Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-09-2014, 18:11   #98
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Zrzucony więc został wielki smok, pradawny wąż, zwany Diabłem i Szatanem, który wprowadza w błąd całą zamieszkaną ziemię; zrzucony został na ziemię, a z nim zostali zrzuceni jego aniołowie

Każdy miał jakiś pomysł na życie. Każdy z tych z obecnych...Chuj z tym. Egon może mieć rację. Czemu mamy słuchać tej nieznajomej… przecież nie koniecznie Diabeł musiał mówić jej prawdę, lub ona zamierzała nam pomagać. Już jedne jej słowa okazały się kłamstwem. Nawet to, że próbowała ukryć przed nimi swoją prawdziwą tożsamość, było kłamstwem. Tajemnice. Nie lubił ich..nie w takich sytuacjach. Wielebny wyjął swojego Colta czekając, aż to co miało nadejść pojawi się w zasięgu wzroku. Nie uśmiechało mu się też wspinać w nieznane po zmroku. Wybór jakiego dokonał Egon brzmiał nawet rozsądnie..

-Egon może mieć rację...a wspinaczka...nie brzmi zbyt zachęcająco… Dwa razy jej słowa okazały się kłamstwem..więc.. - wycelował z broni w Lou i uśmiechnął się złowieszczo

-Dobra panienko...jeden zły ruch, krzykniesz..lub wyczuję, że znowu kręcisz...a spotkasz się ze stwórcą..i to w kwiecie wieku...Rozumiemy się.. - rzucił bez ogródek. Była ranna i spowalniała. Poza tym nadal się nie dowiedzieli co robiła w towarzystwie Diabła.

-W grupie mamy szansę, pojedynczo nie dotrwamy do świtu. Budynki.. - podjął decyzję Wielebny, licząc że i reszta się dostosuje.

Czuł napięcie, i lekkie podniecenie przed tym co ich czeka. Strach minął, a każdy kiedyś umiera. I lepiej umrzeć z podniesionym czołem, niż żyć jak tchórz chowając się po kątach przez całe życie. Choć ufał osądowi Panicza Harrisa i zgadzał się z jego działaniami, tym razem.. było inaczej. Wspinaczka. Ręka i tak go już bolała, więc wolał stawić czoła wrogowi stojąc na nogach, a nie skończyć jak mieszaniec. Poza tym Diabeł wciąż dychał, a kula jaką przeznaczył dla niego wciąż..czekała. Wyjął cygaro i zapalił, szczerząc szeroko zęby. Wzrok jednak miał cały czas czujny, bacznie obserwując okolicę. Mrok sprzyjał napastnikom, więc nie mógł pozwolić sobie na odrobinę rozluźnienia.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline