś w głąb zapuszczałem się wyłącznie z członkami przyjaznego plemienia, którzy okolice znali jak własną kieszeń, co nie było bardziej niebezpieczne niż wypad do altamariańskiej puszczy z gajowym.
Teraz jednak na własnej skórze poczułem grozę tego, jak niebezpieczna może być Dzika Puszcza. Niczym drapieżnik żywiący się wszystkim co żywe, pochłaniała ludzi, zwierzęta i zapewne niejedną cywilizację. O wyprawach takich jak nasza nie wspominając. Na szczęście rany Wata dobrze się goją, a na Ss'Sasquathu już ugryzień niemal nie widać. Ale to nie wszystko, bo Dżungla i tak lubi zaskoczyć.
Nie dalej jak wczoraj Jossa coś ugryzło - nawet tego nie zauważyliśmy - a teraz nieprzytomny majaczy i śpi na przemian. Czasem budzi się na chwilę, ledwo przytomny, akurat na tyle by można go było nakarmić i napoić. A dziś rano banda sprytnych małpiatek obrabowała nas z części jedzenia.


Przedwczoraj minęliśmy statuę słonia z wyobrażeniem wieży na grzbiecie. Wedle dziennika oznacza to, że grobowiec jest tuż, tuż. Mam nadzieję, bo zaczynam wątpić, czy całość jest tego warta. Dwoje dobrych ludzi zginęło już w imię wiedzy, po którą płyniemy, a ich krew jest na moich rękach. Zerwanie, obyś wstawił się za mną, gdy przyjdzie sądzić życie moje!

Gdy dopłyniemy do Doliny Wodospadów (jak dziennik Nef-Halaima ją nazywa), resztę drogi przyjdzie nam pokonać pieszo... i to bez wskazówek, gdyż tam urywa się opis tego jak się dostać do grobowca.
1 lipienia, roku po Wyniesieniu 1161
Rzeka, Dolina Wodospadów



Z daleka słychać było szum, bardzo głośny szum, jakby nadchodzącej ulewy.
Najpierw wszyscy zaniepokoili się, ale wysłana w powietrze Elena nie sygnalizowała niebezpieczeństwa. Nagle doktor zaczął się histerycznie śmiać, głośno i niepowstrzymanie.
Patrzeliście się na niego jak na wariata, obłąkanego starca hasającego po łodzi w rytm słyszanej tylko przez siebie melodii i śmiejącego się z żartów które słyszał jedynie on sam.
- Jesteśmy! Nie rozumiecie! Je-ste-śmy! Hahahaha haha! - pobiegł na dziób łodzi i krzyknął
- Oto spójrzcie! Przed nami Dolina Wodospadów, wedle starego Nef-Halaima jedno z najpiękniejszych miejsc na ziemi! Nic dziwnego, że chciał skończyć tutaj swoją ziemską drogę!
Łódź wypłynęła z cienia drzew i minęła zakole rzeki i przed waszymi oczami rozpostarł się widok raju na ziemi.


Zaniemówiliście, bo oto jesteście u kresu, udało się! Dopłynęliście! Rajski zakątek zapowiadał zaś wytchnienie, odpoczynek od okropności i niebezpieczeństw. Zwierząt było tu co niemiara, ryb też, owoce rosły niemal wszędzie. Woda była przejrzysta i miała słodycz taką, jak ta z zimnej, rodzinnej studni.
Przybiliście do niskiego brzegu, plaży wyłożonej białymi i gładkimi otoczakami.
- W końcu miejsce bez tych wszędobyskich krokodyli! - ucieszył się Sabir - założę się że będzie się można w końcu bezpiecznie wykąpać.
- Ja bym się nie zakładał - Gregor był bardziej sceptyczny, a może bardziej praktyczny? Plusk przerwał ich rozmowę. Ss'Sasquath wskoczył z rozpędu do krystalicznej wody i zniknął pod jej lustrem. Jaszczuroczłowiek czuł jak woda zmywa z niego zmęczenie i frustrację. Wypłynął na powierzchnię i pomachał towarzyszom.
Wat uśmiechnął się i włożył bose nogi do wody. Rany które zarobił i tak wyłączały go ze stawiania obozowiska, więc postanowił się zwyczajnie zrelaksować, a otoczenie namawiało wręcz do tego.



OGNIE W CIEMNOŚCI

Gdy obóz stanął był już wieczór. Tym razem był solidniejszy niż zwykle, ze stałym paleniskiem i otoczony ciernistymi krzakami, które wycięto tu i ówdzie. Woda okazała się bezpieczna i idąc za śladem jaszczuroczłowieka wkrótce wykąpali się wszyscy. A teraz świętowali - wielki różowy ptak, którego ustrzelił Squath, a którego Gregor nazwał "flamingiem" zapewnił mnóstwo mięsa, a posiłek uzupełniały różne owoce.

Nagle w ciemności zapalił się ogień. Potem następny i jeszcze kolejny. W końcu nieduży półwysep, na którym rozbili obóz został otoczony błędnymi ogniami, drgającymi w miejscu niczym dobre pół setki pochodni. Wilczyca nastroszyła się i zaczęła warczeć, ale odpowiedział jej groźny ni to ryk, ni to pomruk więc skuliła uszy i podwinęła ogon. I schowała się za Gregora.


Od strony ogni ktoś krzyknął

- Mur bogħod! Aħna ma rridux li inti hawn!

Dla Ss'Sasquatha brzmiało to dziwnie znajomo, ale jakoś tak dziwnie. Wątpliwości rozwiał doktor, szepcząc
- To leśny południowy, którym posługują się Maabakowie. Najwyraźniej jakiś klan osiedlił się tutaj. Mówią, że nie chcą nas tu i mamy odejść - odwrócił się do jaszczuroczłowieka - Ipprova biex jifhmu minnhom imbagħad*

Niepewni co dalej poszukiwacze przygód zastanawiali się co począć, gdy w ziemię przed nimi wbiła się strzała.

- Mur bogħod I ser joqtlu!**

Doktor, który miał coś rzec zamarł w pół wdechu - Radźcie co robić. Jesteśmy krok od celu, nie możemy się wycofać!
Noc nie podsuwała jednak odpowiedzi, tak jak strzały, które czasem wylatywały z ciemności, by uderzyć w pień czy ziemię.
Jaszczuroczłowiek wyciągnął strzałę z ziemi i obejrzał, stwierdzając, że grot jest obsydianowy - kruchy, ale ostrzejszy niż ze stali.
A nie było wątpliwości, że w końcu zaczną strzelać nimi inaczej niż na postrach...


* Postaraj się, wtedy ich zrozumiesz.
** Idźcie precz bo zabijemy!
 
__________________
Bez podpisu.

Ostatnio edytowane przez TomaszJ : 29-08-2014 o 20:01.
TomaszJ jest offline