Ancar patrzył z pode łba na Wezza, który był widocznie rozbawionych ich historią. Bardzo śmieszne, bardzo. Jednak nic nie powiedział w tej sprawie. Właściwie po chwili sam się przez chwilę śmiał, ale tylko krótką chwilę. - Z pierwszą częścią nie ma dyskusji. Bez problemu możemy dostać się do środka z listem i przy okazji zliczyć tych brzydali - przyznał rację towarzyszowi. Za taką zapłatę nie było sensu wybrzydzać. To tylko dostarczenie listu, nic wielkiego. Chyba, że to była jaka klątwa, która zostanie rzucona na wszystkich w pobliżu otwartego listu... Przeszedł go dreszcz na samą myśl i jak najszybciej spróbował o tym zapomnieć, nie dzieląc się obawami z resztą. - Już raz mu pomogliśmy. Gdyby nie my, w najlepszym wypadku dostałby solidnie po gębie, a nawet twierdził, że uratowaliśmy mu życie. Powinien być nam wdzięczny... Nawet coś wspominał o odwdzięczeniu się nam. Chyba pora upomnieć się o to, bo jeszcze zapomni - mówił dalej i napił się trochę piwa. Czasem warto dokładnie zapamiętać czyjeś słowa, bo mogły się nagle okazać bardzo przydatne.
__________________ Cóż może zmienić naturę człowieka? |