Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-03-2007, 19:21   #56
Szusaku
 
Reputacja: 1 Szusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwu
Spodziewal sie wszystkiego, ale nie tego. Spodziewal sie porwania, ataku, tego ze nikt sie nie zjawi. ALE NIE JEJ. Jego rece zaczely drzec, tylko niesamowita szachownica sprawila ze nie uciekl. Aparat lezacy w jego kieszeni sam sie wylaczyl, niepotrzebny, jednak jego dlonie pozostaly w kieszeniach. Dzieki temu nie bylo widac jak sie poca i jak bardzo drza.

Jego niesmialy wzrok powedrowal po jej figurze, po jej twarzy. Nie odwazyl sie spojrzec jej w oczy. Staral sie patrzyc poza nia, gdzies w bok. Nic z tego nie wychodzilo. Czerwien jej ust zdawala sie, wypelniac cala jego percepcje, pomimo tego ze patrzyl na swoje buty.

-... Prosze usiadz. Jego umysl z trudem zarejestrowal jej slowa. Jej zapach ... Mysli stawaly sie chaotyczne. Zrozumienie najprostszego zdania, wydawalo sie wymagac calego jego skupienia. Jego umysl krzyczal o absurdalnosci calej tej sytuacji, propozycji gry, pionach o ksztaltach orlow, kolorach. Jednak jego cialo, jego mysli byly pelne niej i czegos co niewiele roznilo sie od pierwotnego przerazenia, checi ucieczki.

- Gdy nadejdzie czas 10 tury ... - Uslyszal jej nieskonczenie melodyjny glos, ktory zdawal sie wylaczac kolejno funkcje jego mozgu. Mial ochote wykrzyczec - O co chodzi? Dlaczego ja? Cale to orle przedstawienie? Jednak pozostal cicho, probujac ukryc to jak bardzo oniesmiela go jej obecnosc.

Dopiero szpony zegara wyrwaly go z tego wszystkiego na tyle aby pojac zasady, ktore ona mu przedstawiala. I jego znikoma wiedza szachow, partie rozegrane w mlodosci, podpowiedziala mu - Nie masz szans. Musialbys zrobic mata w 10 ruchach i jezeli ona umie choc troche grac to nie uda Ci sie. - Jednak juz po chwili jego mysli znowu pograzyly sie w niej. Byl jej dozgonnie wdzieczny, za to ze mowila, nienawidzil sie jakac, a nie sadzil, aby cokolwiek innego udalo mu sie w tej chwili wydobyc z siebie. Oczy, policzki ... jego wzrok, choc spuszczony, sledzil kazdy dostepny mu fragment jej ciala.

- ... staniecie sie do czegos przydatni. Zlowieszcze slowa brzmialy w jego uszach dziwnie slodko. I tego czaru nie rozwiala nawet uzyta przez tajemnicza kobiete liczba mnoga. Swiat zaczynal tracic kolory poza czerwienia jej ust i jego szachow. Stawal sie czarnobialy z rozkosznymi pociagnieciami czerwieni. Mial ochote przegrac. Bo wtedy moglby byc jej w czyms przydatny. Pragnal tego tak bardzo.

- Przestan dzwonic do Skalskiego ... On nic nie wie ...potrojne. - Te slowa rozwialy mgle ktora coraz mocniej osiadala na jego myslach. Jego oczy najpierw rozszerzyly sie ze zdziwienia, a nastepnie zwezily sie gniewem. Wbrew sobie podniosl wzrok i spojrzal jej w oczy. Byl wsciekly, obserwowala go, wiedziala o Skalskim, ponadto wypowiadala sie o nim z pogarda. Zlosc dala mu ta niesamowita klarownosc mysli, jaka doswiadczyl do tej pory tylko kilka razy w zyciu. Jego umysl analizowal rownoczesnie cala ta sytuacje. Szachowa - obmyslalajac ruchy z niesamowita szybkoscia. Prywatna - zdal sobie sprawe, ze ktos o nim wie, wie o nich. Potrojne dno - cos o czym jeszcze wczesniej nie pomyslal. Moze pod fasada swiata mroku kryje sie kolejny, jeszcze mroczniejszy i jeszcze lepiej ukryty? ONA - czemu potrzebowala gry, aby cos dla niej zrobil? Czyzby i gra miala niejedno dno?

Jednak ona spojrzala prosto w jego oczy i wscieklosc znikla tak szybko jak sie pojawila, zabierajac ze soba czystosc z jaka jeszcze chwile temu mogl myslec. Teraz mogl przynajmniej, jakos sie skupic. Jednak jego dlonie znowu zaczely drzec i niesmialosc opanowala go nowa fala. Jednak wyciagnal reke ...

-Pi..pio...on nna E5- Uslyszal swoj niepewny glos z daleka.
 
Szusaku jest offline