Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-08-2014, 23:54   #387
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Królestwo Kazrima Kazadora, Pana Stalowego Szczytu
2 Vharukaz, czas Aurazytu, roku Drum - Daar 5568 KK
Obóz w ruinach, wieczór


Thorin powrócił do obozu umęczony całodniowymi sprawunkami, przywitał się z Roranem i resztą ekipy wyraźnie ciesząc się na widok twarzy których nie widział do czasu rozwiązania komisariatu. Nim zdołał przysiąść jednak do wspólnego ogniska oraz wypytać Rorana o plany podróży a zwłaszcza terminy, zajął się Dorrinem i jego ranami, poruszając przy tym nie mniej ważną kwestię…

- Słuchaj, sprawa z kolczugą jest już niemal pogrzebana, jeśli mamy się nią zająć to wiedz , że trzeba by przebijać się przez paserów , zbójców i zabójców i nie wiadomo przez co jeszcze. Gówniarze którzy nas okradli zdołali już się jej pozbyć i w tej chwili to po prostu gra nie warta dla nas świeczki… no może jedynie dla ciebie, lub jak się zdecydujesz podzielić nagrodą z jej sprzedaży a oferują nie mało bo pięćset sztuk złota za jej oddanie… Choć nie wiem czy byłoby to takie proste bo pewnie dowodu na jej własność żadnego nie posiadasz i kto wie może jeszcze zarzucą ci zamordowanie jej właściciela... - Thorin rzekł co mu leżało na wątrobie rad iż ta cześć zadania ma za sobą, toporek leżał teraz po stronie Dorrina i to od niego zależało właściwie czy zdoła zebrać ekipę do poszukiwań swej kolczugi.

Dorrin był w kiepskim stanie i wyglądało na to, że zupełnie nie rozumie o co Thorinowi chodzi. Medyk przed chwilę podejrzewał gorączkę, dopiero później jednak zauważył ponaciągane szwy i pootwierane miejscami rany. Niechybnie góral musiał nadwyrężyć siły tego dnia zapewne biegając lub w inny sposób przeciążając organizm. Nawet nie dopytywał , grymas bólu jaki pokrywał twarz Dorrina mówił sam za siebie. - Przynajmniej będziesz wiedział, ze jak mówię nie biegaj to nie żartuje. - zakończył na odchodnym zastanawiając się czy do Zarkana kiedyś dotrze iż chociaż czasem należy słuchać medyka. Sprawę postanowił pozostawić do poranka, choć dalszy obrót wydarzeń zdawał się ją przekreślać zupełnie...

Tymczasem gdy już wszyscy się zebrali przy ogniu Thorin najbardziej chyba niecierpliwił się by poznać datę wyruszenia. Sam miał do ogłoszenia wszystkim nowinkę związaną z Malvoinem uznał jednak że są sprawy ważne i ważniejsze i że na wszystko przyjdzie czas. Mimo że korciło go by wprost zapytać o termin wyprawy i z góry oprotestować tak wczesne wyruszenie, starał się poskromić własną niecierpliwość nabijając i zapalając fajkę w oczekiwaniu na przemowę sierżanta. Należało mu się pierwszeństwo głosu chociażby z uwagi na wiek jeśli nie funkcję jaką pełnił.

Roran jednak siedział w milczeniu. Wyczuwszy jakby oczekiwanie Thorina spojrzał na niego przeciągle, by w końcu uśmiechnąć sie przyjaźnie i rzec krótko -Jeszcze nie czas. Jutro. Póki co ciesz sie gwiazdami, są gdzieś tam, nad nami

Kronikarz westchnął przeciągle, niemal krztusząc się przy tym kłębami dymu. - Świetnie , tyle że wciąż nic mi to nie mówi. Roranie nie wiem czy zostawić maszynę do badań, nie wiem czy zamawiać nowy sztandar, nie wiem czy odwołać zamówienie leków które będą najwcześniej za kilka dni a za które częściowo musiałem zapłacić z góry. Jutro wyruszamy czy jutro będziesz wiedzieć ? Nie muszę chyba mówić… a może muszę, Dorrin którego zwerbowałeś do wyprawy nie nadaje się do wymarszu, nie przez najbliższe kilka dni a i wówczas nie będzie z niego pożytku w razie starcia, powinien się leczyć przynajmniej z tydzień i raczej nie w tych koczowniczych warunkach. - Thorin powoli tracił siły i chęci , co gorsza nie widząc alternatywy jedynie osiadł bardziej na klepisku z zrezygnowaną miną. Nie silił się na robienie dobrej miny do złej gry, zapas pozytywnych min już dawno mu się skończył.

-Jutro będę wiedział. Mogę ci nazmyślać jeśli wola ale nie wiem i tyle. Ale przypuszczam, że czeka nas szybszy niż późniejszy wymarsz. Dużo szybszy. Tak więc, jak sam widzisz, zapowiada się nam problem odparł Roran.

- Cóż jeśli już mowa o problemach, Malvoin zrezygnował. - Thorin przekazał nowinę bez jakiś wyraźnych emocji. Zwyczjanie dalej palił fajkę cieszac się jedną z niewielu przyjemności jakie mu zostały.

-Rozumiem. Rzekł czemu odchodzi bez słowa? zapytał sierżant.

Thorin pokiwał głową potakująco - Właściwie to na pożegnanie zostawił całą masę słów i solidne wyjaśnienie. Dość rzec , że Relv potraktował go niczym szpiega w naszych szeregach , gotowego zabić mnie lub Dirka gdybyśmy wychylili się za bardzo z swą wiedza, lub użyli jej niewłaściwie… Dość rzec że nie zamierzał wykonać tego zadania, lecz przyjąć je musiał, obaj wiemy dobrze jak to wygląda, więc urazy do niego nie chowam i rad jestem że wyrzekł wszystko. Co więcej dodać? Odszedł zmazać swoją hańbę i dajcie mu przodkowie, aby wypełnił swoje postanowienie. - zakończył nieco patetycznie, ale prawdziwie. Tego mu po prostu życzył. Thorina powoli dopadało zmęczenie zaproponował więc by dokończyli rozmowę rankiem, kiedy wszyscy już będą w obozie.

Kiedy Thorin sposobił się do snu, Grundi podszedł do niego i zagadał. - Nie zajmie to długo. Mam prośbę. Pamiętasz jak po walkach ze skavenami, kiedy dochodziliśmy do siebie, starałeś się nauczyć mnie czytać i pisać? Chciałbym wrócić do tych nauk w wolnych chwilach. Może podczas obozowania znajdziemy czas, za jakąkolwiek pomoc będę wdzięczny. Pomożesz Thorinie? Zakończył i cierpliwie poczekał na odpowiedź.

- Pewnie stary druhu, będzie to dla mnie przyjemność - rzek ucieszony kronikarz. - Z praktyki wiem , że dobrze jest każdego dnia , choć po trochu oswajać się z literami, a praktyka i czas zrobią już swoje. Wiem , że już późno , ale zerknij na te litery, zasypiając skupisz się właśnie na nich , a nad ranem dostaniesz kolejną porcję do rozmyślań. W wolnym czasie będziesz zaś ćwiczył ich zapisywanie i wkrótce wszelkie tajemnice spisane na kartach ksiąg staną przed tobą otworem. Thorin wyciągnął kartkę która miała służyć do ćwiczeń i nakreślił na niej piórem słowo G R U N D I . Po namyśle dopisał obok F U L G R I M S S O N - dodając z uśmiechem - Tylko bez takich odstępów, zrobiłem je byś wyraźnie widział litery. Podarował też druchowi ową kartkę, pióro i przelał mu do buteleczki po lekach nieco atramentu. W sam raz by mógł ćwiczyć się samodzielnie w wolnej chwili. Imię i nazwisko było już znane i ćwiczone przez towarzysza, nie zaszkodziło jednak utrwalenie wiedzy. Od jego imienia chciał zresztą zacząć, co jak co ale umiejętność podpisania się stanowiła wartość samą w sobie. W dalszej kolejności miały być imiona bóstw, nazwy świąt, Thorin dobrze wiedział że jego przyjaciel jest związany z kapłanami bliżej niż ktokolwiek inny z drużyny, a nauka słów związanych z zainteresowaniami musiała być ciekawsza i łatwiejsza dla uczącego się. Podarował mu także ową kartkę i pióro, by sam w wolnym czasie mógł ćwiczyć zapis swego imienia i nazwiska.
 
Eliasz jest offline