Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-03-2007, 23:35   #55
Tammo
 
Reputacja: 1 Tammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputację
Jest coś w przestawianiu figur na szachownicy. Czym, dla tych niewielkich kawałków rzeźbionego drewna, kamienia czy kości słoniowej lub innego tworzywa, jest przesuwająca je ręka? Dłonią Boga? Splotem przeznaczenia? A może po prostu zbiegiem okoliczności? Wszystko to upaja władzą. Jest też inny rodzaj upojenia dalece mniej subtelny. To upojenie własnymi możliwościami. Osiągniętą harmonią, swoim poziomem, siłą. Ten rodzaj wynikający z pewności siebie... niemal przeradzającej się w arogancję.


Przebiegłszy niemal bez zwalniania dystans od pętli, do szkieletora, Janusz bynajmniej nie poprzestał. Bez śladu wahania runął po schodach do góry, skacząc po dwa, trzy schodki, naprzemiennie. Lewa noga, dwa schodki, prawa trzy. Sześć razy. Potem zmiana. Potem zmiana znowu, tak nóg, jak i ilości powtórzeń. Skupiając się na tym, co i jak zmienia, ignorował narastające zmęczenie. Kiedy dłużej już nie mógł, zatrzymał się na półpiętrze, by począć zeskoki w dół. Po trzy schodki, po cztery. Z półobrotem, bez. Żabką, z naskokiem, od ściany, na skróty, a nawet na przełaj. Chodziło o to, by wpierw wbiec jak najwyżej, a potem jak najciekawiej pozeskakiwać w dół. Bez zatrzymywania się. Dotarłszy na dół, odpoczął przy luźniejszych ćwiczeniach, rozciągając się. Powoli, spokojnie. Miał czas. Przy okazji normował oddech, uspokajał bijące serce. Potem powtórka. Tym razem piętro wyżej. W zeskokach robił wpierw zwykłe gwiazdy, potem te bez rąk, potem gwiazdy z obrotem. Te ostatnie robił blisko ziemi, nie chciał ryzykować, nie było potrzeby.

Przy trzeciej próbie czuł już wyraźnie zmęczenie. Ostatni raz. Poszedł na całość. Wyskoki, dwa salta, aeriale, skoki o ścianę na każdym prawie rogu, kiedy lądował na dole był zadowolony jak diabli, zdyszany, zgrzany i spocony jeszcze bardziej. Rozglądnął się.

Nikt nie widział. Szkoda. Ładną pokazówkę odwaliłem.

Powolnym truchtem ruszył do domu. Chciał się jeszcze wyspać.

* * *

Kiedy po zjedzeniu - z wilczym apetytem - kolacji, sprawdzeniu drzwi, okien, piwnicy i strychu, umyciu się i modlitwie szedł spać, czarna postać była ciekawym motywem dnia. Zaledwie. Zbyt był zmęczony, by roztrząsać jej pojawienia się. Zasnął, ledwo przyłożył głowę do poduszki.

22:56.
 
__________________
Zamiast PW poślij proszę maila. Stare sesje:
Dwanaście Masek - kampania w świecie Legendy Pięciu Kręgów, realia 1 edycji
Shiro Tengu
Kosaten Shiro
Tammo jest offline