Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-08-2014, 23:33   #386
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Thorgun, Detlef

Skinął głową Thorgunowi, gdy ten wyszedł z kwatery. Nie dając mu dojść do głosu skierował palce wskazujący i serdeczny na swoje oczy, następnie uniósł wyciągnięty palec do góry, by zaraz wskazać nim zaułek, gdzie zniknął dziwny jegomość w szarej opończy. Thorgun zrozumiał intencje Detlefa, toteż Zhufbarczyk ruszył za tajemniczym krasnoludem.

Przeszli na drugą stronę i skręcili za róg. Znowu skręt i dostrzegli w oddali biegnącego brodacza w szarym płaszczu. Nim podjęli pogoń, Detlef kopnął pozostawioną nie wiadomo czemu na środku tunelu butelkę, która roztrzaskała się z głośnym brzękiem. Nim rozpadła się na drobne kawałeczki tłuczonego szkła, Thorgun zauważył, że w butelce coś było. Nie bacząc na ciche przekleństwa towarzysza podniósł z chodnika złożoną kartę - bez wątpienia jakąś wiadomość.

Detlef w tym czasie wpatrywał się w świeży, nabazgrany kredą znak na murze składu artyleryjskiego. Przedstawiał faliste poprzeczne linie u dołu, sześcian z okręgiem pośrodku oraz odchodzące z niego promienie zakończone mniejszymi kołami. Po chwili dołączył do niego Thorgun i przekazał znalezioną notkę.

- Wszystko tam w porządku? Tu gwardia mówi. Co wy tam robicie? - Głos służbisty doszedł Thorguna i Detlefa od tyłu, gdy spojrzeli kto był jego źródłem, dostrzegli zaglądającego w alejkę khazada o czarnej brodzie i w mundurze straży azulskiej.

Thorgun złapał Detlefa i zawisł mu na ramieniu sprawiając wrażenie pijanego. Wygmerał skądś bukłak z bimbrem i łyknął zeń, bełkocząc pod nosem coś o pójściu do domu.

Detlef przewrócił oczami i schował kartę za pazuchę. Za cholerę nie kumał tych robaczków, które urzędasy i gryzipiórki smarowały po pergaminach. Swoje imię jakoś by odszyfrował, ale nic więcej. Wiadomość na niej zapisana musiała poczekać.

- Nic się nie dzieje, panie władzo. Kuzyn ojcem został to i za zdrowie pierworodnego byliśmy wypić. Teraz tylko do porządku go muszę doprowadzić, bo jutro ma służbę na murach.
- Flaszkę stłukłeś niezdaro!
- syknął do Thorguna ale tak, żeby strażnik słyszał. - Jak cię twoja stara zobaczy w tym stanie, to pożałujesz! - pogroził "pijanemu" tatusiowi.
- Kuzyn kapkę odetchnie i ruszamy dalej. Przepraszamy za kłopot.

Strażnik słysząc słowa dwójki krasnoludów przekrzywił głowę i zatrzymał się w pół kroku, spojrzał na pijanego Thorguna i bukłak który trzymał w dłoni, a później przełknął ślinę widząc jak spirytusowe krople upadły bezceremonialnie na posadzkę. - No dobra, dobra. Hańba w czas taki by się wstawić no ale... dzieci w czas wojny zrodzone twardsze są zawsze. - Po chwili wyprostował się i stuknął toporem o rant tarczy. - Znikajcie stąd, noc jest a to teren choć otwarty to jednak wojskowy. - Strażnik toporem dotknął ściany po swojej lewej i dodał. - To jest posterunek straży więc nie proście się o kłopoty. - Strażnik westchnął i ruszył dalej, w stronę studni.

Gdy tylko strażnik odszedł, Detlef chlusnął nieco bimbru Thorguna na pobazgraną kredą ścianę i zamazał symbol ocierając się o mur plecakiem. Wtedy też podzielił się swoimi przypuszczeniami z towarzyszem - znak miałby określać miejsce podłożenia jakiegoś ładunku prochowego w celu zniszczenia składu artyleryjskiego, albo, co również brał pod uwagę - ze studni planowany jest jakiś desant, najprawdopodobniej skavenów - pofalowane linie mogą oznaczać podziemną rzekę, okrąg studnie, a wychodzące z niej kropki - skaveńskich sabotażystów.

Jeśli było tak, jak podejrzewał, to dobrze byłoby jednak złapać tamtego kolesia. Kierował się w stronę karczm, więc mogli z Thorgunem odwiedzić kilka, przy okazji chlapnąć piwko, czy dwa. Złapią go, czy nie - dzień będzie udany.

Najpierw jednak obeszli arsenał, jednak więcej nic nie znaleźli. Za to w studni, do której Detlef chciał zajrzeć ze względu na pewne podobieństwo do znaków na murze dostrzegli nietypowy, ciasny i niski korytarz tuż nad lustrem wody. Z korytarza wychodziła lina, której koniec niknął w wodzie. Nie mogli chwilowo zbadać sprawy głębiej, gdyż ich obecność tutaj już wzbudziła niezdrowe zainteresowanie kręcących się tutaj wyjątkowo licznie strażników.

Gospody, karczmy, zwykłe pijalnie piwa i inne lokale użytku publicznego. O upływającym czasie świadczyło jedynie kilka pustych naczyń, jakie po sobie zostawili, ale za nic nie mogli odnaleźć w gwarnym tłumie szukanego osobnika. Rozpłynął się gdzieś, podlec jeden.

Mieli już wracać, gdy ich uwagę przyciągnął wyglądający na żebraka mężczyzna siedzący pod murem za Domem Piw. Machając rękami dawał znaki, by podeszli bliżej.

Thorgun podszedł pierwszy rzucając tylko, by Detlef go ubezpieczał. Wywołany stanął kilka kroków za nim tak, by słyszeć rozmowę, ale móc rozglądać się na boki.

Strzelec od razu spostrzegł, że żebrak jest ranny - krwawił z rany na boku. Gdy tylko się zbliżyli, gdzieś z boku wychynęła jakaś postać i natychmiast zniknęła za rogiem. Thorgun zauważył również, że krasnolud ten wcale żebrakiem nie był, chociaż jego odzienie mogło to sugerować - jego odzienie było zniszczone, poplamione, a dłonie pokryte białym nalotem. Grymas na twarzy długobrodego jest potworny, widać że coś go boli ale ten nic nie mówi, wtedy dopiero struga krwi cieknie z ust osobnika a ten odsłania brzuch i widać tam plamę krwi oraz dziurę w szacie - dostał pod żebro!

Gdy podeszli starzec wyciągnął coś z rękawa i zaczął bazgrać po skale obok siebie... to biała kreda i znak który widzieli na ścianie składnicy artyleryjskiej. Gdy dokończył znak uniósł dłonie do góry i pokazał wszystkie palce u swych dłoni, a było ich dziewięć, gdyż brakowało prawego kciuka. Jedna z dłoni była pokryta krwią, a druga biała od kredy.

Thorguna tymczasem zainteresował ruch w bocznej uliczce. Dał znak Detlefowi, by się zbliżył i pomógł w opatrywaniu rannego, jednak sam po chwili ruszył w miejsce, gdzie dostrzegł ruch z rusznicą gotową do strzału.

W czasie opatrywania starzec wyrywał się, jakby próbował coś przekazać. Nie wydusił z siebie jednak ani słowa, a zdumiony Detlef dostrzegł, że mężczyzna miał wycięty język i to dosłownie przed chwilą! Cały czas próbował zwrócić uwagę na swoje dłonie i palce, by po chwili pokazywać nimi znak wyrysowany na ziemi.

Thorgun zniknął za rogiem, a Detlef skutecznie zatamował krwawienie fachowym opatrunkiem. Nagle poczuł muśnięcie na policzku, a obok głowy rannego w mur uderzył bełt i koziołkując poleciał jeszcze kilka kroków. Po przeciwnej stronie niż ta, gdzie poszedł Thorgun, Detlef zauważył kusznika w zielonej opończy. Tenże zaklął i czmychnął w mrok tunelu, a jego ucieczki nie powstrzymał błyskawicznie rzucony toporek Zhufbarczyka.

Starzec złapał Detlefa za nogawkę i kręcił głową, jakby chciał go odwieść od próby pogoni za zamachowcem. Detlef wrócił więc do nietypowej rozmowy - wskazał symbol, dziewięć kropek i dziewięć palców mężczyzny. Później pokazał na sześcian z okręgiem i na ziemię, następnie wykonał palcami ruch, jakby szedł do góry. Narysował też nożem szczura i pokazał na symbol, ale żebrak, omdlewając już lekko, zaprzecza głową, ciągle coś bełkocze, wyrywa się, gmera zakrwawioną dłonią w kieszeni i wyciąga klucz, żelazny, całkiem zwyczajny. Pokazuje na dziewięć punktów narysowanych, później jeszcze raz prezentuje dziewięć palców, a na koniec przed oczyma ustawia klucz i potrząsa nim tak jakby chciał by Detlef coś z tego wywnioskował. Po chwili kiwa bezradnie głową, pluje krwią i osuwa się na glebie... oddycha ciężko, głęboko, brak mu sił.

Ranny zareagował dopiero, gdy usłyszał słowo "Bonarges". Żebrakowi oczy otwierają się szeroko, zaczyna przytakiwać głową z ogromną prędkością, znacznie za szybko niż jego stan na to pozwala... po chwili łapie się za bok i za głowę, cierpi! Jednak nawet ten ogromny ból nie przeszkadza mu by schwytać Detlefa za element pancerza i przyciągnąć go lekko... raz za razem powtarza coś... straszny bełkot ale za dziesiątym razem Detlef zrozumiał... to słowo to Bonarges!

Zhufbarczyk miał już pewność, że te znaki są jakimiś symbolami poszukiwanej grupy, a ranny mężczyzna jej współpracownikiem. Nieco ucieszyła go myśl, że żebrak zdecydowanie zaprzeczył, że mają coś wspólnego ze skavenami.

Wraz z Torgunem ustalili, że zabiorą rannego na posterunek straży. Gapiów przybywało i skrytobójczy atak mógł powtórzyć się w każdej chwili. Kilka osób nawet zaoferowało pomoc, ale mężczyzna był wychudzony i nie stanowiło problemu, by wlec go ze sobą.

Na miejscu wezwano medyka, oczywiście dopiero po zapewnieniu, że to nie straż ureguluje rachunek za wizytę. Detlef obiecał konowałowi podwójną zapłatę, jeśli ten zajmie się rannym i zadba o jego właściwą opiekę.

Dalej była przeprawa z podejrzliwością strażników. Szczęściem ranny zaprzeczył, jakby to Detlef z Thorgunem go tak urządzili. Detlef streścił przebieg wydarzeń - od zauważenia podejrzanego krasnoluda i jego zachowania przy arsenale, poprzez znak na murze (zatarty przez Detlefa), dziwne znaleziska w studni, poszukiwania mężczyzny w szarej opończy, spotkanie rannego i próbę jego zabójstwa. Zasugerował też, że znak najpewniej jest powiązany z jakąś przeciwną władzy organizacją, która być może posunie się do aktu sabotażu arsenału, poradził im wypatrywać podobnych znaków w okolicy obiektów ważnych dla obrony miasta, a także poprosił o wizję lokalną w studni.

Okazało się jednak, że na końcu liny znajdował się alkohol w szklanych naczyniach - strażnicy wyraźnie się rozluźnili, chociaż sam Detlef wciąż miał wątpliwości co do tunelu.

Uznał jednak, z czym zgodził się Thorgun, że wypełnili swój obowiązek wobec krasnoludzkiej twierdzy podsuwając władzom członka organizacji przestępczej jako świadka, wskazując na zainteresowanie tejże obiektami takimi jak składnica artyleryjska, a nawet naprowadzając na dziwny tunel mogący mieć związek z planowanym sabotażem. Przekazał też nazwę tej organizacji powtarzanej przez rannego, nie przyznając się przy tym, że cokolwiek o tej sprawie wiedzą. Detlef uznał, że jeśli władze to zignorują, to on już na to nie ma wpływu. Na koniec poradził im mieć się na baczności i skierowali swe kroki do opuszczonej dzielnicy.

Po drodze podzielił się z Thorgunem swoimi przemyśleniami na temat całej sprawym, a także oddał mu znalezioną w zaułku notatkę. Zamierzali pójść od razu po powrocie do Thorina, żeby odczytał jej treść.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline