Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-09-2014, 20:55   #11
Fiath
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
Kobieta zaśmiała się, przywiązując sznur do pasa spodni. Nie myślała, że trafi gdzieś, gdzie jest zimniej niż na Valahii, ale widok lodowego pustkowia była na swój sposób nostalgiczny. Zapomniała już jak urokliwe potrafią być puste przestrzenie z niczym tylko bielą. - Jestem pewna, że narzekasz bo się nudzisz i nic więcej. - zarzuciła Kazemu. - I swoją drogą ja też jestem z lodowych krain. Nie mów mi, że niebieski nie kojarzy ci się z mrozem. - zwróciła uwagę na dość popularny fakt, uderzając się w klatkę pięścią, dumna na baczność.
W sumie niebieski kojarzy się nieco bardziej z wodą.
- Nie kwestionuj. - dodała, odwracając się do Kiro. - Co jest mały?
- No bo się nudzę i jest mi zimno! -jęczął dalej Kaze. - A pewnie jak znajdziemy jakieś kobitki, to rozbieranie ich będzie trwało trzydzieści minut i to z dłutem i młotkiem. - dodał jeszcze, kopiąc jakaś śnieżną zaspę.
Krio przewrócił się na sankach tak by widzieć lepiej Shibę, po czym mrużące swe zaspane oczy wymruczał.
- Skoro...już...tu...jes… -zaczął, lecz jego oczy zamknęły się, a miarowe chrapanie wypłynęło z ust. Dopiero kiedy Kaze cisnął w niego śnieżką, ten się ocknął. - Hę? A… no to… jak już tu jesteśmy… - dzieciak ziewnął głośno i rozpłaszczył się bardziej na sankach. - To jak...znajdziemy to coś… to...odwiedzimy...moich...rodziców? -zapytał ze szczerym zainteresowaniem w głosie. - Ucieszą się...że mam...kolegów...i...dziewczynę. -dodał, przedstawiając swój pogląd którego Shiba nie mogła mu wybić z głowy. Dzieciak w swoim małym światopoglądzie przyjął, że skoro został kiedyś zakładnikiem Shiby to przez to, że go przy sobie zostawiła została jego dziewczyną. Był raczej głuchy na argumenty temu przeczące.
- Może uraczą nas pyszną zamrożoną herbatką i śniegowym ciastkiem? -zakpił cienisty zabójca, gdy mroczna macka wyrastająca z jego włosów formowała kolejna śnieżkę.
- Najpierw praca potem pierdoły.... - postanowiła niebieskoskóra, po czym zatrzymała się na moment, popadając w zamyślenie.
Kiro miał gigantyczny potencjał magiczny. Jego rodzina też musiała coś w sobie mieć. To w żadnym wypadku nie powinien być zły pomysł. - Ale zgoda. Odwiedzimy ich, gdzie mieszkają? - spytała uśmiechając się do chłopaka, którego twarz przywitała kolejną śnieżkę. Zaśmiała się ruszając dalej. - Dobrze wiesz Kaze, że nie mam oczu na żadnym z was.
- W... Śnieżnym... porcie. -ziewnął nim śnieg uderzył go w twarz. Wymienione miasto miało być punktem spotkania z Lokim, przynajmniej na nie była ustawiona tym razem kula teleportacji. snieżka wyprodukowana przez Kazego, pofrunęła w tył głowy Shide, rozpryskując się na jej długich włosach. - Czasem powinnaś na nas spojrzeć. -zażartował cień.
Energia magiczna zaczęła zbierać się i wirować w okół sylwetki niebieskoskórej, której głowa powolutku zaczęła się odwracać w stronę Kazego. - Oj spojrzę mój drogi. - wyszczerzyła się, gdy w jej ręku zmaterializowała się łopata do śniegu.
- Ja...też...chce..pograć… -ziewnął Krio, dookoła którego z ziemi zaczęły podrywać się masowe ilości śnieżek. Od małych, po takie, które mogłybyć podstawą dla dorodnego bałwana.
- Właściwie jak się zastanowię, to nie mamy czasu. - stwierdziła Shiba, tracąc swój zapał na widok artylerii młodego. - Najpierw praca. Mówiłam już. - zadeklarowała, odwracając się na pięcie.

***

Kiedy grupka dotarła w końcu do przedsionka jaskiń, nie zrobiły one na nich wielkiego wrażenia. Zwykła, przypominająca typową lodową jaskinie przestrzeń, przeradzająca się w kręty śnieżny tunel.
- Ciekawe czy serio jest tam tak zimno...- mruknął Kaze i cisnął śnieżką w jedną ze ścian. Ta pofrunęła przed siebie, po czym całkowicie bezgłośnie rozbiła się o lodową barierą. - Czyli chyba tak… co wchodzimy na hej ho, czy jakiś plan?
Shiba zastanowiła się przez chwilę. - Po prostu będziemy ostrożni. Powinno zadziałać, nie? - wzruszyła ramionami. - Idę przodem, w ciemności mało mi grozi. Bądź niedaleko, to w końcu też twój żywioł. Krio i….ehh? - Kobieta spojrzała na swoją niewolnicę nie mogąc przypomnieć sobie jej imienia. - Idziecie we dwóch za nami, z pochodnią. Patrzcie pod nogi, założę się że łatwo można się tutaj o coś poślizgnąć.
Kaze spojrzął na Shibe i popukał się w czoło. - Tam ponoć zamarza dźwięk. Serio myślisz, że pochodnia da radę?- prychnął zabójca, widocznie zażenowany takim brakiem pomyślunku.
Shiba puknęła w czoło kazego. - Dźwięk porusza się przez wibracje, nie może zamarznąć. Jeżeli tam nic nie widać i nic nie słychać, to nie jest sprawa zimna tylko magii. - Wyjaśniła. - Jeżeli pochodnia faktycznie nic nie działa, mogą zawsze wycofać się pod wejście i czekać aż wrócimy. - wzruszyła ramionami.
- No dobra...jak chcesz. -mruknął Cień, wkraczając razem z dziewczyna w objęcia lodowej jaskini.
Krio oraz zniewolona dziewczyna, ruszyli za nimi - pochodnia okazała się zbyteczna. Młoda czarodziejka, stworzyła dwie magiczne kule światła, które oświetlały im drogę. Było tu dziwnie, nie słychać było zupełnie niczego. Kroków, oddechów, nawet bicia serca. Cisza była absolutna i przygnębiająca.
Dla tego też, dziewczyna nie usłyszała jak Kaze otwiera usta by ja ostrzec… dostrzegła jednak zagrożenie w odbiciu lodowej tafli. Za jej plecy, ze stropu opadła istota.



Humanoid o metalowych nogach, okryty białym długim płaszczem, który idealnie wtapiał się w kolory jaskini. W dłoni trzymał krótkie, lekko zakrzywione ostrze. Nie widać było jego oczu, lecz na środku twarzy, miał zamontowany niebieski kryształ, który rzażył się nikłym blaskiem. Zamachnął się na Shibę, lecz ta uchyliła się przed bezgłośnym atakiem.
Ze sklepienia zaczęły spadać bliźniaczo podobne do napastnika stwory. Łącznie był ich cały tuzin. Lądowały przed bohaterami, od razu ruszając do ataku, jak gdyby tylko o tym umiały myśleć.
“Co za cholera? Kult?” zastanowiła się, obkręcając piruet w miejscu, materializując przy okazji sporych rozmiarów topór. Właściwie dopiero teraz zdała sobie sprawę, jak faktycznie irytująca będzie ta lokacja. Z drugiej strony chociaż raz nie musi słuchać marudzenia Kazego…
Cios topora uderzył prosto w bok przeciwnika. Biała szata została rozerwana, a ostrze zagłębiło się po sam trzon. Nie trysnęła jednak krew, a jedynie jakas dziwna czarna maź pociekła na ziemię. Przeciwnik, chyba niezbyt przejął się tym, że został praktycznie rozcięty na pół, bowiem zamachnął się nożem, które musnęło rękę Shiby.
Wtedy też ta poczuła, drugie ostrze, które zostało wbite w jej bark...drugi przeciwnk bezgłośnie zbliżył się z tyłu. Paskudne właściwości jaskini sprawiały, że nie słyszała nawet świstu powietrza.
Kaze stanął plecami do ściany i utrzymywał przy sobie trzech wojowników. Niemiał jednak możliwości ataku, skupił się całkowicie na obronie i odbijaniu ich zaciekłych ataków.
W najgorszej sytuacji był jednak Krio i Emily. Dziewczyna otoczyła swoje pięści magiczną enrgią i próbowała boksować się z dwoma przeciwnikami. Ci jednak nie robili sobie nic z jej ataków, a dwa głębokie rozcięcia zdobiły już jej ciało.
Krio natomiast posyłał w stronę “kultystów” kolejne zaklęcia… jednak mróz spływał po nich niczym woda po kaczce. Magia chłopaka okazywała się zupełnie nieskuteczna.
Shiba zacisnęła zęby. Właściwie co ona miała zrobić? Wiedziała, że cholery trzeba trafiać w głowę. Mogły to być jakieś przywołańce, żywiołaki, golemy czy po prostu zombie zamrożonych na śmierć cwaniaczków. Klejnoty jednak były dosyć małe, a krzyknąc nikomu nie mogła. Pytaniem było po prostu czy zdoła dość szybko ich wyrzynać. Kaze ustawił się dość dobrze, ona sama z kolei zareagowała zbyt agresywnie, trudno.
Postanowiła obrócić się za siebie, aby wyrwać siekierę z jednego truchła, i wbić je w czoło drugiego. Przy odrobinie szczęścia zdąży skoczyć w stronę Krio nim dostanie żelazem w plecy.
Siekiera łupnęła w głowę kolejnego z atakujących, a kryształ pękł od siły uderzenia. Ciało dziwnego stwora zaklekotało lekko, po czym niczym zepsuta zabawka opadło na ziemię. Shiba ruszyła w stronę Krio, który z przerażeniem w oczach cofał się powol iw stronę ściany, osaczany przez dwójkę wrogów. Gdy biegła, wcześniej trafiony w pierś przeciwnik, skoczył na nia całym cielskiem. A przynajmniej taki miał plan, bowiem kobieta nie miała czasu na zabawy. Chwyciła łeb wroga w dłoń i łupnęła nim w ścianę obok, sprawiając że ten bez życia zaczął spływać po niej w dół.
Splunęła na ziemię, po czym rzuciła się dalej w stronę Krio i niewolniczki. Tamta dwójka przynajmniej jakoś ich zajmie, gdy Shiba może z odrobiną szczęścia połamie im te świecidełka. Dość prosta w obsłudze sytuacja. Przynajmniej teoretycznie.
Krio zmienił trochę taktykę. Skulił się niczym małe dziecko, a gruba warstwa lodu i śniegu, otoczyła go twardą kopułą. Noże wrogów obijały się o nią, jednak nie mogły sforsować defensywy.
Dla tego też, żołnierze odwócili się by skupić w pełni na Emily i Shibie. Dwóch z nich zbliżyło do siebie głowy, a kryształy na ich twarzach zaczęły skrzyć się mocno, oraz strzelać lekkimi wyładowaniami magicznymi. Zbierali oni powoli energię do wystrzału, gdy siekiera Shiby zdekapitowała obu.
Kaze widząc co robi Shiba, zrozumiał jak walczyć z tym wrogiem, dla tego, jeden z białych zabójców, leżał już u jego stóp.
Niebieskoskóra machnęła toporem, który w moment urósł a jego ostrze zmieniło kształt. Halabarda. Skoro ma ich rżnąć po łbach to równie dobrze może to robić na jakąś odległość. Normalnie nie zdecydowałaby się na długą broń w jaskini, ale z swoją magią mogła na oko zadbać, aby drzewiec nie był zbyt długi.
Po chwili było już po wszystkim. Ostatni z dziwaku opadł na ziemię z roztrzaskanym kryształem zamiast twarzy. Kaze zakręcił parę razy bronią, by odłożyć ją na miejsce, po czym uniósł pytająco brew, zerkając na Shibę.
Shiba skrzywiła się niezadowolona wynikami pierwszego starcia z mieszkańcami jaskini. Zapukała w iglo Krio i pokazała mu palcem drogę do wyjścia z jaskini. To samo zrobiła z Emily, którą zwyczajnie złapała za bark i zakręciła w tamtą stronę.
Shiba i Kaze zarówno widzieli w ciemności jak i dobrze się w niej spisywali. Emily była najwyżej wsparciem, a Krio już w ogóle się tu nie spisywał. Raczej łatwiej im będzie bez nich.
Krio spojrzał na Shibę spod łba, po czym pokręcił głową na boki. Nie chciał wracać bez nich. Kaze natomiast sturchnął swoją bronią tyłek Shiby, lecz znaim ta zdzieliła go w twarz, drugim ostrzem wskazał sufit. Z obu stron, od wejścia jak i dalszej ścieżki, niczym pająki zbliżali się kolejne “zombie”
Następnie uśmiechnął sie lekko… i puścił biegiem w głąb jaskini ignorując spadających jak krople wody wrogów. Przy okazji, pochwycił Emily i zarzucił ją sobie na ramię.
Shiba rąbnęła nogą w ziemię rozjuszona zagrywką Kazego. A potem drugi raz, bo brak dźwięku z pierwszego udeżenia wkurzł ją jeszcze bardziej. Wyprostowała dłoń, skierowaną w stronę lodowych strażników, a w okół niej zaczęły materializować się różne ostre bronie, posyłane prosto w ich stronę. W stronę w którą uciekł kaze. Jak nie rozbije wszystkich łbów to może tej pale coś w dupsko wbije!
Włócznie, topory i miecze rozbijały głowy wrogów, gdy Shiba biegła za Kazym ciągnąc za sobą Krio. Cienisty odwrócił głowę w nienaturalny sposób, tak że teraz patrzył wesoło na niebieskoskórą, uskakując przed mieczami wrogów jak i pociskami jego pracodawczyni. W tym wszystkim znalazł nawet chwilę, by cienista macka zebrać troche śniegu i cisnąc nim w stronę Shiby, śmiejąc się przy tym bezgłośnie.
 
Fiath jest offline