Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-08-2014, 21:01   #108
Plomiennoluski
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Wyglądało na to że goliat został sam na drodze, na przeciwko chityniaka, a w zasadzie dwóch i pająka, a może pajęczycy, nie znał się na nich na tyle dobrze. Wiedzial jednak że ma solidne problemy. Planował najpierw rozorać stojącego najbliżej przeciwnika, następnie zastosować taktyczne przegrupowanie przy koniach. Na takich przeciwników potrzebował solidniejszej broni, niż skrmny toporek, który dzierżył teraz w dłoni. Na co dzień służył mu do rąbania drewna, lub odrąbywania kości drobniejszej zwierzyny. Nie umywał się jednak do zapaowego korbacza, który wisiał obecnie przy siodle. Plany te były dalekosiężne, ale miał nadzieję, że uda się je zrealizować i wyjść z tego w jednym kawałku. To wszystko przemknęło mu przez głowę bardzo szybko.

Potem przyszedł moment olśnienia, kiedy udało mu się wyjść ze strefy ciemności rzuconej przez przeciwników. Dopiero wtedy dotarło do niego jak wyglądała sytuacja. Był sam na górze, na dole jego towarzysze, być może jeszcze żywi. Może nie byli goliatami, ale uczyli się działać jako drużyna, coś czego brakowało Grzmotowi od czasu, kiedy odszedł z plemienia. Mógł zostać tutaj i walczyć, lub spróbować pomóc im, tam na dole. Nogi same zaczeły pracować gdy zobaczył zamykającą się klapę. Rozpędził się jak tylko on potrafił, w biegu wciskając toporek z powrotem za pas, a plecak chwytajac w dłoń plecak, tuż przed końcem podnoszącej się zapadni, rzucił go przed siebie i skoczył z krawędzi. Rozpęd poniósł go daleko, ak daleko, że brutalnie zderzył się ze ścianą. Przez chwilę zdawało się że będzie wisiał przyklejony do niej w nieskończoność, ale zaczął się zsuwać, aż spadł w końcu na bez tchu i poobijany na podłogę. Chwilę zajęło mu zanim się pozbierał i rozejrzał po grocie.
- Stęskniliście się? - Rzucił gromko do czeredy na dole. Dopiero po tym poczuł żelazawy posmak w ustach i splunął krwią.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline