Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-08-2014, 16:51   #106
Zapatashura
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
Wróżka najwyraźniej była łasa na komplementy i chytre podpuszczanie Dotiana, bowiem po wysłuchaniu jego słów zmieniła swoje nastawienie diametralnie.
- Wojownik i to w dodatku nie byle jaki -no, to już prawie była pochwała. - I jeszcze poszukiwacz przygód, a ja lubię takich poszukiwaczy. Zawsze ze swoich przygód przynoszą jakieś pamiątki, a pamiątki też lubię – trajkotała, a ciężar trzymanej przez nią tuby powoli ciągnął ją ku podłodze. Gdyby Dantes nie ulitował się nad przyjaciółką i nie zabrał od niej pakunku, biedactwo z pewnością by spadło.
- Dam ci mapę – kontynuowała Różyczka, jakby nigdy nic - ale w zamian chcę ten mech. W jakimś ładnym kształcie, zasuszony, żebym mogła go sobie gdzieś tu postawić.
Najwyraźniej w Planach nastąpiła jakaś moda na magiczne mchy i porosty. A przynajmniej takowa moda się rodziła. Skoro jednak i tak trio poszukiwaczy przygód miało schwytać mech zapomnienia, to podrzucenie jednej zasuszonej sadzonki do sklepu nie stanowiło wielkiego problemu. Szczerze mówiąc zdawało się to być bardzo rozsądną ceną w zamian za lokalizację portalu do Sigil.
- Skoro moja przyjaciółka ustaliła taką ceną, to i ja się zgadzam – pokiwał głową satyr.-Przyniesiesz nam mech wojowniku, a otrzymasz mapę.
- Nie, nie – zaprzeczyła od razu wróżka. - Po co ma czekać? Daj mu po co przyszedł. Z pewnością to honorowy wojownik i nie oszukałby damy, prawda? – skierowała swe pytanie do Twinklestara, który przecież zaprzeczyć nie mógł. Dantes nie wydawał się być zadowolony pomysłem przyjaciółki, ale wątpliwości zostawił dla siebie. Wręczył zatem Dotianowi tubę i życzył udanego dnia.

Wojownik nie zwlekał długo, aby zapoznać się ze swą zdobyczą. Nawet jeżeli nic za nią jeszcze nie zapłacił, to przecież mógł zostać oszukany przez fey dla zwykłego (przynajmniej dla fey) figla. Zaraz po opuszczeniu kramu ostrożnie otworzył skórzany cylinder i wyjął ze środka pergamin. Gdy go rozwinął jego oczom ukazał się... plan. Jakaś dzielnica? Nabazgrany zielonym atramentem 'X' pewnie wskazywał portal, ale jakby Twinklestar nie obracał pergaminu, nic nie sugerowało w jakim mieście się on znajdował.



1

W Faen Verdaya? Może. Albo gdzieś na Dworze Seldarine? Albo którejś z Zielonych Wysp? Niby wojownik dokładnie znał miejsce, w którym znajduje się przejście do Klatki, tylko gdzie do cholery było to miejsce?



Garion był zasadniczo zadowolony z wyniku swoich poszukiwań, prawdopodobnie stał się okolicznym ekspertem w dziedzinie Mchu Niepamięci, ale wciąż nie dawała mu spokoju kwestia uchronienia się przed utratą wspomnień. Aż w końcu wpadł na oczywiste rozwiązanie. Może nie idealne, ale szalenie proste, a jak powszechnie wiadomo, najprostsze rozwiązania to najlepsze rozwiązania. Odłamek spędził w bibliotece cały dzień, a czym innym są biblioteki, jeśli nie składowiskami wspomnień? Może i nie udało mu się znaleźć żadnego sposobu by uchronić się przed psionicznymi mocami mchu, ale przecież mógł bez większego problemu zapisać gdzieś najważniejsze fakty ze swojego życia. Owszem, spisywanie teraz swoich pamiętników byłoby zbyt czasochłonne, ale istniały rytuały, które potrafiły zaklinać wizje i wspomnienia w przedmiotach, był tego pewien. Nie pozostawało nic więcej, niż takowy rytuał przyszykować.



Estel posłusznie szła za przeoryszą. Widok świątyni, odgłos modlitw i śpiewów, słodki, aromatyczny zapach świeczek rozświetlających ołtarze przywołał strumień wspomnień. Lata nauk, twarze dawnych przyjaciół, rady starszych kapłanów. Trudno było się eladrince skupić na tym, co mówiła jej przewodniczka. Pytała o coś, a Aedd'aine odpowiadała odruchowo, nie będąc nawet całkiem pewna, czy mówiła z sensem. Była w Arvandorze już kilka dni, ale spędziła je w takim pędzie, że chyba nawet nie zarejestrowała w pełni tego, że wróciła do domu. W świątyni swej bogini jednak odczuła ten fakt ze zdwojoną siłą.
- Doszły mnie słuchy, że jedna ze służek naszej Pani pomogła odkryć pojawienie się atropala. Nie próżnowałaś od swego powrotu – Iealliana podniosła lekko głos. Najwyraźniej zorientowała się, że Estel jest rozkojarzona, ale taktownie nie zwróciła jej jawnie uwagi. Wystarczyło to jednak, by jej podopieczna skupiła się na zadanym pytaniu i była w stanie odpowiedzieć z sensem.
- Uważam, że powinnaś zostać wynagrodzona za swój wkład w bezpieczeństwo Arvandoru. Wszak twój śmiertelny czas jeszcze się nie skończył i pomoc Wspaniałemu Gonowi nie leży pośród twych obowiązków.
Aedd'aine nie liczyła na nagrody, ale i skłamałaby, gdyby powiedziała, że nie zainteresowały jej słowa Silvermoon. Ciekawość trzymała jednak na wodzy, wiedząc, że zadawanie zbędnych pytań byłoby widziane jako nieprzystające do jej statusu. Jej rasa była silnie przywiązana do formalnej etykiety, nawet jeśli podróże po planach mogły zmienić zwyczaje samej kapłanki.
Wkrótce do eladrinek dołączyło także parę elfek, jak się zaraz okazało, w celu wzniesienia wspólnych modłów. Estel była w równym stopniu ich uczestniczką, jak ich intencją. Po kilkunastu minutach poczuła, jak obejmuje ją przyjemne ciepło, jakby Angharradh przytuliła ją do swej piersi. Już dawno nie czuła takiego spokoju i pewności siebie, jak w tej chwili. Troski i wątpliwości uleciały z niej jak zły sen. Była tylko obecność bogini i jej łaska. Przeorysza miała jednak dla niej jeszcze jedną niespodziankę. Zaczęła śpiewać, czystym, silnym głosem, tak pięknie, że żadna z pomniejszych kapłanek nie śmiała się przyłączyć. Pieśń doczekała się odpowiedzi, gdy nad ołtarzem zmaterializowała się skrzydlata postać anioła.



2

Srebrzysta istota zdawała się być bardziej światłem, niż czymś materialnym. Jakby złota zbroja trzymała w miejscu promienie wschodzącego słońca i nadawała im humanoidalną formę. Twarz istoty wyrażała spokój, a jej skrzydła uderzały leniwie, raz za razem, o wiele za wolno by móc utrzymać ją w powietrzu, choć anioł nic sobie z tego faktu nie robił unosząc się nad ziemią.
- Skoro czeka cię niebezpieczeństwo dziecko, niechaj on będzie twoim stróżem – powiedziała Ieallian do oniemiałej Estel. -Wierniejszego i lojalniejszego ze świecą szukać. Będzie cię chronić, jak długo chcesz, ale nie opuści Arvandoru – nie trzeba też było dodawać, że nie zrobi niczego, co stałoby w sprzeczności z wolą Angharradh, ale przecież i Estel by czegoś takiego nie zrobiła... raczej.



Poszukiwania sposobów na wypełnienie zlecenia zajęło trójce towarzyszy więcej niż dość czasu, aby ruesti stoczyli swą bitwę z atropalem, a ci którzy ją przetrwali mogli przedstawić swoją wersję. Na Księżycową Wyspę wyruszyło ponad stu świętych: wojowników, czarodziejów i kapłanów, którym towarzyszyły tuziny aniołów. O większości ruesti biorących udział w walce było głośno za ich życia. Jedni wsławili się bitwami, inni wiarą, jeszcze inni brawurą i żądzą przygody. Żaden z nich nie był pośledni w swoim fachu. A mimo to z bitwy wróciło jedynie czterdziestu trzech. Plotki, jakie błyskawicznie rozprzestrzeniły się po planie twierdziły, że wynaturzenie zostało zniszczone, ale zdążyło stworzyć wielki oddział nieumarłych, który to zebrał tak liczne żniwo wśród bohaterskich fey.



3

Atmosfera w Faen Verdaya była ambiwalentna. Z jednej strony ruesti odczuwali radość i dumę ze zwycięstwa, z drugiej opłakiwano śmierć przyjaciół. Część z nich z pewnością się odrodzi, by dalej stać na straży raju stworzonego przez Dwór Seldarine, lecz dla wielu bitwa z atropalem okaże się ostatnią, a ich dusze przepadną w niebycie.
Garion, Dotian i Estel mogli oglądać tę huśtawkę nastrojów kierując się do gospody, gdzie mieli omówić owoce swych prywatnych poszukiwań. Czarodziej układał po raz enty w swej pamięci opracowane taktyki walki, słowa odnalezionego rytuału i informacje o mchu, wojownik niepewnie ściskał tubę wskazującą przejście do Miasta Drzwi, mając nadzieję, że wspólnie z towarzyszami uda mu się odgadnąć jakież to miasto pokazuje zdobyty plan, kapłanka szła pewnie ulicami, nie zważając na spojrzenia mieszkańców zainteresowanych któż to jest tak ważny, aby towarzyszył mu na każdym kroku anioł. Wszyscy oni czuli ekscytację myśląc o zbliżającym się starciu z Mchem Niepamięci, krew pulsowała im raźno w żyłach (no, przynajmniej u tych, którzy posiadali żyły). Aura Arvandoru zaczynała powoli odciskać swe piętno na śmiertelnikach, odzierając ich z cywilizowanej otoczki i wyciągając na zewnątrz bardziej pierwotne instynkty.


_________________________________________
1 - plan miasta pochodzi z podręcznika „City State of the Invincible Overlord„
2 - grafika z podręcznika Monster Manual, 4 ed.
3 - grafika koncepcyjna z gry Guild Wars 2
 

Ostatnio edytowane przez Zapatashura : 16-04-2016 o 16:39.
Zapatashura jest offline