Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-09-2014, 18:36   #99
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację


- Arno! Co tam się dzieje?! - zawołał Winkel waląc w wejście do szopy. - Wpuść mnie. Porozmawiajmy. - dodał mając nadzieję, że krasnolud go posłucha.

- Mów zatem - odezwał się khazad.

- Wpuść mnie do środka. - powiedział Winkel. - Nie będę mówił przez drzwi.

- No dobra - burknął Arno spoglądając na Napoleona, po czym odszedł od skrzyni, by aktor mógł ją przesunąć i wydostać się. Gdy tamten będzie próbował uderzy tak, żeby pozbawić przytomności, ale przykładając bardzo mocną uwagę do tego, by nie zabić. Nie spieszył się zbytnio, ponieważ zależało mu na pozbawieniu przytomności, nie zabiciu, by serce aktora powróciło do naturalnego rytmu.

Nie trafił w głowę otwierającego drzwi Napoleona, poślizgnąwszy się na skórce od kartofla...
Aktor w tym czasie przesunął skrzynkę i chwycił za drzwi, aby je otworzyć. Khazad jednak złapał go za ramiona i odciągnął.

- Otwarte - powiedział dalej trzymając Napoleona coby nie uciekł.

Bert niewiele myśląc wszedł do środka. Kiedy zauważył, że krasnolud trzyma aktora spojrzał na niego nieciekawie.
- Arno… Co ty tutaj kombinujesz? - zapytał Winkel. - W jakim celu, wspólnie z Napoleonem siedzicie przy trupie Heidi? - Zdaje się, że Bert nie rozumiał o co chodziło w całej akcji krasnoluda.

- On więzić mnie chce torturą przy nieboszczce! - wydyszał Napoleon. - Pomóż człowieku… - rzucał się coraz słabiej w mocarnym uścisku Hammerfista.

- Żeś przybył dobrze wielce - rzekł Arno.
- Po flaszeczkę jaką skoczyć do karczmy byś mógł? Sam chętnym co skoczenia całkiem, ale ruszyć stąd bardzo nie mogę stąd…

- Wyjdziemy razem. - powiedział stanowczo Winkel. - We trójkę, przyjacielu. W jakim celu więzisz przy zmarłej Napoleona? Możesz mi to wytłumaczyć?

- Nie wyjdziemy - warknął Arno.
- Dlatego tu flaszka być ma, bo i mu pikawa trzyma ledwie. Napić się musi kolejek kilka kurażu złapać by.

- Arno, przyjacielu, czy ty nic nie rozumiesz? - zapytał spokojnie Bert. - Napoleon jest poważnie chory na serce. - pokazał na aktora Winkel. - Zobacz jak on wygląda. Jest blady, poci się jak szalony i ledwie dycha. Jak go nie wypuścisz niedługo będziesz odpowiedzialny za jego zgon. Zastanów się poważnie, Arno. Wypuść go.

Khazad pokręcił głową.
- Nie rozumiesz nie ja, a ty właśnie. Zemrze jeśli, jego decyzji kretyńskiej skutkiem to będzie. Że Heidi bez pozostała ducha khazadzkie me słowo miał. Stwierdzenia prawdziwości zatem dowód niezbity. Do nieodrzucenia wybór dostał: gadać co wie wszystko albo i jak grób milczeć słowo sprawdzić chcąc me. Ceną w pomieszczeniu jednym z Heidi trupem było obietnicą pieczętowane mą. Pijanym lub ziółkami wyjdzie napojonym świtem wczesnym. Wytrzyma albo. Nie wyjdzie albo. Opcji nie ma innej - burknął.
- Po życia Napoleonowego wspomagacze ruszyć zechcesz czy zamkniętym temat jest ów? - zapytał Arno.

- Nie pomogę Ci w tym, Arno. - powiedział Winkel. - Jesteś nam potrzebny. Nie jutro, nie za kilka dni, a teraz… - prosił Bert. - Jeżeli ze mną teraz nie pójdziesz trupów będzie więcej. Czy nasza przyjaźń to dostateczny powód abyś mi zaufał czy też nie? - zapytał gawędziarz podchodząc do krasnoluda.

- No nie wiem ja, że ludziska tak ozorem latają po pysku szybko. I bez całkiem pomyślunku. Rasa nie ma moja tak i słowo rzeknięte raz cofniętym zostać nie może. Zrozumieć musisz, jakoby słowa niedotrzymanie w rasie mej przypadku ujmą na honorze dużą jest. Honor zaś… hoho! Jeśliś na szali jednej khazada honor położysz oczami widziany jego, na drugiej a wszystko, coś tylko na znajdziesz tym świecie nie drgnie nawet szala. Jak pomóc z szopy rzeknij tej, bo i świtem przed progu jednemu nawet z nas przekroczyć nie dam - dodał wskazując na siebie i Napoleona.

- Nie zasłaniaj się honorem, krasnoludzie! - powiedział głośniej o kilka decybeli Bert. - Dobrze wiesz, że sytuacja taka jak ta nie może wykorzystywać prostacko i naiwnie niemal świętej cechy twojej rasy! - Winkel postąpił krok naprzód patrząc Arno prosto w oczy. - A teraz mnie posłuchaj, przyjacielu… Albo wypuścisz Napoleona i darujesz mu życie, bo z pewnością tu zaraz umrze albo zostajesz tutaj z nim, on umiera, a ja, mimo iż kocham Cie jak rodzonego brata, pożegnam się z Tobą i dalej wyruszam już sam! Jost za siebie decyzję podejmie, ale jestem pewien, że prędzej mi by rację przyznał. Arno, ty go zabijesz! On choruje na serce, rozumiesz?! Alkohol ani nic innego nie poradzi nic w tej sytuacji. Bracie wypuść go, bo staniesz się mordercą. Ja z takim podróżował ani trzymał nie będę, rozumiesz?! Wypuść go, Arno. To żadna ujma na honorze. Żadna!

Arno przez chwilę nie odzywał się, po czym spojrzał na Berta.
- Jak on takoż wybrałeś zatem - powiedział podchodząc do drzwi, by je zamknąć.

- Chwila, moment. - doskoczył do wrót błyskawicznie Winkel. - Ja wychodzę. Nie dopuszczę aby zabójca zabrał się za kolejną ofiarę. - Bert spojrzał na krasnoluda jeszcze raz. - Arno, zaklinam Cię, nie daj się błagać. Potrzebujemy Ciebie na górze. Heidi już nie żyje. Musimy ratować innych. Bez Ciebie nie damy rady. Arno. Zastanów się jeszcze raz, na Sigmara.

- W jaki ciekawe sposób. Spytki na może wziąć mam, hę? - zakpił Hammerfist.
- Zbrodniarza łapać lepiej idź już, bo i Jost jako ja w tym mądry temacie jest. No, bardziej może ciut, bo i oko bystre ma - powiedział patrząc spode łba, po czym uprzedził poważniej:
- Zamykam.

Bert kiwając głową, zawiedziony co do przyjaciela, opuścił szopę. Oczywiście nie miał zamiaru dać Napoleonowi umrzeć. Od razu pobiegł do Josta, który może pomógłby mu coś z tym zrobić.
Tymczasem Arno chwycił Napoleona, obrócił go i przymierzył, by uderzyć go i ogłuszyć. Tym razem Napoleon padł jak kawka.

Nie pozostało nic innego jak położyć aktora na czymś miękkim i ponownie zastawić drzwi.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.

Ostatnio edytowane przez Alaron Elessedil : 08-09-2014 o 18:38.
Alaron Elessedil jest offline