Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-08-2014, 09:22   #113
Armiel
 
Armiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Armiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputację
Teodor obudził się z ciężką głową. Sny były tak realistyczne, tak prawdziwe, jak zapomniane wspomnienia. Ale przecież on nigdy nie robił czegoś tak ohydnego, tak strasznego, jak gwałt.

Owszem, w wojsku, zdarzyło mu się strzelać do wrogów, najpewniej też kogoś zabił. Podczas służby, nim oberwał, wdział wiele paskudnych rzeczy – krwi, cierpienia, śmierci. Ale nigdy nie zrobiłby czegoś tak ohydnego, jak to, co działo się w tym przeklętym koszmarze.

Pod drzwiami Mary pytała ich o jajecznicę, więc poprosił ją o porcję również dla nich. To pozwoliło mu na chwilę zapomnieć o tych cholernych koszmarach.

Leżał przez chwilę w pachnącej seksem i Joan pościeli i wtedy zorientował się, że jest sam. Nie tylko w łóżku, ale i w pokoju.

- Joan? – zawołał spodziewając się odpowiedzi z łazienki.

Ale odpowiedzi nie było. Odczekał jeszcze chwilę, zwlókł się z łóżka i zajrzał do łazienki. Tak, jak się spodziewał, było pusto.

Nakarmił prysznic drobniakami, szybko zmywając z siebie pot, a potem ubrał się. Bagaż Joan leżał w pokoju, ale zniknęły dokumenty, które położyła na stoliku i jej ubranie. To zaniepokoiło Teodora.

Wyszedł z pokoju i skierował się do lobby, gdzie czekała na niego Mary Pigeons.

- Dzień dobry, przystojniaku. Jajecznica czeka – kobieta nie straciła nic ze swojej atrakcyjności i postawy kokietki.

- A gdzie twoja księżniczka, książę. Aż tak ją zmęczyłeś zeszłej nocy. Nieźle hałasowaliście, wiecie.

-Wiemy – odpowiedział z uśmiechem. – Moja przyjaciółka wyszła z pokoju. Nie widziałaś jej może.

- Nie. Od wczoraj nie. Kupiła ode mnie kilka papierosków na uspokojenie – Mary mrugnęła do niego zalotnie, z wdziękiem zawodowej prostytutki, co od razu nie spodobało się pisarzowi. Nie przepadał za tymi „wyzwolonymi” kobietami, epatującymi swoją seksualnością, jak … jak faceci.

Mary Pigeon nie była zapewne Mary Pigeon, którą znał. Przecież właścicielka nawet się nie przedstawiła. To on – zmęczony podróżą, zmęczony wydarzeniami – sam nadał jej to imię. Uznał, że to przyjaciółka jego matki z Silver Ring. A może to jej córka, albo bratanica lub siostrzenica. Dał się ponieść niezdrowej konfabulacji.

- Poranek jest ładny. Może wyszła na moment przewietrzyć się, kochaniutki. Ochłonąć po nocce, ogierze.

- Może - uciął krótko temat.

- Zjedz coś ciepłego, a pewnie sama się pojawi.

Teo zgodził się z tą propozycją. Szybko pochłonął porcję jajecznicy – smacznej i z pięknie zrumienionym bekonie – zagryzł pieczywem, wypił kubek kawy – mocnej i ciepłej – wszystko w tempie zawodowego żarłoka. Podziękował gospodyni i szybko wyszedł na zewnątrz.

Rozejrzał się, ale nigdzie nie zobaczył Joan. Obszedł motel, ale też nigdzie nie widział, ani przyjaciółki, ani jej śladów, czy czegoś podobnego.

- Cholera – zaklął pod nosem.

A potem zaczął wołać ją po imieniu. Głośno. Zdecydowanie.Nie odpowiedziała.

- Cholera.

Czuł coraz większy niepokój.

Do Silver Ring było za daleko, by poszła tam na piechotę. Dwie, może nawet trzy godziny jazdy samochodem. Nie sądził, by zawróciła do domu, bez samochodu lub bagażu.

Teo wypatrzył tylko jedno zabudowanie w okolicy – dom na wzgórzu.
Wrócił do właścicielki. Znalazł ją w recepcji, wypełniającą jakieś dokumenty.

- Czy moja przyjaciółka może wróciła? – zapytał.

W odpowiedzi kobieta tylko pokręciła głową.

- Ten dom tam, na wzgórzu? Kto tam mieszka?

- Nikt – właścicielka oderwała się od swojej pracy, najwyraźniej przeczuwając, że tylko w ten sposób da jej spokój. – Ale odradzam tam iść. To niebezpieczne.

- Dlaczego?

- To proste. Dom przeznaczono do rozbiórki. Dwa lata temu- wzruszyła ramionami. - Ten budynek stoi na słowo honoru.

- Aha – odparł Teo niezbyt inteligentnie.

Wrócił do pokoju i wziął broń chowając ją do kieszeni, a potem ruszył w kierunku domu.


Dotarcie ocelu zajęło mi kilka minut. Dom sprawiał ponure, wręcz upiorne wrażenie lecz faktycznie wyglądał na opuszczony.

Pisarz obszedł go z wszystkich stron, nawołując głośno Joan. Zaglądał przez potłuczone okna, upewnił się, że nikt nie wchodził przez wypaczone, łuszczące farbę drzwi. Po kilku minutach, upewniając się, że dom jest pusty wrócił do motelu.

- Chciałbym przedłużyć pobyt o dzień – powiedział do właścicielki. – Płacę z góry.

- Nie ma sprawy, kotku.

Wrócił do pokoju. Wyjął kartkę papieru i długopis pozostawiając krótką informację dla Joan.

Cytat:
Nie ruszaj się stąd. Pojechałem Cię szukać, ale wrócę tutaj. Nie możemy się mijać, więc czekaj na miejscu
.

To go trochę uspokoiło. Tylko trochę.

Nagłe zniknięcie Joan było czymś przerażającym, czymś, nad czym panował ostatnim wysiłkiem pokruszonej woli. Miotał się w bezsilnym strachu o osobę, którą darzył silnym uczuciem. Emocje zżerały go od środka. Podświadomie czul, że zniknięcie Joan ma jakieś ”nadnaturalne” podłoże. Że pewnie jego młodzieńcza miłość znów została wciągnięta w świat swoich koszmarów i musi stawać im czoła samotnie. Albo padła ofiarą czegoś lub kogoś równie potwornego. Jednak miał jeszcze nadzieję, dlatego podświadomie złapał się ostatniej deski ratunku i wskoczył do samochodu.

Ruszył ostro, w stronę Silver Ring. Miał zamiar przejechać jakieś pół godziny, upewnić się, że Joan nie idzie samotnie drogą. Potem chciał zawrócić i zrobić to samo w drugą stronę. Żaden pieszy, nawet wprawny, nie zdążyłby tyle przejść, ile on przejedzie samochodem, więc gdyby Joan faktycznie ruszyła sama, znajdzie ją. A jak nie, planował wrócić do motelu, wezwać policję i sprawdzić ten cholerny dom na wzgórzu. Nie wiedział dlaczego, ale miał przeczucie, że coś w nim pominął, coś przeoczył.

Taki miał plan. Ale, jak zawsze, coś poszło nie tak.

Pierwsze kilka minut w stronę Silver Ring jechało mu się doskonale, szybko i bezpiecznie. Ale potem zaczęła gęstnieć mgła. W pewnym momencie ze zdumieniem zorientował się, że minął policyjne barierki, a potem tablicę.



Jak to było możliwe! Jechał dopiero dwadzieścia minut, a Silver Ring miało być dwie lub trzy godziny jazdy od motelu.

Radio w samochodzie włączyło się samo zalewając wnętrze impali mocną, zdecydowaną muzyką.

Teodor położył nogę na hamulcu i zaczął zwalniać, jednocześnie próbując przebić wzrokiem mgłę, wypatrując kogoś lub czegoś w tej przeklętej mgle.
 
Armiel jest offline