Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-09-2014, 13:00   #396
Zombianna
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Przewidywania khazada spełniły się. Ledwo skończył mówić, a obleczona ćwiekowaną rękawicą pięść grzmotnęła prosto w jego szczękę, zwalając na podłogę. Nim zdążył upaść ta sama ręka chwyciła go za kołnierz i pomogła ponownie usadowić się na kamiennym siedzisku.
- Przecież jestem miła, gadam z tobą. - Khaidar burknęła, wskazując na dolną wargę strzelca - Farba ci poleciała, weź ją zetrzyj nim zapaskudzisz se ubranie.

Głowa Thorguna poleciała do tyłu, a z nosa zaczęła kapać krew. Krasnolud zamknął oczy, próbując się uspokoić. W pierwszym odruchu chciał jej oddać, lecz tylko pokręcił głową. Krople krwi zostały na jego białej brodzie, lecz wydawało się że strzelec się tym za bardzo nie przejmuje.
-Faktycznie...sama słodycz z ciebie… - po tych słowach wstał i ruszył w milczeniu ku grupie… Mógł jej oddać wdając się w bójkę, ale czy miało to sens. Jeśli wolała być sama, jej wybór. Nie lubił się narzucać innym. Miał swoje proste zasady, których nie łamał.

- Odezwał się...eh, do wszystkich kobiet wylatujesz z podobnymi tekstami? Nie obrażaj się jak dziwka której klient nie zapłacił za numerek - usłyszał syk za swoimi plecami, który nagle przeszedł w ton pełen zmęczenia - Siadaj, przecież cię nie zjem.

Zatrzymał się i spojrzał na nią poważnie. Sam nie wiedział co powiedzieć.
-Cóż sama zaczęłaś..więc nie dziw się..Fakt może nie zjesz, ale mogę skończyć z ostrzem w gardle. Odległość sądzę, że służy i Tobie i mi… Zbyt narwana jesteś… - skomentował i przysiadł na jakimś pieńku

Khaidar zarechotała.
- Ja zaczęłam? Na wszystkich pieprzonych Bogów Przodków, w którym momencie, bo jakoś mi to spierdoliło sprzed oczu?! Poza tym nie dramatyzuj. Komu jak komu, ale tobie krzywdy nie zrobię - zamilkła nagle, krzywiąc się przy tym i odwracając głowę w bok - Na wpierdol trzeba porządnie zasłużyć...czymś gorszym i poważniejszym niż sprośne dowicpy.

Kiwnął głową, wzruszył ramionami, jakby nie było to już ważne.
-Dlaczego, więc Ty przystałaś na propozycję Rorka.. - zapytał, bo mu wcześniej nie odpowiedziała..-co jak co, ale nie sądziłem, że Ciebie przekona. Bardziej obstawiałem, że mu ryj rozjebiesz...niż dasz dojść do słowa...Myliłem się widocznie - stwierdził smutno.

Khazadka sposępniała jeszcze bardziej.
- Uwierz mi, nawet sobie kurwa nie wyobrażasz jak bardzo chciałam mu przetrącić kark. - uśmiechnęła się kwaśno i kontynuowała - Przyszedł do mnie taki pewny siebie i z radością oznajmił że mam przez niego przejebane. Nie znam naszych wrogów, nigdy ich nie widziałam na oczy...o tych prawdziwych mówię. On ich zna, dlatego dopóki nie dowiem się kto chce mi ujebać łeb będę udawać że jestem częścią tego przedstawienia, a potem...potem się zobaczy.

-Cóż..szybciej by ci poszło, gdybyś podtopiła go a potem gorącym prętem wydusiła z niego prawdę...A tak...ja osobiście mam wyjebane na niego, dopóki nie będzie wchodził mi w drogę… - podsumował -Co zamierzasz zrobić po tym wszystkim ? - zapytał

Kobieta pokręciła ze znużeniem głową.
- Ten chuj nawet podczas tortur nie powie nic, co wykracza poza słyszane już przez nas banały, nie ma sensu rąk sobie brudzić i sił marnować. Czasu też za wiele nie ma, a są inne zajęcia na który można go spożytkować - to powiedziawszy łyknęła zdrowo z manierki. Bycie nawalonym podczas marszu jakoś specjalnie jej nie przeszkadzało. Przywykła.
Na pytanie o dalsze plany zareagowała wzruszeniem ramion.
-Zakładając tą zajebiście optymistyczną wersję w której przeżywamy i nikt już nic do nas nie ma? Ni chuja nie mam pojęcia, będę improwizować, a ty?

-Ja...nie wiem...jeśli Detlef zaproponuje coś ciekawego udam się z nim...jeszcze nad tym nie myślałem. Skoro Rorek nam załatwił robotę, duża szansa, że wielu z nas nie przeżyje tego...ale jeśli się uda, i będziesz chciała, mogę pomóc ci z tymi, którzy na ciebie polują - zaproponował, półszeptem.

- I zrobisz to dlatego...bo mnie lubisz, tak? - westchnęła - W zamian zaś życzyłbyś sobie… - obróciła głowę w stronę Tułacza, przewiercając go wzrokiem. Czekała aż dokończy, choć znała już odpowiedź.

Pytanie, które ponownie zbiło go z tropu. Ponownie nabił fajkę, i ponownie gęsty dym wypuścił przez nozdrza.
-W zamian...będziesz milsza. Jakbym cię nie lubił, to bym nie ratował ci życia, czy nie rozmawiał teraz z tobą...Khaidar...pomyśl… - zaproponował spokojnie krasnolud -niby co mógłbym sobie życzyć...twojej ręki...har har - zaśmiał się -ale Rorek by się wkurwił...choć pewnie i tak pewnego ranka, już mógłbym nie otworzyć oczu, znając twoją wybuchowość -ponownie śmiech

-Mojej ręki, kurwa? - powtórzyła ogłupiała. Nawet żadna cięta riposta nie przychodziła jej do głowy, choć chciałą coś powiedzieć. Gapiła się jedynie spode łba na Tułacza, czekając na dalsze rewelacje.

Pokręcił głową…Patrzył się na nią, totalnie nie rozumiejąc...jak mogła ona to wziąć to tak na poważnie. Czy ona nie znała pojęcie, żart...ironia..
-No nie...twojej nogi… - odpowiedział jej zgryźliwie -wiesz Khaidar...żart...albo i nie...pomysł jest zabójczy...pewnie dla mnie...ale..- zaczął się śmiać...głośno...łza popłynęła mu z oka. Gdy chciała coś już powiedzieć, wyciągnał rękę ją powstrzymując i rzekł, przez łzy -Wybacz, ale wyobraziłem sobie Rorana...i jego minę...przepraszam.. - twarz białowłosego krasnoluda zrobiła się lekko czerwona…

Khazadka pokręciła blond czupryną, a złośliwe błyski na dnie jej oczu nabrały mocy.
-[i] Roran ma wyjebane...ale za to wyobraź se resztę zakutych łbów z oddziału. Jeśli będą mieli choć w połowie tak żałosne miny jak ty przed chwilą, warto - [i]rozmarzyła się wyraźnie - Galeb by się zapluł, Dirk tak samo...bo to wbrew tradycji, niegodne, hańba dla Rodów i Hansa ciecia, co to popierdala z miotłą od sześciu dekad…

-No widzisz...masz odrobinę wyobraźni...i nie jesteś taka smutna na jaką pozujesz.. - zaśmiał się ponownie - Reszta...Galeb...pewnie by posłał po egzorcystę...cóż...pomarzyć dobra rzecz… - potwierdził.

W końcu trochę się wyluzowała, a nie tylko “dać w mordę” lub “dostać w mordę”. Ta kobieta była niezwykła, ale Thorgun wiedział, że...Strach było nawet o tym pomyśleć. Ogień i woda...tego żadne królestwo mogło by nie przetrwać.

-A to nigdy nikt cię nie prosił o rękę… ? - zapytał z ciekawości

Khaidar zamyśliła się, bębniąc palcem o czubek nosa. Coś tam memłała bezdźwięcznie, aż nagle parsknęła z oświeconą miną.
- Dwóch było takich na trzeźwo i z premedytacją...khazadów. Ludzi i reszty gówniaków nie liczę -uśmiechnęła się do własnych wspomnień i dodała rozmarzona - Jednemu ujebałam toporem nogę w kolanie, drugi do końca żywota będzie popierdalał z odpryskiem żelaza między żebrami, eh. Stare, piękne czasy.

-No i ja mam prosić cię o rękę czy nogę...lubię cię, ale jeszcze bardziej lubię swoje życie i brodę..jeszcze mi ją podpalisz..Khaidar..wybacz, ale jesteś groźniejsza niż wściekła hydra..- zaśmiał się lekko.

- Wystarczy, że nie będziesz mi pierdolił za uszami że baba winna siedzieć w domu, z bandą bachorów uczepionych spódnicy - mruknęła cicho - Nienawidzę, gdy ktoś mówi mi co mogę, a czego nie mogę robić. Pamiętaj o tym to się dogadamy.

Thorgun podniósł delikatnie brew do góry, zastanawiając się jak ma zrozumieć jej słowa.
-Nie widzę ciebie w roli przykładnej mamusi, mówiącej “tak maleńki...nie maleńki”. Poza tym...ty i spódnica… - spojrzał na nią podejrzliwie..- prędzej topór i sztylet...niż garnki...Tak, to drugie totalnie ci nie pasuje..Har...har.. - rzucił

-Widzisz w tym problem? - spytała jedynie.

-W tym że wolisz topór od garnka..nie. Przynajmniej jesteś użyteczna i można by cię zabrać ze sobą, co by zwiedzić świat. Imperium jest duże… - rzekł -A co, chcesz oddać mi swą rękę/nogę ? - zapytał lekko nie pewny

- No żesz kurwa ja pierdolę - wymamrotała pod nosem, gdy dotarło do niej co się właśnie dzieje. Miała ochotę ewakuować się w trybie natychmiastowym i schować w ciemnym kącie, byle nie musieć odpowiadać na dalsze pytania. Została jednak tam, gdzie siedziała. Wysuszyła do końca manierkę.
- Na razie mi się przydadzą, czeka nas pewno niejeden wpierdol nim dostaniemy się na powierzchnię. Wtedy możemy wrócić do tematu...do ciężkiej kurwy...nic pochopnie. Wpierw wypada parę testów przeprowadzić. Do wymarszu zostało kilka godzin, reszta jest zajęta własnymi sprawami… - zawiesiła na Thorgunie wymowne spojrzenie.

-Testów ? - zapytał automatycznie...a jego twarz wyrażała lekkie zdziwienie.

Khazadka podniosła się, rechocząc pod nosem. Podeszła do strzelca i z jadowim uśmieszkiem, błąkającym się na twarzy odpowiedziała:
-A coś ty kurwa myślał? Jeśli już mam coś komuś oddawać, musze się przekonać że nie marnuję czasu na zwiędłego impotenta, który tylko w gębie mocny. Życia oferuje nam wiele radości, więc po chuj pozbawiać się tej...najprzyjemniejszej?

Ciężko opisać teraz minę Thorguna. Włosy, które były białe, stały się jeszcze bielsze. Twarz niby zawsze opanowana, tym razem była w pełnym szoku. Opanowanie znikło, a pojawiło się ...zaskoczenie. Brwi uniósł do góry, a usta otworzył w niemym...krzyku. Odrzucił Miruchnę na bok, a topór rzucił na ziemię także. Uśmiechnął się, choć ciężko było stwierdzić, na ile to uśmiech z radości, a ile maskujący strach. Powoli zaczął iść w kierunku Khaidar, rozpinając koszulę
-No cóż...zawsze lubiłem wyzwania - odparł bezpośrednio, jakby wyzwanie jakie mu rzuciła zostało przyjęte.

- Nie na widoku - córa Ronagalda syknęła z naganą, ciągnąc strzelca wgłąb kamiennej niszy. Zrzuciła z ramion płaszcz i zapraszającym gestem wskazała go towarzyszowi. Mieli niewiele czasu, a latanie na golasa, z toporem w dłoni, za wścibskimi obserwatorami było ostatnim czego oboje chcieli.
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena
Zombianna jest offline