Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-09-2014, 15:39   #14
Deszatie
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Skafander, który posiadał, nie był z pewnością najdroższym z dostępnych w Orionie, ale zadowalał Denisa. Był do niego bardzo przywiązany i czuł znakomicie w tej drugiej skórze. Patent Siebera podlegał ustawicznym modyfikacjom. Sam wynalazca zdziwiłby się nowinkami, które po latach wprowadzali kontynuatorzy. "Ojciec lurkerów" poznałby swoje dzieło, lecz z pewnością docenił też funkcjonalność nowego sprzętu. Ciągły rozwój techniki otwierał pole do eksploracji głębin. Sam mosiężny hełm Arcona był cudem, wartym pokaźny majątek...



Wszystkie elementy były idealnie spasowane. Zawór i pokrętło wydechowe kontrolowały ilość powietrza w stroju nurka. Zadbano o to, by pęcherzyki powietrza nie ograniczały pola widzenia, a szyba hełmu nie parowała. Napierśnik niczym pancerz osłaniał klatkę piersiową, ramiona i plecy nurka. Mimo to cały kombinezon miał świetną pływalność. Najlepszy skafander nie gwarantował jednak bezpieczeństwa i nie chronił przed ludzkimi błędami. Wielu lurkerów się o tym przekonało, a jeszcze więcej przekona...

Nawet bez modułu kontroli ciśnienia Denis wiedziałby, kiedy należy odpuścić, lecz ostrzegawczy sygnał tylko go w tym utwierdził...

Nie spodziewał się wiele po budynku, straszącym wyrwą w miejscu drzwi. Zachęcała niczym rozwarte uda leciwej ladacznicy... Wiadomym było, co oferują, prócz chwilowego zaspokojenia żądzy. Przypuszczenie okazało się trafne. Wnętrze zdewastowane, zrujnowane i oślizgłe. Penetrował je bez większej ekscytacji. Przez zgniłą ścianę dostał się do przepastnej sali. Rozglądał się na wszystkie strony, niczym widz, który po raz pierwszy zawitał do teatru. Zachowując ostrożność, wszedł na podwyższenie. Zamyślił, przywołując dawno przeczytane słowa:

Życie jest tylko przechodnim półcieniem,
Nędznym aktorem, który swą rolę
Przez parę godzin wygrawszy na scenie...
W nicość przepada...


Może zamiast podróżować między wyspami, zbyt często nurkował w bezdenne otchłanie? One jak magnes przykuły jego uwagę i oderwały od celu wędrówki? Zasiały w umyśle wątpliwości i rozbudziły wiecznie niespełnione tęsknoty? Przez chwilę Arcon miał projekcję, że zrywa ciężką kotarę, obnaża "theatrum mundi", wszystkie te puste dekoracje, całą przeklętą, sztuczną maszynerię... Kaprys szalonego kuglarza, wesołka drwiącego z ludzkich pragnień...
Nie brać więcej udziału w żałosnym przedstawieniu ludzkości. Choć raz być obserwatorem, tak jak we śnie... w podwodnym śnie...

Czy to były pierwsze objawy "narkozy głębin"? Nie miał pojęcia, wiedziony impulsem ruszył, by zobaczyć, co znajduje się za resztkami kotary, za kulisami niemej sceny...
 

Ostatnio edytowane przez Deszatie : 02-09-2014 o 16:34.
Deszatie jest offline