Minuta mijała za minutą zbierając się w godzinę. Gdy nazbierało się ich trzy, Erthar stracił cierpliwość i ruszył w kierunku tunelu. Elf przez czas oczekiwania, ani raz nie odezwał się choćby jednym słowem. Czekał i jakby z nadzieją wpatrywał się w ścianę.
Diabeł ruszył w kierunku tunelu. Uriellah chcąc nie chcąc poszedł w jego ślady.
Korytarz którym szli stał się jakby bardziej zimny i obcy. A może to tylko było subiektywne odczucie napędzane strachem przed nieznanym.
Korytarz ciągnął się przez dobre sto, a może nawet i dwieście metrów. Nie odchylił się w tym czasie, ani o centymetr.
Na jego końcu diabeł i elf dotarli do niewielkiej groty o owalnym kształcie. Na ścianach groty wykuto schodki które prowadziły w górę. Nie zastanawiając się za wiele diabeł ruszył dalej.
Kilkanaście metrów wyżej znajdowała się niewielka platforma oraz kamienne drzwi.
Erthar z pomocą Uriellaha popchnęli je i weszli do niewielkiej komnaty wyłożonej idealnie białym kamieniem. Po lewej i prawej stronie pomieszczenia ustawiono dwa drewniane stoły na których leżały różne przedmioty. Broń o dziwnych kształtach i rozmiarach, różnego rodzaju fiolki, zwoje, czy też rzeczy bardzo prozaiczne jakby choćby skórzany but, czy płócienna koszula.
Z niejasnych powodów Erthar poczuł dziwny pociąg do tych rzeczy. Nie chodziło bynajmniej o chęć wzbogacenia się, czy też zdobycia broni. Kryło się w tym, coś zupełnie innego, głębszego. Diabeł jednak nie potrafił tego dokładnie określić, ani wyjaśnić.
Z pomieszczenia można było wyjść poprzez troje drzwi. Para z nich znajdowała się na lewej ścianie, a trzecie na wprost tych, którymi diabeł i elf tutaj weszli.
W pomieszczeniu panował miły chłód i unosił się wonny zapach palonych ziół.
__________________ Pies po kastracji nie staje się suką.
"To mój holocaust - program zagłady bogów"
"Odważni nigdy nie giną, mając tylko wiarę i butelki z benzyną" Konstruktor |