Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-09-2014, 21:25   #14
Gorgmon
 
Reputacja: 1 Gorgmon jest na bardzo dobrej drodzeGorgmon jest na bardzo dobrej drodzeGorgmon jest na bardzo dobrej drodzeGorgmon jest na bardzo dobrej drodzeGorgmon jest na bardzo dobrej drodzeGorgmon jest na bardzo dobrej drodzeGorgmon jest na bardzo dobrej drodzeGorgmon jest na bardzo dobrej drodzeGorgmon jest na bardzo dobrej drodzeGorgmon jest na bardzo dobrej drodze
Witam, witam serdecznie! - aż zatarł z radości dłonie na widok wchodzącej do sklepu dziewczyny, a jego twarz przybrała najbardziej promienny wyraz na jaki tylko było go stać. I chociaż mięśnie twarzy nienawykłe do tak wielkiej dziennej dawki uprzejmości wydawały się cierpnąć, to nie dał niczego po sobie poznać. Wyszedł zza kontuaru i zamaszystym ruchem dłoni wskazał na regały.
Sam antykwariat był raczej średniej wielkości, i chociaż wysprzątany to z powodu wielkiej ilości towarów i wszelkiego rodzaju babilotów ciasno poupychanych na ladach, półkach i regałach wydawał się nieco zagracony. Wrażenie to potęgował staromodny wystrój wnętrz, ciężkie, grube kotary w oknach o krwisto-czerwonym odcieniu, oraz masywne, drewniane, sprawiające wrażenie zabytkowych meble.
- To musi być coś wyjątkowego! - Oznajmił stanowczym głosem powtarzaną wielokrotnie niemal każdego dnia kwestię.
- Czy twoja znajoma interesuje się literaturą? Mam tu prawdziwe białe kruki, w sam raz dla panny z dobrego domu - wskazał na jedną z szafek - a może jakaś niebanalna ozdoba pokoju? Sprowadziłem właśnie wiele niezwykłych gadżetów, zarówno orientalnych, jak i tych które są prawdziwymi hitami w największym metropoliach świata! - Obwieścił z dumą nie do końca zgodnie z prawdą.
- Zresztą rozejrzyj się sama, i daj znać jeżeli będziesz potrzebowała pomocy - Jan uczynił zachęcający gest wskazując gdzie powinna zajrzeć w pierwszej kolejności.

-Dzięki! Jesteś zajebiście miły! Takich ludzi w Polsce potrzeba.- zaśmiała się dziewczyna i puściła mu oczko- Spoko, to ja się rozejrzę, a jak się zgubię, albo w coś zaplączę to będę wołać.- rzuciła i ruszyła w głąb antykwariatu Jana. W tym momencie drzwi po raz kolejny się otworzyły. Weszła przez nie niedawno przybyła, niezwykle szykowna i elegancka kobieta, o której ostatnio głośno, że chce odzyskać prawo do pałacu. Identycznie jak na placu festynu, przywdziana była w piękną, czerwoną suknię, których na co dzień nie widuje się na ulicach.
-Dzień dobry.- rozejrzała się po przybytku- Szukam konkretnej rzeczy. Czy… ma pan tu jakieś szkatułki, stare skrzynie- podniosła ręce i zaczęła machać palcami, aby poprzez żart przekazać tajemniczość przedmiotu, którego szukała- najlepiej jakieś ładnie ozdobione. A może zdobył pan jakąś? Np. przez przypadek znalezioną w okolicy?- zapytała z tajemniczym uśmiechem na twarzy.
- Dzień dobry - Janowi wystarczył szybki rzut oka by ocenić zamożność klientki, i bardzo mu się spodobało to co widział.
- Całkiem możliwe, ludzie często przynoszą do mnie znalezione w okolicy antyki - pospiesznie szukał w pamięci podobne sytuacji, nie mógł sobie jednak przypomnieć aby kupował ostatnio jakieś pudełko od tutejszych mieszkańców - pozwoli pani że pokaże co mam na stanie - dodał prowadząc ją do odpowiedniego regału - kilka ciekawych sztuk znajduje się też na zapleczu, jeżeli nic nie przypadnie pani do gustu.
-Dziękuję…- powiedziała zupełnie bez entuzjazmu. Zaczęła się dokładnie rozglądać. Jan przyuważył kątem oka, że przez chwilę coś szeptała sama do siebie, poczuł też w tym momencie aktywność magiczną. Kobieta Rozejrzała się po raz ostatni , zarzuciła swoimi pięknymi, prostymi włosami i spojrzała na mężczyznę.
-Jeśli pan wejdzie w posiadanie brązowej skrzyni z symbolem róży, proszę dać znać. Ja mogę obiecać, że na pewno pan poczuje się usatysfakcjonowany ceną, którą jestem gotowa zapłacić.- powiedziała, głębokim, aczkolwiek ponętnym głosem. Wydawała się bardzo kobieca, a jednocześnie niesamowicie silna.

-Myślę, że wezmę to, ile za to pan chce?- usłyszał zachrypnięty i tak bardzo kontrastujący głos Katarzyny z głosem eleganckiej kobiety. Dziewczyna przyniosła starą grę planszową i książkę.
- Oczywiście, jeżeli tylko uda mi się taką zdobyć odłożę ją dla pani - powiedział w stronę kobiety, nie dając nic po sobie poznać. Doskonale znał ten typ kobiet, a co gorsza ten typ czarodziejek i miał z nimi jak najgorsze doświadczenia, wiedział że powinien mieć się na baczności.
Następnie odwrócił się do dziewczyny - trzydzieści złotych - odparł z uśmiechem, świadom że cena którą podał jest nieco zaniżona, bardzo mu jednak zależało aby transakcja ta doszła do skutku.
- To jak, kupujesz? - Zapytał podchodząc do kasy. Dyskretnie przygotował malutkie pudełeczko z drewnianym totemem, który wyrzeźbił przed jej przybyciem.
Elegancka kobieta uśmiechnęła się pod nosem, podziękowała i wyszła. Miało się wrażenie, że dokładnie opracowała wcześniej każdy krok, jaki z uwagą stawiała przed sobą.
-Naprawdę? To ja częściej będę pana odwiedzała! Biorę!- dziewczyna była bardzo zawodolona i rozpromieniona, widocznie nie miała żyłki do targowania się.
- Pozwolisz że zapakuje, to w końcu prezent, musi się odpowiednio prezentować - powiedział biorąc od niej zakupy i zręcznymi ruchami pakując je w ozdobny papier. Następnie nabił całość na kasę, jednak zanim je podał wyciągnął uprzednio przygotowaną ozdobę zawieszoną na cienkim żelaznym łańcuszku, uważając starannie aby nie dotknąć palcami symbolu baranka.
- A to drobny upominek dla ciebie - powiedział podając go w ten sposób aby przy chwyceniu w dłoń znak baranka dotknął skóry dziewczyny - promocyjny naszyjnik ze sklepu, tylko dla najlepszych klientów - dodał mrugając zawadiacko okiem co w jego wykonaniu wypadło dosyć żałośnie.
-Dzięki! Ale bajer!- niemalże wykrzyczała zadowolona dziewczyna i niczego nieświadoma, przyjęła prezent.
-Myślę, że Elizka się naprawdę ucieszy. Dziękuję panu.- powiedziała i ostatni raz jeszcze posłała uśmiech w stronę Jana, po czym pożegnała się i wyszła tanecznym krokiem.
 
Gorgmon jest offline