Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-08-2014, 13:25   #85
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Rebecca była zmęczona i zdezorientowana. Początkowo na widok dwóch księżyców po prostu przetarła oczy. To nie mogła być prawda. Zwyczajnie nie mogła.
Analityczny mózg szukał jednak podświadomie odpowiedzi na postawione pytanie. Ciąg dalszy narkotycznych omamów? Szop Muller przytruł ich wyjątkowo skutecznie bo słyszeli kilkumetrowe węże przepełzające przez prerię nad którą świeciły... dwa księżyce. Chyba, że...

Wdowa Reed nigdy nie była dewotką. Wierzyła w Boga, oczywiście ale dopuszczała możliwość istnienia czegoś poza nim. Co jeśli ta wyprawa po Diabła sprowadziła ich... prosto do piekła? To było tak niedorzeczne i proste rozwiązanie zarazem. Wszyscy nie żyją, tak jak zmasakrowane ciała, które spotkali na drodze. Ich skąpane we krwii członki trawi prażące słońce podczas gdy ich dusze snują się śladami Danetego. A może wcale nie umarli? Może tą kruchą granicę przekroczyli z sercami nadal dudniącymi w ich piersiach?

Rebecca przełknęła gęstą lepką ślinę. Zaczynała mieć niedorzeczne myśli. Zupełnie szalone... A przecież zwykła tak mocno stąpać po ziemi.

I wtedy pojawił się cień. Kolejna postać, która dołączyła do ich grupy aby zwalić się na ziemię. Doktor Reed zerknęła na nieprzytomnego Shiloha, którego stan wydawał się jednak stabilny. Była lekarzem z powołania. Czuła się w obowiązku pomóc jeśli jakiś człowiek potrzebował pomocy. Podniosła się na chwiejnych nogach i ruszyła w stronę leżącej jak kłoda postaci. I nawet widok kolejnych i kolejnych par ślepi, zapalających się w mroku niby świeczki na bożonarodzeniowej choince nie były w stanie jej wystraszyć.
- Sprawdzę co z nim - poinformowała a dźwięk jej własnego głosu, stanowczego i chłodnego, dodał jej otuchy.
 
liliel jest offline