Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-09-2014, 13:14   #105
TomaszJ
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
POST WSPÓLNY - Harpagon, Valerius, Quentin i MG


Paraliżujący i osłabiający lęk nie był niczym nowym dla Harpagona - jego mentor przygotowywał go do walki ze strachem rzucając go w różne kabały niespodziewanie i zmuszając by ciało walczyło niezależnie od poziomu strachu... jednak teraz to było coś innego. Zło była namacalne, jak zimna, oślizgła larwa pełzająca w trzewiach. Jednak był żołnierzem. Polegali na jego odwadze - niezależnie od "dziwności" postaci w aurze czerwieni...
- Nie takich rzeczy się bałem! - warknął ulubione powiedzonko Gustava do swoich towarzyszy. - Maarin, Quentin, rozumiecie coś z tego bełkotu? - strażnik starał się nadać słowom lekki ton, mimo iż czuł powagę sytuacji. A skoro ją czuł, to nie spuszczając intruza z oczu założył hełm, zapiął tarczę i pas z bronią i dał krok naprzód, by wraz z Baylem odgrodzić resztę towarzyszy od ewentualnego zagrożenia.

-To miłe…- Valerius z trudem zachowywał pozory nonszalanckości. Aż go świeżbiło, by stwora potraktować magicznym pociskiem, a potem dać drapaka jak najdalej stąd. To miejsca, ta postać, ten sen… to wszystko działało mu na nerwy. Ale póki co… strach który odczuwał, wydawał się nieadekwatny do sytuacji. Nieumarły, jakkolwiek złowróżbny, nie zachowywał się złowrogo. Zaklinacz miał nadzieję go… spławić.-To dziedzictwo to jest jakieś namacalne, czy… wystarczy deklaracja słowna i… już po sprawie? Ty wrócisz do swoich zajęć, my do swoich?

Quentin zacisnął dłonie na swojej kuszy i zaczął pospiesznie ładować do niej bełt. Czuł się jeszcze odrobinę roztrzęsiony po tym nieprzyjemnym śnie, mimo pełnej świadomości, że to był tylko sen. Był w stanie odkrywać nowe zaklęcia, rzucenie światła nie byłoby dla niego żadnym kłopotem… Ale poczucie bycia wyrzutkiem, znowu, było dla niego paraliżujące.
- Nie wiem co ten szaleniec ma na myśli - powiedział do Harpagona, powoli podchodząc do Elin i nie spuszczając spojrzenia z zakapturzonego - Cokolwiek mówi jest albo bełkotem wariata, albo oszustwem, albo bardzo czarną magią. Elin, wszystko w porządku?
Położył dłoń na jej ramieniu.
Półelfka potrząsnęła głową.
- Siedzi w mojej głowie, prawie go czuję! To dla mnie jak...jak… gwałt, może nie do końca, ale… - syknęła, bardziej wściekła niż dosłownie zraniona. Istota przed nimi stała ciągle w tym samym miejscu, przemawiając w ich głowach.


- Musicie po to sięgnąć.
Ktoś to zrobi, a następnie zniszczy pozostałych. W tym was.
Czuję krew pana, rozrzedzona, ale ciągle obecna.
Wiem, że jest was więcej, nie wszyscy nosicie jednak ten dar.
Jedno, może dwa.

Bayle wpowiedział coś cicho a następnie szepnął do pozostałych.
- Nie odczuwam go jako konkretnej osoby. Nie ma tu ani zła, ani dobra…
- Może to po prostu… wspomnienie -
wtrąciła cichutko Mill’ya.
Brzmiało to co najmniej złowrogo… słowa widma budziły ciarki na grzbiecie Valeriusa. I najchętniej zaklinacz by się pozbył tego typka jak najszybciej. Ale jak na złość, nieumarły wciąż trwał przy nich, zamiast powrócić w niebyt. Więc…
-Krew jakiego Pana?- zapytał Valerius, choć tak naprawdę nie był ciekaw. A i słowa o zdradzie i zniszczeniu nie brzmiały dobrze. Nadal nie wiedział, po co niby mieli sięgnąć.

- "Pan Mordu zginie, ale przed śmiercią spłodzi legion śmiertelnych potomków.
A ślady ich przejścia znaczyć będzie Chaos."

Głos ich w głowie roześmiał się złowieszczo.
- Od was zależy, czy sięgniecie czy zginiecie.
Portal świątyni was poprowadzi, pozwoli postawić pierwszy krok ku wielkości!


- powiedział jeszcze i zaczął się oddalać, równie powoli, jak przyszedł. W kierunku wejścia do wieży, zaokrąglonego na kształt portalu właśnie.

- Dosyć tego! - krzyknął Harpagon. - W imieniu Straży Klasztoru Ilmatera rozkazuję Ci natychmiast wycofać swoją świadomość z naszych głów! Masz także rzucić broń, unieść ręce i wejść w zasięg światła. Użycie magii i pokrewnych środków zostanie uznane za akt agresji karany śmiercią! Liczę do trzech! - W głosie Harpa zadźwięczała stal, pewność siebie i charakter hartowany treningiem. - Rozproszyć się. Napiąć kusze. - cicho rozkazał towarzyszom. Dobył miecza i zimnym beznamiętnym głosem rzekł:
- Jeden.

Valerius zignorował krzyki i polecenia Harpagona. Położył dłoń na ostrzu jego miecza.
-On się oddala, czy tego nie widzisz?-rzekł spokojnym głosem.- Nie znam potworów, które potrafią wchodzić do głów i nie chcę się przekonać co jeszcze potrafią uczynić w swej samoobronie, więc nie rób nic głupiego.
- Powiedz to Elin - syknął strażnik. - Dwa!
-Elin jest wrażliwa… a on sobie idzie, ty tłumoku. Jak się oddali to jej przejdzie. A jeśli ty zaatakujesz, to ona może zginąć jako pierwsza.-Valeriusowi zaczęły puszczać nerwy.
A "Tłumok" rzeczywiście się przestraszył, nie pomyślał o tym aspekcie sprawy. Kiwnął głową zaklinaczowi i odszepnął - Racja. Dzięki Val. "Trzy" będzie, jak już wlezie w ten cholerny portal.

Kiedy istota nie “przemawia” nie czuli w swoich głowach żadnej obecności. Na dodatek Harp został całkowicie zignorowany, ciemna postać weszła w przejście i przeszła pod portalem, znikając we wnętrzu wieży.
Elin wyprostowała się, oddychając głośno. Położyła dłoń na barku strażnika.
- Nie czuję już go. Nic mi nie będzie.
 
__________________
Bez podpisu.

Ostatnio edytowane przez TomaszJ : 06-09-2014 o 13:41.
TomaszJ jest offline