Widząc nadciągający oddział Albrecht przeklinał w duchu reszte towarzyszy, którzy koniecznie chcieli zostać przy chatce pustelnika. Świetny sposób by zacząć dzień, nie wspominając już o bąblach na rękach, które doprowadzały go do czystej furii.
Jednak Erik mógł mieć rację widząc w tym sposób na uniknięcie szafotu. Złapał szybko za najbliższe szmaty i przybrał najbardziej zbolały wyraz twarzy na jaki było go stać. Modlił się do wszystkich bogów by strażnicy dali im spokój, oby włóczęga faktycznie miał specjalne względy u Ranalda... |