| Witam, witam serdecznie! - aż zatarł z radości dłonie na widok wchodzącej do sklepu dziewczyny, a jego twarz przybrała najbardziej promienny wyraz na jaki tylko było go stać. I chociaż mięśnie twarzy nienawykłe do tak wielkiej dziennej dawki uprzejmości wydawały się cierpnąć, to nie dał niczego po sobie poznać. Wyszedł zza kontuaru i zamaszystym ruchem dłoni wskazał na regały.
Sam antykwariat był raczej średniej wielkości, i chociaż wysprzątany to z powodu wielkiej ilości towarów i wszelkiego rodzaju babilotów ciasno poupychanych na ladach, półkach i regałach wydawał się nieco zagracony. Wrażenie to potęgował staromodny wystrój wnętrz, ciężkie, grube kotary w oknach o krwisto-czerwonym odcieniu, oraz masywne, drewniane, sprawiające wrażenie zabytkowych meble.
- To musi być coś wyjątkowego! - Oznajmił stanowczym głosem powtarzaną wielokrotnie niemal każdego dnia kwestię.
- Czy twoja znajoma interesuje się literaturą? Mam tu prawdziwe białe kruki, w sam raz dla panny z dobrego domu - wskazał na jedną z szafek - a może jakaś niebanalna ozdoba pokoju? Sprowadziłem właśnie wiele niezwykłych gadżetów, zarówno orientalnych, jak i tych które są prawdziwymi hitami w największym metropoliach świata! - Obwieścił z dumą nie do końca zgodnie z prawdą.
- Zresztą rozejrzyj się sama, i daj znać jeżeli będziesz potrzebowała pomocy - Jan uczynił zachęcający gest wskazując gdzie powinna zajrzeć w pierwszej kolejności.
-Dzięki! Jesteś zajebiście miły! Takich ludzi w Polsce potrzeba.- zaśmiała się dziewczyna i puściła mu oczko- Spoko, to ja się rozejrzę, a jak się zgubię, albo w coś zaplączę to będę wołać.- rzuciła i ruszyła w głąb antykwariatu Jana. W tym momencie drzwi po raz kolejny się otworzyły. Weszła przez nie niedawno przybyła, niezwykle szykowna i elegancka kobieta, o której ostatnio głośno, że chce odzyskać prawo do pałacu. Identycznie jak na placu festynu, przywdziana była w piękną, czerwoną suknię, których na co dzień nie widuje się na ulicach.
-Dzień dobry.- rozejrzała się po przybytku- Szukam konkretnej rzeczy. Czy… ma pan tu jakieś szkatułki, stare skrzynie- podniosła ręce i zaczęła machać palcami, aby poprzez żart przekazać tajemniczość przedmiotu, którego szukała- najlepiej jakieś ładnie ozdobione. A może zdobył pan jakąś? Np. przez przypadek znalezioną w okolicy?- zapytała z tajemniczym uśmiechem na twarzy.
- Dzień dobry - Janowi wystarczył szybki rzut oka by ocenić zamożność klientki, i bardzo mu się spodobało to co widział.
- Całkiem możliwe, ludzie często przynoszą do mnie znalezione w okolicy antyki - pospiesznie szukał w pamięci podobne sytuacji, nie mógł sobie jednak przypomnieć aby kupował ostatnio jakieś pudełko od tutejszych mieszkańców - pozwoli pani że pokaże co mam na stanie - dodał prowadząc ją do odpowiedniego regału - kilka ciekawych sztuk znajduje się też na zapleczu, jeżeli nic nie przypadnie pani do gustu.
-Dziękuję…- powiedziała zupełnie bez entuzjazmu. Zaczęła się dokładnie rozglądać. Jan przyuważył kątem oka, że przez chwilę coś szeptała sama do siebie, poczuł też w tym momencie aktywność magiczną. Kobieta Rozejrzała się po raz ostatni , zarzuciła swoimi pięknymi, prostymi włosami i spojrzała na mężczyznę.
-Jeśli pan wejdzie w posiadanie brązowej skrzyni z symbolem róży, proszę dać znać. Ja mogę obiecać, że na pewno pan poczuje się usatysfakcjonowany ceną, którą jestem gotowa zapłacić.- powiedziała, głębokim, aczkolwiek ponętnym głosem. Wydawała się bardzo kobieca, a jednocześnie niesamowicie silna.
-Myślę, że wezmę to, ile za to pan chce?- usłyszał zachrypnięty i tak bardzo kontrastujący głos Katarzyny z głosem eleganckiej kobiety. Dziewczyna przyniosła starą grę planszową i książkę.
- Oczywiście, jeżeli tylko uda mi się taką zdobyć odłożę ją dla pani - powiedział w stronę kobiety, nie dając nic po sobie poznać. Doskonale znał ten typ kobiet, a co gorsza ten typ czarodziejek i miał z nimi jak najgorsze doświadczenia, wiedział że powinien mieć się na baczności.
Następnie odwrócił się do dziewczyny - trzydzieści złotych - odparł z uśmiechem, świadom że cena którą podał jest nieco zaniżona, bardzo mu jednak zależało aby transakcja ta doszła do skutku.
- To jak, kupujesz? - Zapytał podchodząc do kasy. Dyskretnie przygotował malutkie pudełeczko z drewnianym totemem, który wyrzeźbił przed jej przybyciem.
Elegancka kobieta uśmiechnęła się pod nosem, podziękowała i wyszła. Miało się wrażenie, że dokładnie opracowała wcześniej każdy krok, jaki z uwagą stawiała przed sobą.
-Naprawdę? To ja częściej będę pana odwiedzała! Biorę!- dziewczyna była bardzo zawodolona i rozpromieniona, widocznie nie miała żyłki do targowania się.
- Pozwolisz że zapakuje, to w końcu prezent, musi się odpowiednio prezentować - powiedział biorąc od niej zakupy i zręcznymi ruchami pakując je w ozdobny papier. Następnie nabił całość na kasę, jednak zanim je podał wyciągnął uprzednio przygotowaną ozdobę zawieszoną na cienkim żelaznym łańcuszku, uważając starannie aby nie dotknąć palcami symbolu baranka.
- A to drobny upominek dla ciebie - powiedział podając go w ten sposób aby przy chwyceniu w dłoń znak baranka dotknął skóry dziewczyny - promocyjny naszyjnik ze sklepu, tylko dla najlepszych klientów - dodał mrugając zawadiacko okiem co w jego wykonaniu wypadło dosyć żałośnie.
-Dzięki! Ale bajer!- niemalże wykrzyczała zadowolona dziewczyna i niczego nieświadoma, przyjęła prezent.
-Myślę, że Elizka się naprawdę ucieszy. Dziękuję panu.- powiedziała i ostatni raz jeszcze posłała uśmiech w stronę Jana, po czym pożegnała się i wyszła tanecznym krokiem. |