Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z dziaÅ‚u DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 04-03-2007, 21:23   #21
 
Baby Biatch's Avatar
 
Reputacja: 1 Baby Biatch nie jest za bardzo znany
Ratunek. W przypływie radości Sidero uścisneła ręcę Saenny,a następnie Almiritha. Ich przygoda nie kończyła się tutaj, a dopiero zaczynała. Otworzenie drzwi oznaczało nowe możliwości. Całe spektrum świeżych doświadczeń, których była głodna. Poziom adrenaliny nadal był u czarodziejki wysoki. Pomimo zaistniałej sytuacji czuła się wspaniale. Nie pamiętała, czy ten stopień intensywności emocji osiągnęła kiedykolwiek wcześniej. A przynajmniej w naturalny sposób.

Podeszła do metalowych drzwi. Trzeba przyznać, że budziły respekt. Mogące uwięzić, a mogące również wyswobodzić, być początkiem drogi. Same w sobie były zaś zimne i ponure. Ale, w sumie, pasowały do kogoś kto lubi otaczać się flakonikami zawierającymi potwory... lub ludzkie dusze. A jedno jak wiedziała z własnego doświadczenia Sidero, nie zawsze było antytezą drugiego.

Kobieta ostrożnie otworzyła spiralne naczynko. Dał się słyszeć bardzo cichy syk, prawie zagłuszony przez miarowy dźwięk, towarzyszący im od przebudzenia. Sidero przełknęła ślinę. Była dość zręczna, ale trzymanie w palcach czegoś, co z łatwością mogło przepalić skórę musiało wywoływać niepokój. Miała średnie wyobrażenie o swojej urodzie - po prawdzie o wiele za krytyczne - i bez wyżartej skóry na rękach. Nie dumając dłużej, stanęła pół metra od mechanizmu otwierającego i, najpierw powoli oraz delikatnie, a potem coraz szybciej, zaczęła lać miksturę z flakonu. Widok topniejącego żelastwa, skomplikowanej sieci małych zębatych kółeczek, nie był szczególnie atrakcyjny, a i zapach przyprawiał o mdłości. Po wykonanej czynności nie mogąc znieść smrodu, z rozmachem kopnęła drzwi, które, z powodu swej masywności, tylko nieznacznie się uchyliły. Przeklęła szpetnie na głos, widząc, że czarny kozak miał od brawurowego manewru małą dziurkę w miejscu łączenia się z podeszwą, a ponieważ straty w obuwiu, mogą znacząco obniżyć morale u płci pięknej, z kwaśną miną spojrzała w stronę pozostałych.

Nagle twarz dziewczyny rozpromieniła się, by po chwili znów stężeć. Jej garbowana sarnią skórą księga czarów, służyła jako podpórka pod pręt dziwnego, drewnianego urzadzenia, na którym się obudziła. Jednym, zdecydowanym ruchem przewróciła je i z ulgą podniosła książkę, widząc, że cenna obwoluta nie została rozdarta.
-Widać trepkowatość marcepankowa jest zaraźliwa – rzuciÅ‚a z uÅ›miechem i puÅ›ciÅ‚a oko, niby do wszystkich, a niby do nikogo – Heh, co ma być to bÄ™dzie... – westchnęła i ponownie zbliżyÅ‚a siÄ™ do drzwi.

Jej uczucia po raz kolejny zmieniły się w przeciągu ostatnich kilku minut. Czarodziejka nie wiedziała, czy częściej odczuwała dreszcze strachu, czy dreszczyk emocji. W końcu zdecydowała się i ostrożnie wychyliła się za drzwi.
 
__________________
Wszyscy chcą Twojego szczęścia... nie daj go sobie zabrać! gg 5067429
Baby Biatch jest offline  
Stary 05-03-2007, 08:22   #22
 
Tahu-tahu's Avatar
 
Reputacja: 1 Tahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumny
"Jak to dobrze wreszcie działać - ramię w ramię z towarzyszką." - ta myśl pojawiła się jeszcze zanim ich poszukiwania zostały zakończone sukcesem. Po zapętlonych rozważaniach dotyczących rozmytej przeszłości była to prawdziwa ulga... Saenna jednak czuła, że do wspomnień trzeba będzie jeszcze powrócić, i to bardzo niedługo. Może za tymi drzwiami znajdzie się jakieś bezpieczniejsze miejsce... W końcu są tutaj razem, prawda? Może w ich wspomnieniach kryje się jakiekolwiek wyjaśnienie - albo droga ucieczki z tego miejsca... ?

Na razie jednak otwarta - albo prawie otwarta - została droga naprzód, wyjście z tej potwornej komnaty. Saenna powstrzymała chęć szybkiej ucieczki - byle dalej od tego trupa-nietrupa i doprowadzającego do obłędu terkotu maszynerii. "Nerwy na wodzy... i do przodu" - Saenna cicho podeszła do drzwi - przycupnęła przed nimi nasłuchując nowych odgłosów i wpatrując się w nieznaną przestrzeń, która otwierała się przed nimi.
"Może uda mi się prześlizgnąć?"
 
__________________
"All that we see or seem is but a dream within a dream." E.A.Poe
Odskrzydlenie.
Tahu-tahu jest offline  
Stary 06-03-2007, 18:45   #23
 
g_o_l_d's Avatar
 
Reputacja: 1 g_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znany
Mechaniczna dłoń, była nieco większa od normalnej kończyny. Jej masywność była wprost proporcjonalna do ciężaru. Półczłowiek z powadzeniem mógł nią wykonywac proste manualne czynności. Na potężnych szczypcach zastępujących dłoń widać było wiele małych rys. Nacisk jaki wywierała na zakleszczone przedmioty musiał być ogromny. Na pierwszy rzut oka dłoń nieboszczyka była zrobiona z tytanu. Jednak, gdy Swetlana przyjrzał się jej bliżej zobaczyła, że powierzchnia materiału nie jest gładka. Wyglądało to tak, jakby pojedynczy płat metalu był zbudowany z milionów włókien. Pomiędzy mechanizmami składającymi się na kończynę była zawieszona dziwna pulsująca substancja, która pomimo tego, że nie była umieszczona w żądnym naczyniu nie wylewała się. Ponad to każda próba pobrania części cieczy kończyła się fiaskiem, gdyż jej powierzchnia zdawał się być ciałem stałym. Na spodnim płacie materiału składającym się na rękę wygrawerowano: SYC- 653
Badające dalej ciało nieszczęśnika pani major zobaczyła liczne blizny. Większość z nich była długa jakby zadana jakimiś ostrymi narzędziami. Lecz były też takie, które wyglądem przypominały postrzałowe. Zauważyła, że te najdłuższe, wzdłuż kręgosłupa i na te przecinające tors od splotu słonecznego aż do podbrzusza, były zadane precyzyjnie i równo niczym skalpelem. Zagoił się również dużo lepiej niż pozostałe. Jej uwagę przykuł niespecjalnie ładny tatuaż umieszczony na ludzkim ramieniu przedstawiający półnagą kobietę z obfitym biustem.

Smuga białego dymu wzleciała ponad Sidero wylewającej żrący płyną na zamek. Almirith podszedł spokojnym krokiem za plecy ludzkiej kobiety. Wysunął lekko lewą nogę do przodu, oparł ciężar ciała na drugiej. Odgłos pracujących mechanizmów, został na chwile zagłuszony przez głuchy huk uderzenia i dźwięk trących o posadzkę drzwi, który odbił się echem w całej komnacie. Mięsnie elfa napięły się, a oczy pilnie obserwowały lekko rozwarte ciężkie wrota, grube na trzy cale, które odchylił się nieznacznie. Zza nich widać było skrawek białej marmurowej posadzki i fragmenty ściany. Szpara była na tyle niewielka, że nawet Saenna ledwo się przecisnęła znikając za skrzydłem drzwi.

Niziołka stanęła u progu nowej komnaty. W porównaniu do poprzedniej był to zupełnie inny świat. Pomieszczenie było rozświetlone blaskiem, którego źródła nie można sprecyzować. Wszelka obawa i niepewność odpłynęły, zastąpione przez przyjemne ciepło. Aura tego miejsca pieściła wszystkie zmysły. Saenna uległa chwili i zamknęła oczy. Jej delikatne uszy, przestały być dręczone przez natrętny stukot mechanicznych kół. Stał gdzieś między szeptem, a ciszą, ciszą tak słodką i wszechobecną, że można było usłyszeć motyla kołyszącego się na źdźble trawy. Nieopodal słyszała jak wąż sunie śliską piersią po gładkim strumykowym kamieniu. Z kolejnym głębokim wdechem poczuła zapach fiołków i róż. Lekki zew wiatru owiewał koniuszki jej palców. Powietrze było przyjemnie ciepłe, niczym ogrzane blaskiem letniego słońca. W niepamięć odszedł odór gnijącego trupa, którym jeszcze przed chwilą trąciło jej ubranie. Saenna pomału otworzyła powieki. Zobaczyła, że jest w ogromnej owalnej komnacie. Stała na jej środku, w białej jak perła podłodze odbijały się kołysane wiatrem pędy traf i kwitnących kwiatów. Nieopodal szumiało drzewo. Pod jej stopami zwiewnie wzbił się błękitny motyl a za nim w powietrze wzleciał kolejne. Zaczęły delikatnie falować zachwycającymi skrzydełkami, unosząc się coraz wyżej i wyżej. Gdy niziołka oderwała od niech wzrok, spostrzegła, że śnieżno biała ściana komnaty jest wsparta pozłacanymi filarami, obok których stoją egzotyczne rośliny. Każda z nich była inna i zniewalała ogromem barwnych kwiatów i liści o tysiącu różnorakich rozmiarów i kształtów. Na bajecznych gobelinach uwieczniono piękne pejzaże, z morzami kwiatów, leśnymi ostępami i monumentalnymi szczytami, skutymi lodową czapą. Za Saenna stało ogromne łoże z puszystą pościelą, misternie wyciosane w wiśniowym drewnie. Nad nim rozpościerał się baldachim, który przedstawiał, młodą kobietę. Nie opodal niego stała niewielka nocna szafka. W pomieszczeniu znajdowały się również inne komody i regały. Wszystkie smukłe i kunsztownie ozdobione, na których stały kryształowe naczynia, i różnorakie srebra. Na wprost łoża w kamiennym kominku spokojnie falował jasny ogień, który z cichym trzaskiem trawił drewniane sęki. Saenna ze zdziwieniem spojrzała na rzeźbione półki z licznymi woluminami, które nie były umocowane do ściany tylko swobodnie wisiał cal od nich. Pożółkłe ze starości stronice były zamknięte między skórzanymi oprawami, okutymi srebrem.

Saenna ze zdziwieniem obejrzała się jeszcze raz dokoła siebie. Wyglądało na to, że niema w tym pomieszczeniu żadnych drzwi poza tymi, którymi weszła. Jednak spostrzegła coś, czego wcześniej nie zauważyła. Nieopodal łoża, znajdowało się łukowate okno przesłonięte białą falującą zasłoną, sięgające od podłogi niemal do sufitu zwieńczonego kopułą. Niziołka przetarła z niedowierzaniem oczy. Była pewna iż wcześniej nie było tam nic poza biała ścianą. Nagle pouczyła się nie swojo. Nie wiedząc czemu przyjemne odprężenie minęło, zaczęła z niepokojem rozglądać się po pomieszczeniu. Podłoga, jeszcze przed chwilą tętniąca życiem stała się zimna, matowa. Nagle w ognisku gwałtownie buchnął płomień. Do serca wkradł się lęk. Dotarło do niej, że przez cały czas była uważnie obserwowana. Poczuła zimny wiatr, który poderwał białą zasłonę. Okazało się, że za oknem panuje śnieżna biel. Ręce niziołki zaczęły drżeć. Obróciła się na pięcie i pospiesznym krokiem udała się w kierunku drzwi.

Po paru chwilach niepewności napięte ciało Almiritha rozluźniło się. Saenna na pewno ostrzegła by ich, gdyby groziło im jakieś niebezpieczeństwo, lecz co tak długo zatrzymuje niziołke? Z zadumy wyrwał go huk zatrzaskiwanych drzwi, który odrzucił Sidero na podłogę.

Saenne dzieliło tylko parę kroków od drzwi, gdy te z przerażającym trzaskiem zwarł się.
Na jej skroni pojawiły się kropelki potu. Do jej uszu dobiegł gwałtowny szelest. Nerwowo odwróciła się za siebie. Odetchnęła z ulga, gdy okazało się, że to tylko przeklęta kotara narobiła jej tyle strachu. Wtem za siebie usłyszała delikatny melodyjny głos:

- Witaj...

Saenne pomału odwróciła się za siebie.


W tle wielkich rzeźbionych drzwi stała ludzka kobieta o długich lekko falujących włosach koloru dębowej kory, otulona białą togą. Na jej jasnej i pogodnej twarzy tliło się dwoje zielonych oczu. Postać wolnym krokiem zaczęła iść wzdłuż kamiennej ściany, a wrota które stały tuż za nią zaczęły blednąć i falować niczym zmącona tafla wody. Po chwili nie było po nich śladu...
 
__________________
Nie wierzÄ™ w cuda, ja na nie liczÄ™...

Dreamfall by Markus & g_o_l_d
g_o_l_d jest offline  
Stary 06-03-2007, 20:36   #24
 
Tahu-tahu's Avatar
 
Reputacja: 1 Tahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumny
Kiedy Saennie udało się przedostać przez szparę w drzwiach automatycznie wyczuliła wszystkie zmysły, przymykając na początku - na ułamek chwili - jedynie oczy. Był to nawyk nabyty już dawno - nie tylko podczas przygód, kiedy pełniła rolę zwiadowcy ale już wcześniej, kiedy chłonęła wszystkie bodźce zewnętrzne przed stworzeniem kolejnej melodii.
Dziewczyna była przygotowana na zagrożenie i właśnie jego oznaki próbowała wykryć. Jakież było jaj zdumienie, kiedy zamiast widoku zaczajonego ogra, świstu ostrza koło ucha czy odoru świeżo rozlanej krwi pierwszym odebranym bodźcem był zapach... fiołków!
Wspomnienia znów zaatakowały ją gwałtowną lawiną... to właśnie fiołki dawał jej przy każdej okazji Daeron. Gdyby wiedział, jak bardzo biło wtedy jej serce... na pewno coś podejrzewał - ale teraz to już bez znaczenia, skoro został zmieniony w krwawą miazgę już tyle lat temu. Wspomnienia potulnie wróciły na swoje miejsce - na sam tył świadomości.

Saennie zdawało się, że spędziła przynajmniej kilka godzin w tej cudownej komnacie. Oglądała gobeliny, dotykała wszystkich tych kwiatów (zebrała cały bukiecik fiołków), usiadła na tym cudownie miękkim łóżku - tak chętnie by się na nim położyła... Melodia, w którą układały się dźwięki tego miejsca była takim ukojeniem po ogłupiającym terkocie poprzedniego pomieszczenia... Pierwsze oznaki powracania trzeźwego osądu rzeczywistości pojawiły się razem z oknem, którego wcześniej nie było.

Zmiany, które nastąpiły w pomieszczeniu później przeraziły ją nie na żarty. Po co w ogóle zmitrężyła tu tyle czasu? Jak mogła dać się nabrać na takie tanie sztuczki? Skąd niby tuż obok potwornego lochu urzekająco piękna świątynia relaksu?! I jak mogła tak całkiem zapomnieć o towarzyszach?!? Już tak o nich myślała, mimo, że znali się kilka chwil... ale czy na pewno? Teraz nie to było najważniejsze. "Saenno, jak mogłaś być takim śmierdzącym świniołakiem! Doprawdy odrażające - a intelekt jak u kupki szlamu... Szybciej, szybciej - ostrzeż ich! Już!" Zanim okrzykiem powiadomiła wszystkich o niebezpieczeństwie, zanim dobiegła do drzwi - one już się zatrzasnęły. Wszystkie swoje myśli skupiła na przekazaniu towarzyszom myśli o zagrożeniu - ale... chyba nic z tego.
Przestraszona odgłosami z komnaty, która teraz jawiła się jako groźna Saenna zrobiła szybki 'w tył zwrot'... po to, by za chwilę znów z wahaniem się odwrócić.

"Kim ona jest?!?" - teraz, kiedy zagrożenie przybrało realną formę, w Saennę wstąpiła jej druga natura.
- Nie przekażę ci mojego pozdrowienia, nie uważam cię za przyjaciela. - jej głos przez chwilę brzmiał, jakby dopiero go próbowała - po to, by nabrać za chwilę siły i dźwięcznej barwy - Powiem ci jedno - oddaj mi moje drzwi wiedźmo!!! Wyjaśnień też od ciebie zażądamy, ale na wszystko przyjdzie czas.
Saenna stała pośrodku komnaty, podparta pod boki - z wysuniętym podbródkiem. Mała, bezczelna figurka... bliska krzyku ze złości.
- Oddajcie nam prawdziwy świat! Gdzie jest reszta twoich kamratów? Co z tym pomieszczeniem? Co to za ścierwo tam obok? Co za eksperymenty tam prowadzicie? Doniosę straży! I z jakim typem z przedsionków piekieł nas tam zamknęliście? Zaraz pęknę z wściekłości... ODDAWAJ DRZWI JĘDZO!
 
__________________
"All that we see or seem is but a dream within a dream." E.A.Poe
Odskrzydlenie.
Tahu-tahu jest offline  
Stary 06-03-2007, 21:02   #25
 
Noise's Avatar
 
Reputacja: 1 Noise nie jest za bardzo znanyNoise nie jest za bardzo znanyNoise nie jest za bardzo znanyNoise nie jest za bardzo znanyNoise nie jest za bardzo znanyNoise nie jest za bardzo znany
Magyarowi się tutaj nie podobało. Jednak po "mglistych demonach" myślał, że nic go nie zaskoczy. Stał oparty o jedną z półek i przeklinał pod nosem wszystko co miał w zasięgu wzroku.
-Cholerne trupojady. - Wymamrotał do siebie. -Wytnijcie mu serce i sprzedajcie czarnoksiężnikom. - Powiedział już trochę głośniej do dziwnej blondynki i przebywającego obok elfa.
Przerzucił swój wzrok na kobiety majstrujące przy drzwiach.
-Paniusiu uważaj, bo ci ta mgiełka trumnę zaczerni.

Półczart był zagubiony. Jeszcze bardziej zagubiony niż zwykle. Dziecku w ciemnym lesie zabrali pochodnię. Tylko, że nie był dzieckiem. Był wielki, twardy i nie mógł dać znać po sobie słabości. Czym jest słabość i co mu da? Doprowadzi go do celu? Nie! Dlatego musiał być twardy. Musiał stać i rzucać niemiłe dla innych komentarze. W prymitywny i brutalny sposób musiał zdobyć przywództwo w stadzie. Po to, aby wykorzystać swoich sojuszników, którzy mogli się okazać cenni, a potem pokazać im lewy pośladek - ten z blizną. Zrobiłby tak jak zrobił już raz przedtem. Przyniosło mu to sukces. Miał już wszystko, dosłownie na wyciągnięcie ręki. Ale nie! Stracił kontakt ze światem realnym, obudził się na jakimś dziwnym łóżku, pamiętając tylko jakieś mgliste obrazy przerywane dużą ilością mroczków. O! Wielokrotnie tak miał, ale jeszcze nie na taką skalę. Wtedy budził się w swoim, bądź czyimś wyrku, albo w rynsztoku. Nierzadko bez ubrania, niekiedy leżąc na jakiejś dziwce. Wtedy jednak wiedział w którym momencie pamięć stawała się czarna. Dziwne skojarzenie przyszło mu na myśl. Ten cały czas był jedną wielką libacją, a ta piątka podobnych mu nieszczęśników była jak te dziwki, których imion nie pamiętał.

Rozważania Rogogłowa przerwał nagle trzask. Spojrzał na metalowe wrota, a niziołki już nie było.
-Cholera, wiedziałem. - Zaklął cicho pod nosem.

Wtedy odezwał się jego instynkt. Działał bezwolnie, niesiony przypływem adrenaliny. Jakby nie patrzeć ta banda trepów to jego nowa drużyna, sojusznicy, towarzysze niedoli, czy jakim innym Limbowskim mianem tego nie nazwać. Podbiegł szybko do drzwi rozsuwając wszystkich stojących obok i potraktował je silnym kopniakiem. Nie straszne mu były resztki kwasu. Był przecież półczartem. Jednak potężna stopa Magyara nie zdziałała wiele.
-Te, panie elf! - Rzekł do Almiritha. - Stawajże obok i kopniakiem na "trzy".

RAZ!

http://bluelaguna.net/downloads/mp3s/wow-burning-crusade-sountrack/12+Caverns+of+Time+-+The+Escape+From+Durnholde.mp3
 
Noise jest offline  
Stary 06-03-2007, 21:17   #26
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
Elf napierał z całej siły na drzwi, które zatrzasnęły się przed sekundą, Seanna została za nimi.Wydawało mu się, że przez chwilę słyszał głos niziołczej kobiety, wzywającej pomocy. Drzwi nadal nie ustępowały, chociaż wytężał całe swoje siły, jego wysiłek szedł na marne. Z frustracji uderzył pięścią we wrota. "Jak mogłem być tak głupi, żeby pozwolić iść jej tam samej? To ja powinienem pójść pierwszy!"
Oparł się o ścianę, musiał ochłonąć, pozwolił by jego oddech wyrównał się, a myśli uspokoiły. Pamiętał nauki swojego fechmistrza, "spokój i otwarty umysł zapewnia Ci zwycięstwo w walce i powodzenie w życiu", choć w kontekście sytuacji w jakiej się znalazł, słowa z przeszłości wydawały mu się teraz tak abstrakcyjne, "ciekawe czy Arem był kiedyś w takiej sytuacji?"-pomyślał.
Już chciał się zwrócić do reszty drużyny o pomoc, kiedy półczart z rozpędu kopnął wrota, jego brutalna siła także nic nie zdziałała, musieli spróbować razem. -No to na "trzy" rogaczu- powiedział. -Swetlana, Remorant, pomóżcie, mam dziwne wrażenie, że ta komnata próbuje nami manipulować, albo ktoś kto ma nad nią władzę, jeśli będziemy działać razem, to te próby manipulacji mu skutecznie utrudnimy.-jego głos był spokojny i opanowany, ale wnętrze jego duszy aż się wyrywało, żeby przyjść z pomocą Seannie, a jeszcze bardziej by dorwać tego kogoś, kto ich tu uwięził.
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451
merill jest offline  
Stary 08-03-2007, 08:36   #27
 
welf's Avatar
 
Reputacja: 1 welf wkrótce będzie znanywelf wkrótce będzie znanywelf wkrótce będzie znanywelf wkrótce będzie znanywelf wkrótce będzie znanywelf wkrótce będzie znanywelf wkrótce będzie znanywelf wkrótce będzie znanywelf wkrótce będzie znanywelf wkrótce będzie znanywelf wkrótce będzie znany
Remorant stał oparty o jedną z półek starając się zrozumieć cokolwiek z tego, co się wydarzyło, lecz wciąż nasuwało mu się więcej pytań niż odpowiedzi. Przyglądał się swoim nowym kompanom, którzy mimo wydawałoby się beznadziejnej sytuacji i dziwnego położenia bardzo szybko zaczęli działać. Był pełen uznania zwłaszcza, że już po krótkiej chwili drzwi się nieznacznie uchyliły i Saenna jako pierwsza znikła za nimi.

Widok uchylonych drzwi dodaÅ‚ mu otuchy, pojawiÅ‚a siÄ™ nadzieja na szybkie opuszczenie tego chÅ‚odnego i ponurego pomieszczenia. „Lecz co ich tam czekaÅ‚o? Czy sÄ… tu sami, czy też ktoÅ› na nich czeka?...

Nagły trzask zamykających się drzwi wyrwał go z zamyślenia. Bez chwili zastanowienia dołączył do próbujących je wywarzyć, nie było chwili do stracenia.
No to na trzy- Natarł z całej siły.
Chciał jak najszybciej stąd wyjść. Jakiekolwiek działanie było lepsze od bezczynnego czekania, zwłaszcza, że za zamkniętymi drzwiami została Saenna, a on nie nawykł do zostawiania kompanów samym sobie.
 
welf jest offline  
Stary 08-03-2007, 08:48   #28
 
pannamaslo's Avatar
 
Reputacja: 1 pannamaslo ma wyłączoną reputację
Zostawiła zwłoki tam gdzie leżały. Snuła mnóstwo przypuszczeń i żadne nie wydawało jej się dobre. Być może z jej świata, jej język, ale technologia... I te dziury po kuli, jeżeli ktoś go tuatj zabił, to mają kłopoty. Ktokolwiek dysponował bronią palną, miałnad nimi wielką przewagę. Nie dzieląc się swoimi spostrzeżniemai z resztą podeszła do drzwi, z którymi siłowali się pozostali. Przyłączyła się do wspólnego wysiłku. Ta mała tam poszła, mało rozsądne. Napieraał na drzwi z całych sił, chociaż czuła się zmęczona i zmarznięta. Może pod drugiej stronie jest cieplej?

Nie mogła wyżucićz pamięci obrazu martwego człowieka, czy dom, który znała w ogóle jeszcze istnieje?
 
__________________
Abstynent - człowiek niepociągający.

Jedna czysta owca może zatruć życie całej parszywej owczarni.
pannamaslo jest offline  
Stary 09-03-2007, 17:31   #29
 
g_o_l_d's Avatar
 
Reputacja: 1 g_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znany
Huk uderzenia zagłuszył terkotające mechanizmy. Pomimo waszego trudu, skrzydła wrót wgięły się jedynie odrobinę. Nie było trzasku pękających żerdzi, ani brzęku gnących się pod naporem okuć, jednie głuchy dźwięk kołyszących się kołatek. Krok w tył, rozmach i kolejne uderzenie. Kropelki potu, zaczęły spływać po waszych twarzach. Kolejny krzyk: Jeszcze raz! A wrota, wielki i uparte, stały niewzruszone w swym majestacie...

Kobieta spuściła wzrok. Cierpliwie wsłuchiwała się w krzyk Saenny, wolno idąc wzdłuż ściany. Gdy głos rozwścieczonej niziołki odbijał się już tylko echem po komnacie, kobieta zatrzymała się. Pomału podniosła wzrok. Zieleń jej jasnych oczu spoczęła na twarzy Saenny. Rozpromieniona buzia kobiety była pełna spokoju. Ogień w kominku znowu spokojnie falował. Matowa podłoga zaczęła pomału się rozjaśniać. Wyglądało to tak jakby po drugiej stronie jej gładkiej tafli opadał poranna mgła. Nagle delikatnie za świergotał ptaszek, jakby ciesząc się z pierwszych promyczków słońca. Mgła rozpierzchła się odsłaniając morze fiołków otoczone leśną gęstwiną. Śpiew ustał tak nagle jak się rozpoczął, zagłuszonym głuchymi hukiem. Ponownie w powietrzu rozległ się ten sam delikatny melodyjny głos:

- MartwiÄ… siÄ™ o ciebie, wiesz?

Nagle części ściany gwałtownie wygięła się do wnętrza komnaty, aby po chwili lekko zafalować dokładni tak jak tafla jeziora, gdy ktoś wzburzy ją ciskając kamień.

- Bardzo chcą wejść... Wpuszczę ich... Dam mi to czego pragną... Przysługa za przysługę...

Ponownie krok w tyły. Wasze oddech są coraz cięższe. Z ramion promieniuje pulsujący ból.
Kolejny krzyk: Mocniej! Rozmach. Wasze ciała ponownie pędzą na zderzeni z bramą, jednak nie uderzają. Powierzchnia drzwi ugięła się niczym jedwabna zasłona. Wpadliście w nią tracą równowagę. Nagłe uderzenie o twardą powierzchnią. Poprzez skaczące przed oczyma mroczki widzicie drewnianą podłogę.

Sidero stała i z otwartymi ustami wpatrywała się w drzwi, które właśnie przestały falować. Chwile temu jej towarzysze przeniknęli przez nie, jakby ich tam w ogóle nie było. Czarodziejka bez zastanowienia rzuciła się na zamknięte wrota, jednak zgodnie z jej czarnymi myślami, uderzyła o twardą zimną powierzchnie. Po dłuższej chwili, niespodziewanie ogromne wrota rozwarły się przed sfrustrowaną Sidero. Jej oczom ukazała się komnat, pośrodku której stała niziołka ze skrzypcami

Drewniana podłoga była pierwszym elementem, nowego miejsca, z jakim mieliście kontakt. Natychmiast zerwaliście się na nogi, rozglądając dookoła w poszukiwaniu Saenny i czegokolwiek, co mogłoby stanowić zagrożenie, jednak ku waszemu zdziwieniu w pomieszczeniu nie było waszej towarzyszki, podobnie jak nie znaleźliście też tu Sidero.

Przeniknięcie przez zamknięte drzwi nie było zbyt miłym uczuciem, ale trafienie do miejsca, takiego jak to, było stanowczo jeszcze bardziej konfundujące. Drewniana podłoga i kamienne ściany porośnięte czerwonym bluszczem, były przyjemną odmianą od tego, co mieliście w poprzednim pomieszczeniu. W dodatku panowała tu zupełna cisza, tak jakby dźwięki maszyn nie miały tu wstępu. Znikło też, to przejmujące zimno, które tak długo musieliście znosić w tym dziwacznym laboratorium, które dopiero opuściliście. Gdyby nie brak dwójki towarzyszy, może nawet udałoby się wam tu odprężyć. W tym miejscu panowała poważna, wręcz uroczysta atmosfera, tak jakby to była jakiegoś rodzaju świątynia, albo kapliczki, służąca do modlitwy lub medytacji. Brakowało jedynie ołtarza i kadzideł, które nadałyby pomieszczeniu bardziej egzotyczny klimat. Zamiast tego, jedyne elementy wystroju pokoju, stanowią statuy.

Jest ich sześć, każda z nich przedstawiała tą samą sylwetkę. Kobietę o delikatnych, wręcz anielskich rysach i długich włosach. Rzeźbiarz zachował niesamowity realizmu i szczegółowość. Dokładnie pokazał każdą, nawet najmniejszą fałdę długich tóg, w które ubrane były kobiety. Pomimo, że sześć, posągów przedstawiało tą samą osobę, to zawsze miała ona inną pozę, ale zawsze trzyma w dłoniach niewielką misę i stoi na kamiennym podeście.

Pierwszy posąg, licząc od lewej strony, wyglądał zadziwiająco radośnie. Postać stoi do was odwrócona bokiem, tak jakby rzeźbiarz uwiecznił ją, w czasie jakiegoś tanecznego obrotu. Jedną ręką przytrzymywała skrawek togi, lekko unosząc ubranie go do góry, drugą natomiast, wyciąga w waszym kierunku. Na dłoni trzyma misę, z której wypływała powoli mgiełka, delikatnie spływając na podłogę..

Drugi posąg przedstawia tą samą kobietę, ale tym razem zdaję się być zapatrzona w dal. W spojrzeniu jej kamiennych oczu, można wręcz dostrzec oczekiwanie. Obie ręce ma wyciągnięte w waszą stronę, tak jakby wskazywała samej sobie kierunek, w który powinna patrzeć. Podobnie jak przy poprzednim posągu, w jej wyciągniętych dłoniach spoczywa misa, z której wylewa się delikatnie wirująca para.

Trzeci kamienna figura podparta jedną ręką niemal leży. Jej szare kamienne oczy są pełne spokoju., spoglądając na cześć podłogi przed nią. Postać wyciąga wolną rękę gestem jakby zbierała polne kwiaty. Jej zwiewna szata wygląd jakby poderwana przez wiatr. Tuz obok jej odsłoniętych kolan, leży czara podobna do pozostałych.

Czwarta rzeźba tej przedstawia ta samą kobietę, Wyprostowaną pełną gracji. Na jej gładkiej twarzy rysuje błogość. Ma zamknięte powieki na jej drobnych ustach gości uśmiech. Gdyby jej zaokrąglone policzki nie były z zimnego kamienia powiedzielibyście, że są pokryte rumieńcem. Jej ręce splecione są na brzuchu. Jedna dłoń trzyma za krawędź kamiennego naczynie, pełnego zwiewnej mgiełki a druga wygląda jakby coś trzymała. Na plecach szata posągu nie naturalnie się marszczy. Być może podczas rzeźbienia postać opierała się o coś bądź o kogoś.

Piąty posąg kobiety jest bardzo dynamiczny. Włosy postaci jak i jej szata rozwiane są niczym podczas obrotu. Buzię zdobią dwoje śmiejących się oczu i uśmiech. Czubek głowy wieńczy wianek, pleciony z rozmaitych kwiatów i innych roślin. Lewą dłoniom kobieta trzyma rąbek szaty, a drugą wyciągniętą nad głowę. Koło bosych stóp posągu leży kamienna misa wypełniona parująca substancją.

Ostatni pomnik jest najdziwniejszy. Ciało kobiety wygięte w łuk, jedynie jej nagie stopy dotykają czubkami palców piedestału. Twarz pomniku pierwszy raz wydaje się prawdziwie kamienna i martwa. Zamknięte powieka uwięziła koniuszek łzy spływającej po policzku. Jedna jej dłoń dziwnie wisi w powietrzu, jakby oparta o jakiś niewidzialny przedmiot, druga zwisa bezwładnie niemal dotykając ziemi. Jej zwiewna szata majestatycznie opada układając się na podstawie statuy. Tuż przy krawędzi piedestału znajduje pęknięta wpół czara, której szczątki walają się wkoło pomnika. Ten kamienny podest został przyozdobiony złotymi literami, jednak nie jesteście w stanie ich odczytać.
 
__________________
Nie wierzÄ™ w cuda, ja na nie liczÄ™...

Dreamfall by Markus & g_o_l_d
g_o_l_d jest offline  
Stary 10-03-2007, 19:37   #30
 
Baby Biatch's Avatar
 
Reputacja: 1 Baby Biatch nie jest za bardzo znany
ZnikniÄ™cie kompanów prawie zaÅ‚amaÅ‚o kobietÄ™. Najpierw Saenna, nastÄ™pnie pozostaÅ‚a czwórka, wszyscy opuszczali komnatÄ™. A ona zostaÅ‚a tam sama, w towarzystwie caÅ‚ej makabrycznej otoczki tego miejsca. „Zostawili mnie... znowu jestem tylko ja...”. Wspomnienie ciemnego lochu, ponownie powróciÅ‚o. Tam miaÅ‚a przynajmniej „swój Å›wiat”. Tam mogÅ‚a z Å‚atwoÅ›ciÄ… znaleźć siÄ™ w bezpieczniejszym, piÄ™knym, cudownie nieprzewidywalnym miejscu. Tam byÅ‚a z KsiÄ™ciem. Nawet Baldrik nie byÅ‚ na tyle okrutny by zostawiać jÄ… samÄ… bez... pomocy.
Tutaj nie miała swoich marzeń. Tutaj nie mogły wyrosnąć jej skrzydła, na których potrafiłaby odfrunąć gdzie indziej. Tutaj nie była z Księciem. I zaczynało ją to denerwować. Po raz pierwszy od obudzenia zaczęło brakować czarodziejce, jej ukochanych halucynacji. Będzie musiała się rozglądać. Może nawet w takim miejscu rosną kwiaty. Oby to były maki.

Nagle znalazła się w przedziwnej komnacie, na której środku stała mała istota z skrzypcami w ręku.
- Sae! – wykrzyknęła kobieta. Sidero nie wiedziaÅ‚a, jak szybko można kogoÅ› polubić, ale nizioÅ‚ka wydobywaÅ‚a z niej duże pokÅ‚ady sympatii. Chociaż, kiedy ostatni raz miaÅ‚a przyjaciółkÄ™... OdpÄ™dzajÄ…c od siebie natrÄ™tne wspomnienia, magini przyspieszyÅ‚a kroku i podbiegÅ‚a w stronÄ™ towarzyszki. NaprawdÄ™, musi zacząć siÄ™ na czymÅ› koncentrować. KiedyÅ› tak rzadko wspominaÅ‚a, zastanawiaÅ‚a siÄ™, dywagowaÅ‚a nad tym co robiÅ‚a. ByÅ‚a taka znieczulona – zdolna do wszystkiego. Teraz wiecznie coÅ› rozpamiÄ™tywaÅ‚a. To to miejsce. OsÅ‚abia ludzi. Znów poczuÅ‚a głód. Nie chciaÅ‚a jednak jeść. To nie ten głód. Kolejna sÅ‚abość.
Sidero złapała za rękę skrzpaczki.
- Kochanie, tak nagle zniknęłaÅ›, byliÅ›my przerażeni. Teraz jesteÅ›my razem, ale tylko we dwie. Remorant, Almirith, Swetlana i Magyar próbowali wyważyć drzwi, żeby ci pomóc, ale nagle zniknÄ™li. Potem ja też opuÅ›ciÅ‚am tamto straszne miejsce. Nigdzie ich tu jednak nie widzÄ™. Gdyby nie to, że ich nie znam pomyÅ›laÅ‚abym, że siÄ™ o nich martwiÄ™. – gdyby nie to, że siebie znaÅ‚a, pomyÅ›laÅ‚aby, że siÄ™ o nich martwi. Przynajmniej nie byÅ‚a sama. UÅ›miechnęła siÄ™ i puÅ›ciÅ‚a oko do Saenny.
- Co to w ogóle za miejsce, czy cokolwiek stało się jasne? Czy cały czas stoimi po uszy w łajnie, czy teraz tylko po szyję?
Szybko rzuciła okiem po pomieszczeniu. Kwiaty. Fiołki.
 
__________________
Wszyscy chcą Twojego szczęścia... nie daj go sobie zabrać! gg 5067429
Baby Biatch jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest WÅ‚.
Uśmieszki są Wł.
kod [IMG] jest WÅ‚.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
Pingbacks sÄ… WÅ‚.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:49.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172