Który z was to Dewayne? - Zapytał spokojnie, po czym wykonał teatralny gest podkreślający niemałą butelkę dzierżoną w dłoni - przybyłem w interesach i mam nadzieję, że czas pozwoli byśmy mogli się wspólnie napić.
Casimir leniwie przeniósł wzrok z morza na faceta, który przybył się z nim przywitać. Dewayne miał brzydki nawyk szybkiego oceniania spotkanych ludzi. Ten tutaj był nowy, wcześniej kapitan go nie widział i nie kojarzył aby informowano go o zmianie osoby kontaktowej. Trochę go to irytowało. W temacie samego jegomościa to wyglądał mu na typowego szlacheckiego fircyka, chociaż było w nim coś naiwnie odważnego skoro zapuścił się z ledwo trójką ludzi pośród grupę korsarzy, z których więcej niż połowa to ex-piraci dla zabawy potrafiący poderżnąć gardło...
-Kapitan Dewayne Casimir - korsarz mocno zaakcentował pierwsze słowo - Poza tym wypadało by się przedstawić najpierw skoro nie miałem... przyjemności wcześniej się dowiedzieć, że przyślą tutaj kogoś nowego - zerknął na kobietę, która swoją drogą była niczego sobie babką o krągłych kształtach i ewidentnie zadziornym charakterku - Przynajmniej jakąś gorzałę żeś przyniósł. To już coś... Pieniądze są?
W tym momenice Casimir skinieniem głowy wskazał stertę skrzyń nieopodal.
__________________ Regulamin jest do bani. |