Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-09-2014, 17:44   #203
Paszczakor
 
Paszczakor's Avatar
 
Reputacja: 1 Paszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumny
Po wielu staraniach bimbrownia powoli zaczynała przypominać tą wyśnioną. Zed dwoił się i troił przy aparaturze destylując coraz to lepsze trunki.
Mówisz Melisie, że należałoby jeszcze raz to przepuścić? Przecież jest dobre – spróbujesz? -A, faktycznie, ty nie możesz... To ja jeszcze raz ocenię... Dooobre... Nooo i naaa cccooo ci było tak się pooooświęcać?
Duch Melisa, który dopiero w tej chwili pojawił się obok Zeda z uśmiechem kiwał tylko głową.
Zed, który zawsze wyczuwał obecność kapłana ( choć niektórzy złośliwie sugerowali, że nawet tam, gdzie go nie było) i tym razem bezbłędnie odgadł jego obecność.
-Witaj Melis, dobrze, że jesteś, właśnie z tobą rozmawiam. - Nie przejął się zbytnio oczywistym paradoksem, jakim była obecność kapłana w więcej jak jednej osobie. Prawdę mówiąc dość często widział go podwójnie.- To próbujesz w końcu, czy nie? - Nie doczekawszy się odpowiedzi podstawił pod kapiący bimber większe naczynie, skinął głową kapłanowi na pożegnanie i wyszedł.

Drugim zajęciem, któremu oddawał się z wielkim zaangażowaniem były próby wykonania podkopu do skrytki z kosztownościami zbieranymi przez tą małą cholerę – Bimbruszowego smoka.
Niezjedzone posiłki dostarczane przez płaszcz, psuły się i strasznie śmierdziały, czasem nawet jeszcze w kieszeniach. Widok, a jeszcze bardziej zapach marnującego się jedzenia, drażnił pozostałych i Zed chcąc nie chcąc zaczął się zdrowo i systematycznie odżywiać. Zaowocowało to poprawą jego wyglądu i kondycji. Nie dał się tylko przekonać do jedzenia na czczo. Zawsze, zanim rankiem sięgnął po śniadanie, miał żołądek (dla lepszego trawienia) rozbudzony solidną dawką alkoholu.
Nadmiar sił przeznaczał na kopanie. Najbliższa okolica piwnic zryta była, jakby mieszkało tam stado kretów olbrzymów. Oczywiście te heroiczne wysiłki nie były powodowane przyziemną chęcią posiadania a jedynie ocalenia od zapomnienia bezcennych dowodów kunsztu elfich rzemieślników. Wszystkim opowiadał, że wykona dla nich w wieży gablotę, gdzie będą cieszyć oczy oglądających. Nie dodał tylko, że ta gablota byłaby w jego części wieży i byłby właściwie jedynym oglądającym.

Czas wolny spędzał pijąc z przyjaciółmi (to znaczy, głównie on pił, a przyjaciele po prostu byli obok). W takich chwilach myślał, że właściwie mógłby w ten sposób dożyć końca swoich dni. Radość w rozpierała jego serce tak, że po prostu musiała znaleźć jakieś ujście. Nad polaną często rozchodziły się rzewne melodie.
 
Paszczakor jest offline