Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-09-2014, 18:30   #29
Ribesium
 
Ribesium's Avatar
 
Reputacja: 1 Ribesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znany
Poniedziałek, 16 października 2006 roku, godz. 08:00

Anna Wierzbowska przeżyła bardzo miłą i regenerującą noc w bezpiecznym i przytulnym zaciszu Villi Lawenda. Łóżko okazało się nadzwyczaj wygodne, a brak lęków i stresów związanych z miejscem noclegu sprawiły, że obudziła się w wyjątkowo dobrym humorze. Mimo iż jej pokój znajdował się na pierwszym piętrze, przez lekko uchylone okno doleciał ją zapach świeżo parzonej kawy i szczęk sztućców. Najwyraźniej w stołówce zaczęto już wydawać śniadanie. Dziewczyna przeciągnęła się ziewając i podłożyła obie dłonie pod głowę. Miała nadzieję, że dzisiejszy dzień będzie bardziej pozytywny niż poprzednie. Powylegiwała się jeszcze chwilę, aż w końcu z westchnięciem opuściła ciepłe pielesze, aby się umyć i ubrać. Było już bliżej dziewiątej kiedy zeszła na dół. Przy recepcji na stojaczku znalazła mapki turystyczne okolicy, a na tablicy korkowej dostrzegła informację o planowanym na wieczór grillu w ogródku. Towarzyszyć miał mu recital gitarowy w wykonaniu lokalnego celebryty. Na myśl o gitarze Anna zasępiła się, przypominając sobie o Krzysztofie. Czy naprawdę minęły dopiero dwa dni?

Noc upłynęła Arkadiuszowi dość niespokojnie. Parę razy wybudzał się ze snu – było mu raz zimno, raz gorąco. Do tego miał wrażenie, że po północy ktoś kręcił się w magazynie, znajdującym się między pralnią a punktem medycznym. Wyraźnie słyszał szuranie obuwia i jakieś szepty. Kiedy jednak wstał i wyjrzał na korytarz nie dostrzegł nikogo. W zaspanym umyśle zakołatała mu myśl, że przecież dzisiaj poniedziałek – dzień przyjazdu samochodu dostawczego z Bańkowa. Być może bracia Cyrus i Metody robili spóźnioną inwentaryzację. Ponieważ nic więcej się nie działo, Arkadiusz z powrotem rzucił się na łóżko i tak dotrwał do rana. Przy śniadaniu zastanowił go brak obecności obu braci. Czyżby zjedli śniadanie wcześniej, albo postanowili je opuścić? Po posiłku postanowił zajrzeć do ogrodu i piwniczki. Ogród był spokojny, senny i zamglony, jak to o jesiennym poranku. Jedynie w kącie ogrodu, tuż przy budce narzędziowej Arkadiusz dostrzegł świeżo wykopany dołek. W pierwszej sali piwniczki nie zastał nikogo. W beczkach spokojnie leżakowało sobie i dojrzewało wino. Zapukał do drzwi spiżarni, w której przechowywane były pozostałe przetwory. Odpowiedziała mu cisza. Gdy nacisnął klamkę, okazało się, że drzwi są otwarte. Było to dość dziwne zważywszy na to, że brat Cyrus zawsze pamiętał o ich zamykaniu. Pomieszczenie nie wzbudzało jakichś większych emocji. Na półkach piętrzyły się słoiki i butelki z kolorowymi etykietkami. Jedynie dywan leżący na podłodze wydawał się nieco przekrzywiony. O ile zawsze nie był tak niedbale rzucony, tego Arkadiusz nie mógł przecież wiedzieć.

Jarosław „Bor” Borsuk zaspał. Była prawie druga, kiedy w końcu, po trzeciej szklance whisky, zasnął nad papierami. Śniły mu się dziwne rzeczy – widział zakapturzonych mnichów idących klasztornym dziedzińcem. Nieśli oni kadzidło i śpiewali jakiś chorał gregoriański. On sam szedł za nimi w pewnej odległości. Nagle jednak jego uwagę przykuła studnia na dziedzińcu. Na jej daszku siedziała wrona i krakała dość donośnie. Klasztorne echo potęgowało jej głos. „Bor” podszedł do studni. Wrona odleciała. Posterunkowy dotknął korby i zaczął wyciągać z głębi wiaderko. Nienaoliwiony łańcuch skrzypiał przy każdym obrocie. Jeszcze kilka ruchów i wiadro znalazło się na wysokości torsu mężczyzny. Chwycił je obiema dłońmi i zajrzał do środka. To co zobaczył sprawiło, że omal nie wypuścił go z powrotem. W środku była odcięta głowa Krzysztofa Damiańczuka. Dokładnie w tej samej chwili usłyszał jak przez mgłę dźwięk dzwonka. Czy to dzwonią na mszę? Z trudem otworzył oczy. Telefon komórkowy rzucony niedbale na biurko terkotał bezlitośnie. Klnąc pod nosem na czym świat stoi Borsuk spojrzał na wyświetlacz. Laboratorium.
- Borsuk – rzucił krótko do słuchawki pocierając obolałe oczy i tłumiąc ziewnięcie.
- Dzień dobry panu, tu Alicja. Mamy już pierwsze wyniki analiz, o które pan prosił. Myślę, że to ważne. – kobieta na chwilę zawiesiła głos, czekając na jakąś reakcję. Wobec braku takowej podjęła wątek - W próbce pokarmu znaleźliśmy dość spore ilości cykutoksyny. Rozumie pan – cykuta. Ta sama, która ponoć zabiła Sokratesa. Jej pochodzenie w jedzeniu jest wyraźnie roślinne. Podejrzewamy, że to sproszkowany szalej jadowity.

Julia Kwaśniewska od godziny była już na nogach. Zrobiła rano dla zdrowia małą przebieżkę po okolicznych łąkach i teraz, zdrowo zdyszana, wzięła prysznic i przebrała się w policyjny mundur. Posterunkowy Borsuk kazał jej przybyć do opactwa między 9 a 10. Mając więc chwilę czasu postanowiła spotkać się z Anną Wierzbowską. Co prawda dziewczyna została już przesłuchana, ale mogła przecież sobie coś przypomnieć, albo zwyczajnie woleć nie mówić o niektórych przypuszczeniach. Przede wszystkim należało się upewnić, czy turystka nie potrzebuje pomocy psychologicznej. W końcu bycie świadkiem zabójstwa to nie lada przeżycie. Policjantka zastanawiała się też, czy w tym ferworze śledztwa ktokolwiek pamiętał o powiadomieniu o śmierci Krzysztofa jego rodziców. Przelała jeszcze kawę do kubka termicznego i pięć minut później parkowała swój motor pod pensjonatem Villa Lawenda. Okazała na recepcji legitymację i została skierowana do pokoju, w którym przebywała Anna.

Paweł Wilamowski, jak zawsze o tak wczesnej porze, pogrążony był we śnie. Brak jakichkolwiek nowych tropów od Karoliny nieco ostudził jego początkowy zapał. Nie liczył jednak na łatwe i szybkie wyjaśnienie sprawy. Przede wszystkim musi dziś odzyskać zaparkowane pod klasztorem auto. Może Zbyszek będzie też miał już jakieś nowe wieści. No ale na razie trzeba zebrać siły. Podrzemie jeszcze z godzinkę.
 

Ostatnio edytowane przez Ribesium : 03-09-2014 o 19:42.
Ribesium jest offline