Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-03-2007, 20:36   #24
Tahu-tahu
 
Reputacja: 1 Tahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumny
Kiedy Saennie udało się przedostać przez szparę w drzwiach automatycznie wyczuliła wszystkie zmysły, przymykając na początku - na ułamek chwili - jedynie oczy. Był to nawyk nabyty już dawno - nie tylko podczas przygód, kiedy pełniła rolę zwiadowcy ale już wcześniej, kiedy chłonęła wszystkie bodźce zewnętrzne przed stworzeniem kolejnej melodii.
Dziewczyna była przygotowana na zagrożenie i właśnie jego oznaki próbowała wykryć. Jakież było jaj zdumienie, kiedy zamiast widoku zaczajonego ogra, świstu ostrza koło ucha czy odoru świeżo rozlanej krwi pierwszym odebranym bodźcem był zapach... fiołków!
Wspomnienia znów zaatakowały ją gwałtowną lawiną... to właśnie fiołki dawał jej przy każdej okazji Daeron. Gdyby wiedział, jak bardzo biło wtedy jej serce... na pewno coś podejrzewał - ale teraz to już bez znaczenia, skoro został zmieniony w krwawą miazgę już tyle lat temu. Wspomnienia potulnie wróciły na swoje miejsce - na sam tył świadomości.

Saennie zdawało się, że spędziła przynajmniej kilka godzin w tej cudownej komnacie. Oglądała gobeliny, dotykała wszystkich tych kwiatów (zebrała cały bukiecik fiołków), usiadła na tym cudownie miękkim łóżku - tak chętnie by się na nim położyła... Melodia, w którą układały się dźwięki tego miejsca była takim ukojeniem po ogłupiającym terkocie poprzedniego pomieszczenia... Pierwsze oznaki powracania trzeźwego osądu rzeczywistości pojawiły się razem z oknem, którego wcześniej nie było.

Zmiany, które nastąpiły w pomieszczeniu później przeraziły ją nie na żarty. Po co w ogóle zmitrężyła tu tyle czasu? Jak mogła dać się nabrać na takie tanie sztuczki? Skąd niby tuż obok potwornego lochu urzekająco piękna świątynia relaksu?! I jak mogła tak całkiem zapomnieć o towarzyszach?!? Już tak o nich myślała, mimo, że znali się kilka chwil... ale czy na pewno? Teraz nie to było najważniejsze. "Saenno, jak mogłaś być takim śmierdzącym świniołakiem! Doprawdy odrażające - a intelekt jak u kupki szlamu... Szybciej, szybciej - ostrzeż ich! Już!" Zanim okrzykiem powiadomiła wszystkich o niebezpieczeństwie, zanim dobiegła do drzwi - one już się zatrzasnęły. Wszystkie swoje myśli skupiła na przekazaniu towarzyszom myśli o zagrożeniu - ale... chyba nic z tego.
Przestraszona odgłosami z komnaty, która teraz jawiła się jako groźna Saenna zrobiła szybki 'w tył zwrot'... po to, by za chwilę znów z wahaniem się odwrócić.

"Kim ona jest?!?" - teraz, kiedy zagrożenie przybrało realną formę, w Saennę wstąpiła jej druga natura.
- Nie przekażę ci mojego pozdrowienia, nie uważam cię za przyjaciela. - jej głos przez chwilę brzmiał, jakby dopiero go próbowała - po to, by nabrać za chwilę siły i dźwięcznej barwy - Powiem ci jedno - oddaj mi moje drzwi wiedźmo!!! Wyjaśnień też od ciebie zażądamy, ale na wszystko przyjdzie czas.
Saenna stała pośrodku komnaty, podparta pod boki - z wysuniętym podbródkiem. Mała, bezczelna figurka... bliska krzyku ze złości.
- Oddajcie nam prawdziwy świat! Gdzie jest reszta twoich kamratów? Co z tym pomieszczeniem? Co to za ścierwo tam obok? Co za eksperymenty tam prowadzicie? Doniosę straży! I z jakim typem z przedsionków piekieł nas tam zamknęliście? Zaraz pęknę z wściekłości... ODDAWAJ DRZWI JĘDZO!
 
__________________
"All that we see or seem is but a dream within a dream." E.A.Poe
Odskrzydlenie.
Tahu-tahu jest offline