Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-08-2014, 07:20   #97
Campo Viejo
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację



Noc była bezgwiezdna. Mrok na zewnątrz można było kroić niczym zbitą, czarną masę. Jakby gruba nieprzenikniona kotara zawisła w bezruchu spowijając wszystko w ciemnościach. Nie było wiatru jakby las nie oddychał wcale zastygły w bezruchu. I tylko gdzieś w oddali nieoczekiwanie odezwał się puszczyk by zamilknąć, jakby to było jego ostatnie huczenie. Mimo braku księżyca wilki nawoływały się żałośnie rozdzierając ciszę.

Emil, pies karczmarza, nie wychodził z budy. Choć był imiennikiem Ar-Ulryka Emila Valgeira, to widać nie dawał wiary powiedzeniu, że nie taki wilk straszny jakim go ludzie malują. I nawet to, że niby wilk nie zje wilka nie napawało go otuchą, mimo, że w swych żyłach toczył po ojcu wilczą juchę. Nasłuchiwał niespokojnych w stajni zwierząt strzygąc uchem.

W karczmie również nie spał nikt tej nocy. Bert Winkel postanowił poddać próbie pisma aktorów na co wszyscy przystali nader chętnie. Właśnie skończył każdemu dyktować treść listu, gdy Arno sprowadził na dół Napoleona. Mały aktor uważnie przyjrzał się spode łba wszystkim zgromadzonym w wielkiej izbie karczmy powoli krocząc za krasnoludem do kuchni. Juz chyba wiedział, że Hammerfist prawdę mówił. Wystarczyło spojrzeć na miny wszystkich, aby wyczytać z twarzy, że stało się coś strasznego. Nie było wśród nich Heidi.

Napoleon zaniemówił z początku. Wpatrywał się szeroko otwartymi oczami w piękną nieboszczkę jakby nie mógł uwierzyć w to co widział.

- To ja... – pierwsze słowa z jękiem wydobyły sie z jego drżących ust. – To wszystko ja byłem. Okaleczyłem się sam. Herbertowi nosa utrzeć chciałem... Ale żeby przez to te biedne dziewczę życie sobie odebrało... – płakał jak bóbr. – Stary i durny jestem... Wybaczcie. Pijany byłem a człek jak wypije to robi głupoty...

Arno nie musiał być wybitnym sędzia charakteru, żeby nabrać przekonania, że aktor zdawał się dawać upust autentycznym uczuciom.










Tymczasem Bert z Jostem porównywali pisma wszystkich pozostałych podejrzanych. W pokoju Winkela dumali nad kartkami papieru. Na pierwszy rzut oka żaden charakter pisma nie pasował. Jostowi wydawało się, że najbardziej podobne są skreślone litery ręką Egona i Herberta, natomiast Winkel uważał, że to Gerardesowe pismo oraz Sylwii pasuje bardziej.

Pukanie dobiegło do drzwi.

- Kto tam? – zapytał niecierpliwe Jost wiedząc, że tylko Arno tej nocy nie zadawałby sobie takich grzeczności.

- Pani Olga prosi o rozmówienie się z wami. – dobiegł niski głos Ulryka.

Wpuszczona do środka kobieta spojrzała w oczy Biberhofianom i powiedziała pewnym siebie głosem.

- Rację macie, że to na samobójczą śmierć nie wygląda. Heidi zakochana była bez pamięci w Gerardesie. Skrycie i nieszczęśliwie. Ja jednak jej sekret znałam... Ona nie kochała wcale Napoleona. To nie jest jej ostatni list...





 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill
Campo Viejo jest offline