Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-09-2014, 02:54   #117
Azrael1022
 
Azrael1022's Avatar
 
Reputacja: 1 Azrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputację
Michael zaparkował samochód przy potężnym gmachu hotelu. Miał dość rozmyślania na jedną noc, trzeba było przejść do czynów. Iluzjonista wysiadł z samochodu, zabierając pakunek z przemyślnie ukrytym sztucerem i skierował się na parking podziemny, gdzie stał bus przewożący sprzęt jego grupy. Między innymi była tam jego broń i akcesoria myśliwskie – w końcu nigdy nie wiadomo kiedy zdarzy się okazja aby zapolować na grubego zwierza. Kolejna broń w zestawie nie powinna być dla nikogo szokiem, choć Michael wiedział, że w przypadku kontroli szybko wyjdzie, że nie ma na nią zezwolenia. Trzeba się było jej pozbyć, ale to może poczekać do rana.

Montblanc pojechał windą na swoje piętro, jednak zamiast wejść do pokoju udał się do Johna Bridgesa – inżyniera dbającego o delikatny sprzęt elektroniczny i wszystkie mechanizmy mające zastosowanie w trikach iluzjonistycznych. Zastukał głośno, aby go zbudzić. Kilka chwil później drzwi otworzyły się i zobaczył nieco otyłą sylwetkę swojego przyjaciela.
- Nie wal tak głośno, bo obudzisz cały hotel. Wchodź do środka. Montblancowi nie trzeba było dwa razy powtarzać. – Jak ty wyglądasz? Co się stało z twoim ubraniem? – John wskazał na czarne plamy na koszuli i marynarce oraz rozdarcia.
- Przewróciłem się uciekając przed jakimś psem. Kundel mnie trochę poharatał – Michael postanowił nie mówić prawdy. Inżynier mógłby dojść do wniosku, że szef postradał zmysły. Nic dziwnego, w końcu iluzjonista sam się tego obawiał.
- Byłeś w szpitalu?
- Dwa razy –
uśmiechnął się cierpko na wspomnienie koszmarnego psychiatryka i spotkanie z jego ostatnim mieszkańcem.
- Co z Mią?
- Jest w śpiączce
– odpowiedział Michael siadając na sofie. – Nie wiadomo dlaczego, rana nie była tak poważna, choć straciła dużo krwi, jednak po transfuzji powinna się obudzić… Rano poinformuję jej rodzinę.
- Już to zrobiłem. Lecą do Vegas.
- Zwrócę im za samolot i opłacę hotel blisko kliniki.
- Już to zrobiłem.
- Czytasz w moich myślach.
- W końcu uczę się od najlepszego, nieprawdaż?
- zażartował John, robiąc aluzję do repertuaru "Sztuczki umysłu", w którym Michael często tworzył wrażenie, że posługuje się telepatią.
- Słuchaj, jak z naszymi angażami na ten miesiąc? - Michael zmienił temat.
- A jak ma być? Manager teatru wystosował oświadczenie o zerwaniu współpracy z powodu nie przestrzegania warunków umowy, spowodowanie utraty wiarygodności publicznej instytucji kulturalnej oraz narażenie widowni na… jak on to określił? – John wziął ze stołu arkusz papieru zapełniony drobnym drukiem i pośpiesznie przebiegł go wzrokiem. – Ach, „naumyślne spowodowanie rozstroju psychicznego”. Skąd on wziął taki tekst?

Michaela nie zdziwił taki obrót sprawy. Manager teatru – starszy, łysy pan ubrany w sześćdziesięcioletnią otyłość był chyba ostatnim człowiekiem o konserwatywnych poglądach, jaki ostał się w mieście grzechu. Nie tolerował on żadnych wybryków, które wychodziły poza dżentelmeńskie reguły dobrego smaku. A te Michael przekroczył. Znacznie.

- A co na to wszystko nasz spec od PR?
- Laura mówi, że obróci sprawę tak, żeby ludzie myśleli, że chcesz zyskać na popularności wprowadzając do repertuaru prawdziwie niebezpieczne triki. Sfabrykuje wypis Mii ze szpitala, dobry, aczkolwiek dla lekarzy będzie to ewidentna fałszywka. Ten dokument „wycieknie” do Internetu. A chwilę później pojawią się reklamy twoich nowych sztuczek – łapanie kuli karabinowej w zęby, wbicie na pal, lot śmierci, uwalnianie się z więzów nad rzędami ostrych włóczni, spalenie żywcem i inne. Pismaki będą mieli się nad kim pastwić, a ludzie dodadzą dwa do dwóch i wywnioskują, że dzisiejszy wypadek to tylko pic na wodę.
- Szkoda, że nie jest tak naprawdę
– Michael westchnął i zamilkł na chwilę. John zaproponował, że zadzwoni do recepcji po flaszkę czegoś mocniejszego. Sam nie trzymał alkoholu w pokoju, zbyt wiele stracił przez picie, aby teraz kusiły go wypełnione butelki w hotelowym barku. Iluzjonista pokręcił przecząco głową. Musiał zachować trzeźwy umysł.
- Planuję dziesięć dni urlopu dla całej ekipy. Płatne 80%.
- Może po prostu zwiniemy się z Vegas na dwa tygodnie i pozwolimy Laurze działać?
- Nie. Potrzebuję czasu. Zresztą, dalej nie wiem co poszło źle z trikiem i ta niepewność może rzutować na moją pracę sceniczną. Pewnie już nigdy w życiu nie wykonam przebijania mieczami.
- Pismaki będą na ciebie polować, wiesz o tym.
- Potrafię zniknąć z oczu setek osób siedzących na widowni, pamiętasz? Jak nie będę chciał być znaleziony, to nikt mnie nie znajdzie. A ekipa ma zakaz rozmowy z mediami, chyba że Laura stwierdzi inaczej. Zresztą, rano z nimi porozmawiam, teraz czas spać.
– Michael wstał z sofy i jęknął z bólu czując jak od rany na torsie odrywa się opatrunek.
- Mike, co ci jest? – zapytał John.
- To przez tego kundla. Zaraz doprowadzę się do porządku. Dobranoc.


Chowając się w zaciszu swojego pokoju Montblanc zmienił opatrunek kolejny raz dezynfekując ranę, po czym siadł przy biurku i rozpisał listę rzeczy do zrobienia na następny dzień.
1) Zadzwonić do rodziców Mii i szczerze porozmawiać
2) Porozmawiać z ekipą. Nie kombinować, powiedzieć prawdę o porażce na scenie.
3) Zadzwonić do Silver Ring – Paolo Gianni. Rodzice. Dowiedzieć się… Właściwie czego???
4) Bez charakteryzacji nie wychodzić z pokoju. Zawsze nosić torbę z kilkoma przebraniami i zestawem do błyskawicznej zmiany ubrania.

Rankiem Michael wykonał trudny, a właściwie najtrudniejszy w swojej karierze telefon i powiedział ojcu Mii co się stało na scenie i w jakim dziewczyna jest stanie. Nie przyjął tego dobrze, choć z pewnością lepiej, niż jego żona. Rozmowa z ludźmi pracującymi dla Montblanca była w porównaniu z tym telefonem spacerem po parku. Wszyscy wiedzieli co mają robić i jak się zachowywać w kontaktach z pismakami. Nie było to niczym dziwnym – przecież Michael wybierał ich bardzo skrupulatnie spośród ludzi umiejących trzymać język za zębami. Na co dzień musieli powstrzymywać się od rozmowy o sekretach zawodowych iluzjonisty, teraz z łatwością zaakceptowali fakt pojawienia się kolejnych tajemnic. Po spotkaniu Montblanc ucharakteryzował się, zszedł do jadalni na śniadanie a po powrocie do pokoju zadzwonił do rodziców a następnie do Steakehouse’u Paolo Gianniego. Niestety, okazało się, że Paolo jest na emeryturze a knajpę prowadzi jego syn, który przekazał informację, że ojciec wyjechał na ryby i nie wiadomo kiedy wróci. Iluzjonista nie wiedział o co mógłby go jeszcze zapytać, przecież nie o Kuglarza, Arkanistę, Diavola czy koszmarną rzeczywistość, z której wychodzi się przez drzwi otwierane kartą tarota.

„Karta tarota…” – mruknął Michael w zamyśleniu, po czym wyjął z kieszeni tekturowy prostokąt.
Ciekawe co też o tobie wiadomo, kolego po fachu – powiedział, siadając do komputera i wpisując odpowiednie frazy w wyszukiwarkę. W mniej niż sekundę miał setki odnośników, więc zagłębił się w lekturę. Nie znalazł jednak nic nadzwyczajnego, głównie same ogólniki.
„Trzeba będzie się wybrać do biblioteki. A niewykluczone, że do samego Silver Ring i starego hotelu. Musi mieć coś wspólnego z tą całą sprawą.” – pomyślał wstając z krzesła i poprawiając doklejoną brodę.
 
Azrael1022 jest offline