| Gra się o różne stawki.
Tym razem była to stawka o życie. Nowe lub stare. Może to była kwestia czasu, aż ktoś, kto może coś większego, szybciej, zrobić, zrobi to - i to za przyzwoleniem.
Jest przeznaczona propozycja i przeznaczona gra.
Właśnie teraz rozegra się. Szusaku
Podszedł bliżej i zobaczył, zdaje się, wysoką kobietę siedzącą przy jednym ze stołków do gry w szachy. Przypatrzył się, nieśmiało podchodząc o kilka kroków. Koło niej widniał zegar w kształcie białego orła, na podstawce i tle czerwonym.
Przełknął ślinę, bo musiał pokonać cały dystans, wraz z jakimkolwiek innymi uczuciami. W końcu ciekawość zwyciężyła i poprowadziła go.
Ona była szczupła, ładna, posiadająca długie włosy, przenikliwe spojrzenie. Zaczęła pierwsza, szczęśliwie dla niego:
- Widzę, że jesteś - uśmiechnęła się. - Proszę, usiądź. Poczuł woń perfum.
Siadając dopiero teraz zauważył pełną szachownicę. Po jej stronie były białe figury, jemu przypadły czerwone, co go totalnie zdziwiło i zmieszało. Odezwała się:
- Wiesz, białe zaczynają zawsze pierwsze - wysłała mu rozbrajający uśmiech. W następnym momencie zauważył pewną różnicę w figurach. Mianowicie, ona zamiast króla i królowej miała większego i mniejszego orła. Widząc jego zdziwienie, wyjaśniła:
- To Wielki i Mały Orzeł. Oba potrafią się poruszać po każdym, dowolnym polu w kolorze tego, na którym stały. Przeskakiwać, ruszać się - „teleportować”. Jest tylko jedno ale.
Zrobiła małą pauzę, na wzięcie oddechu.
- Dopiero po 10 turach można ich użyć. Gdy nadejdzie czas 10 tury - można je posunąć gdziekolwiek się chce. Oczywiście, to jest pewne zwycięstwo - chyba, że ktoś zechce się bawić. - ostatnie powiedziała z ironicznym, przyjaznym uśmiechem.
Podjęła znów temat.
- Wiesz, już tu siadłeś - wskazała jego miejsce - a to oznacza, że gra się zaczęła, tak, czy inaczej. - spojrzał na zegar-orła i zobaczył, że wskazówki, zresztą, stylizowane na szpony zaczęły się ruszać.
Ciągnęła swoje małe przemówienie dalej:
- A skoro tak, to jeśli odejdziesz, wygram walkowerem - uśmiechnęła się, przerywając, jakby dając mu czas na namysł. Jednak rozmyślenia, te lub inne, przecięła, mówiąc:
- Czas upływa. Jeśli wygrasz - dam Ci odejść wolnemu - chociaż pewnie ponowimy grę za pewien czas - jeśli przegrasz - Ty oraz kilka osób, - przerwała z wyczuciem - powiedzmy, staniecie się przydatni do pewnych celów.
Dodała, jakby dla czaru tego wieczoru:
- Przestań dzwonić do Skalskiego. On nic nie wie. On jest zwykłym łowcą. Może zna podwójne dno świata, ale ominęła go uwaga na potrójne. - uśmiechnęła się złowieszczo.
- a3, zwykły pionek - rozpoczęła, patrząc mu prosto w oczy, tym samym przewiercając na wylot jego duszę i jego zamysły, bo poczuł pewną pustkę i otwór w duszy, jakby powietrze czy wiatr mógłby przez niego swobodnie przepływać. |