Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-09-2014, 15:05   #100
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Shilahowi podano śmiertelną dawkę lekarstw. I dobrze… W oczach Hawkes’a było to najbardziej racjonalne wyjście z sytuacji. W tym miejscu, w tych warunkach metys był już martwy, bez względu na to co wydarzy się później. Kwestią czasu był tylko rodzaj śmierci.
Harris zafundował mu w miarę przyjemny i bezbolesny zgon. A Jimmy „Morte” Hawkes przyjął to ze zrozumieniem.
A oni mieli ważniejsze sprawy na głowie. Głównie czające się w mroku ślepia i dwa księżyce na głowami. Księżyce które dawały wspólnie mniej blasku niż pojedyncze oko nocy.
Pewnie by się zastanawiał nad tym, gdyby nie fakt, że ta sytuacja go cieszyła. Podobnie jak fakt, że stwory krwawiły. Nie miało w tej chwili znaczenia dlaczego…
Jeśli zaczęliby rozkładać dzielić włos na czworo, nie starczyło by na to czasu. Mieli plan. Mieli zajęcia dla myśli. I ruszyli więc…
To było relaksujące dla Morte. Lubił takie sytuacje. Lubił proste równania. Oni musieli dotrzeć do celu. Wróg będzie chciał ich powstrzymać lub skorzystać z okazji, by ich zabić.
Nie trzeba było myśleć o tym, że przeciwnik ma pewnie łuskowatą skórę i rozdwojony język. I pewnie kły pełne jadu… i że budzi ciarki na grzbiecie Hawkes’a.
-Ma’am… Z całym szacunkiem, ale się pani myli. To Bóg już zadecydował o losie Shilaha.- wtrącił się w rozmowę Hawkes.- Pan Harris jedynie zadecydował, czy my zginiemy wraz z nim, czy poszukamy ocalenia bez niego. Jeśli będziemy w podobnej sytuacji i to ja będę balastem… liczę że pan Harris również skróci moje cierpienie.
Skinął rewolwerem na złapaną Lou.- Nie wiem czy ona kłamie, czy nie. Niemniej jedno wiem na pewno. Nie była tu wystarczająco długo, by znać dobrze ruiny tej wioski. Natomiast napastnicy czują się tu jak w domu i wykorzystają tą przewagę do zasadzki, gdy będziemy błądzić między nimi. Najkrótsza i najszybsza droga prowadzi w górę. Pewnie i najtrudniejsza, ale nikt nie powiedział, że będzie łatwo.
Spojrzał na Briana Wikebawa.- My zostaniemy na dole i będziemy was osłaniać podczas wspinaczki, a potem sami spróbujemy się wspiąć.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline