Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-09-2014, 14:04   #16
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Teraz z kolei przypominał jelenia. Na rykowisku, naturalnie.

- Jak śmiesz, ty gówniarzu?!




Uuuu... Facet, lewa, dolna szóstka do naprawy, brak lewej, górnej czwórki - pomyślał Jacob spoglądając do wnętrza otwierających się w krzyku ust.

- Co to za ton? Czy was już nikt nie uczy choćby odrobiny szacunku do starszych? Co za… - kontynuował bibliotekarz, zaś Jacob po początkowe obserwacji stanu uzębienia oraz badaniu zaczerwienienia gardła, a także ogólnych obserwacjach mających na celu ustalenie czy bibliotekarz jest chory stwierdził, iż nie trzeba się obawiać pryskającej od czasu do czasu z jego jamy gębowej śliny. Dużo gorszy był oddech prawdopodobnie mający źródło swej obrzydliwości w psującym się zębie.

Szybko jednak znudził się przypatrywaniu bibliotekarzowi widzianemu setki razy. Niepomiernie ciekawsza była obserwacja tego, co działo się między rzędami półek bibliotecznych.
Studentów było niewielu, ale co chwila nowy łepek pojawiał się między regałami spoglądając na całe, niecodzienne zdarzenie. Pojawiali się jak surykatki wychylające się ze swoich norek.

Bibliotekarz zamilkł na chwilę. Najwyraźniej zrozumiał, iż stał się jedyną osobą odpowiedzialną za zamieszanie w całej bibliotece nie tylko uniemożliwiając naukę Jacobowi, ale również innym studentom.

- Z resztą. Nie mam czasu na dyskusję z takimi chłystkami. Żeby mi to było ostatni raz - powiedział, po czym odwrócił się.

- Tak jest, proszę pana - odparł Cooper, zaś jego brewka nawet nie drgnęła.

Imbecyl - pomyślał krótko już na siedząco odprowadzając wzrokiem odchodzącego bibliotekarza, zaś wszystkie surykatki pochowały się do swoich dziupli wietrząc koniec sensacji.

- O kuźwa. Było blisko - powiedział, zaś Starr za to stwierdzenie nagrodził go miną pod tytułem "Kpisz czy o drogę pytasz?"
Było blisko tak, jak stąd do Andromedy. Wedle oficjalnych map Corvus, naturalnie - nadnaturalnie wielka zona był nadnaturalnie oddalona od zakażonej. Zapewne tak na wszelki wypadek, by ludzie zupełnie nie mieli obaw o przedostanie się z Andromedy do Corvus nawet najdrobniejszego zarazeczka.

Przez chwilę Jacob zastanawiał się dlaczego ewolucja jest tak opieszała w przypadku likwidowania idiotów.

- Dzięki stary. Zawsze wiedziałem, że jesteś w porządku. Dlatego od razu waliłem do ciebie jak w dym. Ten stary cap musiał mnie przydybać jak już wychodziłem. Dobra, dobra. Nie patrz tak na mnie. Każdemu się może noga podwinąć.

- Przyjście do mnie było najlepszą rzeczą, jaką mogłeś zrobić, stary. Mówię całkiem poważnie - pokiwał głową Starr klepiąc Lucjusza po plecach, gdy ten wypakowywał swoje zdobycze. Prawdziwe skarby, nie to gówno, co rzucają pod nogi wszystkim.

- Mam część oryginalnego "Dzieła Cudownej Kreacji", "Tajemnice Serpens" i "Pirackie implanty". Uratowałeś mi dupę, więc mów co ci najpierw pożyczyć. Poważnie mówię - powiedział Lucjusz pokazując każdą z ksiąg, zaś Starr zmarszczył brwi.

"Pirackie implanty" nie pociągały go specjalnie. Implanty są dla słabych. Co prawda mógłby o nich trochę poczytać, ale to w drugiej kolejności. Zdecydowanie nie miał zamiaru ich brać.
Zupełnie inaczej przedstawiały się dwie pierwsze pozycje. Nie mógł się zdecydować, ale... po co miał wybierać?

- "Tajemnice Serpens" i "Dzieła Cudownej Kreacji". Najwyżej dzisiaj nie będę spał, ale dostaniesz skrypt ze wszystkimi informacjami z obu, a te będziesz mógł spokojnie odstawić na miejsce. To samo zrób z "Pirackimi implantami". A jak będziesz je odstawiał, to... wybierz coś ciekawego. Stworzymy własną bibliotekę - uśmiechnął się szeroko Jacob.

- Czeka nas dużo pracy, skoro na jutro ma być gotowe. Do roboty - Cooper uśmiechnął się niezwykle radośnie i promiennie.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline