Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-09-2014, 09:00   #98
Lechu
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
Post Dzięki wszystkim za interakcję...


Próba pisma szła szybko i bez narzekania ze strony aktorów. Każdy pisał chcąc rozwiązać ciężką sprawę zabójstwa Heidi. Bert Winkel przyglądał się im przyjacielsko przy każdym na chwilę zatrzymując wzrok. Wiedział, że wśród nich był zabójca. Czaił się niczym malowany wilk w stadzie owieczek. Gawędziarz był pewien, że go znajdzie. Ta próba była jedynie początkiem jego pomysłów, na których brak nigdy Bert nie narzekał. Morderca nie wiedział na kogo trafił. Grupa z Biberhof nie była stadkiem ciućmoków, a ludźmi, którzy już nie jedno śledztwo widzieli i w niejednym brali udział. Szczególnie Winkel, który przez dwa lata podróżował i pracował z łowcą nagród...

Pojawienie się Napoleona było czymś na co Winkel czekał. Spojrzał na niego i widział załamujący się - wcześniej jakże silny - charakter starego aktora. Mały, łysy człowiek ogarnął wzrokiem grupę i zbladł lekko kiedy zdał sobie sprawę, że nie ma wśród nich Heidi. Bert podejrzewał co powiedział mu Arno i w jakie słowa to ujął. Cóż... Krasnolud nigdy nie należał do delikatnych czy wstrzemięźliwych. Aktor niczym na skazanie, niepewnie ruszył w stronę kuchni skąd później dało się słyszeć jęk i płacz.

***

Pokój gawędziarza nie należał do wysokich standardów. Mały stolik, dwa krzesła, sklecone z heblowanych dech i starego materaca łóżko i prosta szafka. Przez małe okienko mogłoby wpadać jakieś światło księżyca, ale ten - jak na złość - tej nocy nie pojawił się na niebie. Bert i Jost sprawdzali charaktery pisma członków trupy. Przepatrywacz podejrzewał, że na kartce Heidi było pismo Egona lub Herberta, a zdaniem Winkela napisał to Gerardes albo Olga. W tej kwestii dwójka śledczych nie mogła dojść do porozumienia. Każdy widział pewne podobieństwo. Tutaj pomógłby prawdziwy fałszerz albo też jakiś skryba, których na próżno było szukać. Nie było czasu. Biberhofianie sami musieli zająć się tym śledztwem.

Nagle do drzwi zapukał Ulryk prosząc o spotkanie śledczych z Olgą. Kiedy ta weszła do środka powiedziała, że to Gerardes był skrytą miłością Heidi, nie Napoleon. Bert nie wiedział już co o tym myśleć. Jego zdaniem pismo zabójcy było podobne do tego Olgi, a zatem... mogła tu przyjść i grać aby odciągnąć od siebie podejrzenia. Każdy mądry zabójca by tak postąpił. Winkel musiał grać takimi kartami jakie posiadał, a zagra tak, że zabójca wyjdzie kimkolwiek by nie był.

- Dlaczego nie powiedziała nam tego Pani wcześniej? - zapytał Winkel spokojnie.

Jost nie rzekł ani słowa tylko oderwał wzrok od przeglądanych papierów i wbił spojrzenie w Olgę. Chciał się tego samego dowiedzieć, ale Bert był szybszy.

- Nie było kiedy. - rozłożyła ręce. - Przy wszystkich o tym mówić nie chciałam.

- Widzę, że Pani nie rozumie o czym mówię. - powiedział podchodząc do Olgi gawędziarz. - Mogła nam Pani łaskawie o tym powiedzieć kiedy ja wspomniałem o wymyślonym romansie Heidi i Herberta. Nie sądzi Pani, że wtedy już o tym wiedziała? Mimo to nic wtedy takiego do moich uszu nie dotarło. Mylę się? - zapytał Bert przekręcając lekko głowę. - Nic jednak straconego. - powiedział spokojnie Winkel do kobiety. - Zrobimy tak… - zastanowił się. - Powie Pani dzisiaj każdemu z aktorów, w cztery oczy, że wie, że Heidi kochała się z Gerardesie, a nie Napoleonie i ona została zamordowana. Wszystkim poza Napoleonem, rzecz jasna. Później doda Pani każdemu, że waha się czy powiedzieć o tym nam, śledczym. Zasugeruje Pani, że jak coś nam powie to zapewne dopiero rano, bo musi się jeszcze poważnie zastanowić. Poza tym z każdym porozmawia Pani który z pozostałych mógłby to zrobić… - Winkel spojrzał na kobietę wymownie. - Oczywiście prawdziwy zabójca będzie zrzucał winę na kogoś innego. Co więcej zapewne odwiedzi Panią w nocy, ale… My będziemy na niego czekać. Ja, Arno i Jost. Pomoże nam Pani ukarać zabójcę Heidi? - zapytał Bert z nadzieją w głosie.

Arno, Jost i ja poprawił go odruchowo, w myślach, Jost.

- Będzie pani całkowicie bezpieczna. - zapewnił ją Jost. - Czy ma pani jakąś perukę? Na wszelki wypadek moglibyśmy zamiast pani położyć do łóżka jakąś kukłę.

- Tak, oczywiście pomogę. I tak, mam perukę. - Obróciła buzię do Berta. - Nie mówiłam, bo to był jej sekret bez związku ze sprawą Napoleona... cóż, nie ukrywam, że nadzieję miałam na małżeństwo z Herbertem... Ale teraz po śmierci Heidi najważniejsza jest prawda i ukaranie mordercy Heidi. - rozpłakała się.

- Spokojnie. Niech Pani nie płacze. - położył jej uspokajająco rękę na ramieniu Winkel. - Wszystko będzie dobrze. Morderca zostanie ukarany tak jak na to zasłużył. Niech Pani się nie smuci. Najgorsze jest to, że to musi być ktoś z trupy. Trzech aktorów będziecie mieli mniej. Napoleon za to co uczynił, biedna Heidi, a na dodatek jeszcze jej zabójca. Okropny to będzie dla grupy cios, ale to i tak lepsze od życia z mordercą w jednej trupie. - gawędziarz się zastanowił. - Zrobimy jak mówiłem, a zabójca sam się zdradzi starając się zamknąć Pani usta. Złapiemy go na gorącym uczynku. Tylko musi Pani grać i to tak aby oszukać każdego z nich. Nie wiemy kto to jest. To może być każdy. Przy każdej rozmowie za drzwiami lub ścianą będę ja abym mógł wszystko dokładnie usłyszeć.

- I dlatego zamiast pani w łóżku musi być kukła. - powiedział Jost. - Musimy go przyłapać w chwili, gdy będzie próbować panią zabić. Najprawdopodobniej zrobi to w chwili, gdy już pójdzie pani spać.

- Tak zrobię. Lecz gdzie mam się schować w pokoju i czy wy będziecie ze mną? - Otarła łzy, wzrokiem dziękując Bertowi za pocieszenie.


- Arno zna się trochę na stolarce. - powiedział Winkel. - Przerobi szafę w taki sposób aby było można swobodnie oddychać. Pani będzie w szafie z jednym z nas, a pozostała dwójka w drugiej szafie. - zastanowił się Winkel. - Oczywiście szafy będą otwarte a zamykać będziemy je tylko jak ktoś będzie na korytarzu słyszany przez kogokolwiek z nas. Najlepiej naoliwić też zawiasy aby nic nie skrzypiało i nas nie zdradziło w razie czego. Zawiasy od drzwi można lekko polać wodą aby te były czyste i zaczęły wydawać dźwięk kiedy je ktoś otwiera. Będziemy doskonale słyszeć jak zabójca wejdzie do pomieszczenia. Co wy na to?

- Skrzypiące zawiasy to kiepski pomysł. - powiedział Jost.

- Te od drzwi? Dobry moim zdaniem. - powiedział Winkel. - Ale te część planu możemy sobie darować jak chcesz.

- Nie jestem złodziejem, ale gdybym chciał się gdzieś zakraść, to bym zawiasy nasmarował oliwą. - stwierdził Jost. - Wtedy nie usłyszymy, jak otworzy drzwi. Może jakiś sznurek?

- Wydaje mi się, że takie kombinacje nie mają sensu. Nie sądzę aby oliwił zawiasy… - zastanowił się Winkel. - Ty znasz się na tym bardziej. Zostawiam to Tobie. Jak postanowisz tak zrobimy. Gdzie jest Arno?

Jost wzruszył ramionami.

- Jest dorosły. - powiedział z lekkim uśmiechem. - Ale... nie wiem, czy czasem nie chciał porozmawiać z Napoleonem.

- W sumie już chyba nawet na Khazadzkie jest pełnoletni. - zaśmiał się Winkel. - Może poszukam go? Przydałby się przy tej akcji o ile nie jest niezbędny. Co ty na to?
 
Lechu jest offline