Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-09-2014, 20:03   #171
Quelnatham
 
Quelnatham's Avatar
 
Reputacja: 1 Quelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetny
- NIEMOŻLIWE! Niewiarygodne! To Wielki Marsz Modronów! - Thaeir krzyczał bardziej ze zdziwienia niż strachu. Jeszcze chwilę temu genasi godził się, że przyjdzie mu spędzić resztę dni jako nieumarły, a teraz niezwykłe planarne wydarzenie przerwało jego egzekucję. - Cervail! Modrony niszczą wszystko na swojej drodze. Musimy się stąd wydostać! - krzyknął jeszcze i zaczął szarpać swoje łańcuchy. Łatwiej jednak było powiedzieć, niż zrobić. Tymczasem modrony rozglądały się niepewnie ingorując dwójkę przykutych magów.
- Co one tu robią… nie powinny przedzierać się teraz przez Plany?- spytała retorycznie Cervail.
- Musiały rozleźć się po całym Wieloświecie albo przeszły przez zły portal. Ja… widziałem już Marsz, coś jest z nim nie tak. - odpowiedział genasi. Popatrzył na przybyszy z Mechanusa. Nie powinny teraz rozbierać tej budowli? Gdyby zniszczyły mur byliby wolni.
Właściwie wydawało się, że czegoś szukają w celi… ale czego? Były tu tylko gołe ściany i ubrani więźniowie. No cóż… automatony też wolały goliznę, bo na Thaeira i Cervail nie zwracały uwagi. Pozostało więc tylko zwrócić ich uwagę. Genasi przypomniał sobie ostatnią dyskusję z konstruktami i pożałował, że nie ma z nim Kreatora Efemery.
- Hej! Modrony! Wy tutaj! Szukacie portalu, prawda?
Jego głos, przyciągnął uwagę jednego z kwadronów. - Jednostka organiczna… nie do końca wyraziła prawidłową teorię. Szukamy… szukamy… szukamy…
Pierwszy raz Thaeir widział modrona, który... utknął jakby w pętli czasowej powtarzając w kółko to samo słowo. Za to inny modron spytał. - Czy jednostka organiczna dysponuje jakimiś użytecznymi informacjami?
- Eee… Tak, tak! Wiemy gdzie są portale! Musicie tylko nas uwolnić! Teraz nie możemy się ruszyć i wam pokazać!
-To nie będzie konieczne… poszukiwana droga, znajduje się w tym pomieszczeniu. Wystarczy, że powiecie, a my nie będziemy musieli zmieniać tutejszego status quo.- odparł modron.
-Ale my nie jesteśmy tutejszym status quo.- odparła poirytowana Cervail, gdy automatony z Mechanusa zabrały się do macania… ścian.
- Tutaj! spróbujcie tutaj! - odezwał się genasi wskazując na miejsce przymocowania łańcuchów. To się.. nawet udało… modrony usunęły kamienie w okolicy łańcuchów, uwalniając parę magów.
Zaczęły w ogóle usuwać przeszkody, burząc ścianę. Nie tylko tą zresztą. Wyglądało na to, że piramida runie albo podczas przejścia marszu, albo tuż po nim. Podziurawiona niczym ser konstrukcja zawali się pod własnym ciężarem, grzebią i portale i osoby znajdujące się w niej.
- Szybko! Musimy stąd uciekać! - krzyknął Thaeir i zastosował się do własnej rady. Opuścił celę i zaczął biec po korytarzu. Przypomniał sobie jeszcze o nepharimie i zawołał: - Hao! Hao!
Cóż, może nie został pojmany. Poruszanie się z wlekącymi się łańcuchami nie należało do najłatwiejszych, ale okazało się niczym w porównaniu z żywiołem, na jaki natknęli się już w pierwszym korytarzu. Rzeką modronów.
-Uciekać, ale gdzie?- zapytała się Cervail, gdy z trudem przeciskali się przez tłumy tych automatonów uparcie idących w kierunku przeciwnym do ich własnego. Przynajmniej byli na tyle duzi by nie zostać zadeptanym. I na tyle inteligentni by nie próbować agresji… Szczątku zadeptanych nieumarłych świadczyły iż nie jest to dobry pomysł. Pewną pociechą był fakt, iż pewnie władca tej piramidy skończył jak jego bezmyślni poddani.
- Na zewnątrz! Modrony rozbiorą ziggurat, w środku nie jest bezpiecznie! I trzeba znaleźć Hao. - odpowiedział genasi przepychając się do, jak mu się zdawało, nikłego światła. Pamiętał Serce Wiary i wiedział do czego zdolne są konstrukty. Co prawda obyło się bez walki, ale nie chciał być przypadkiem pogrzebany żywcem. Pocieszał się tylko, że są już wolni i jeśli Marsz znajdzie portal to i oni będą mogli z niego skorzystać. Nagle stanął jak wryty.
- Chwila! Przecież jeśli rozwalą piramidę to zawalą nam portal! - krzyknął odwracając się. - Musimy go znaleźć! - dodał po czym wykonał gesty potrzebne do wykrycia magii.
Zaklęcie nieco pomogło, choć ciężko się było skupić na jednej aurze... Niemniej przedzierając się przez napierające fale automatonów i ciągnąć za sobą Cervail genasi dostrzegł aury typowe dla portali. Niestety… na ścianach pojawiały się kolejne szczeliny i pęknięcia. Ziggurat zaczął się walić. Dopadli portalu którego zdobiona rama świadczyła, że albo prowadzi do jednego Piekieł, albo do jednej z 666 warstw Otchłani. Ściany zaczęły drżeć, a z sufitu leciały kamienie. Co gorsza rama portalu zaczęła pękać i samo przejście ulegało destabilizacji. Czas jaki pozostał Cervail i Thaeirowi, właśnie się kończył.
Genasi odkrył słowo rozkazu i gesty jakie wymagały uaktywnienia przejścia, oraz fakt że jest to portal dwukierunkowy. Na więcej jednak nie starczyło czasu. Portal ulegał destabilizacji. Mogli przejść przez niego lub mogli sobie odpuścić. Ale decyzję musieli podjąć od razu. Thaeir zawahał się przez chwilę, ale nie miał zamiaru wybrać losu gorszego niż śmierć. Sfera Cieni była lepszym wyjściem, jeśli tylko uda im się przeżyć. Genasi splótł czar, który dodał jego nogom chyżości i pociągnął za sobą czarodziejkę.
- Zły portal. Musimy uciekać.- wysapał w biegu.
Omijali modrony i spadające kamienie. Oby tylko zdążyli!
 
Quelnatham jest offline