Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-09-2014, 11:25   #25
Viviaen
 
Viviaen's Avatar
 
Reputacja: 1 Viviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie coś
To było… jak skok na główkę do zimnej wody. Gardło nadal bolało ją od krzyku, ale całe szczęście zniknął potworny ból głowy i ten obezwładniający ucisk, przez który krew ciekła jej z nosa i uszu. Nie miała jednak czasu przeżywać tego, co się przed chwilą stało… co się za chwilę mogło stać, jeśli teraz zawiedzie. Posłała przerażone spojrzenie bratu i mocno uścisnęła jego dłoń, czerpiąc z jego bliskości siłę, której tak jej teraz brakowało… przed oczyma wciąż miała powykręcane ciała innych, żołnierzy, Alreuny, tego Rosjanina, Nikolaia, którego przecież zabiła… zgniotła na miazgę… to samo próbując zrobić z Robinem…
Nie, to nie była ona…
a jednak…
to była ona…
Zacisnęła zęby i odrzuciła te myśli daleko od siebie. Nie było czasu. To się zdarzy już za chwilę… tuż zanim Alreuna zacznie im opowiadać… półprawdy…

Uparcie przebijający się z jej wspomnień trzask pękających jak zapałki kości Robina i widok jego umęczonej twarzy zadziałały jak katalizator. River skupiła w sobie wściekłość, która dała jej siłę, by postawić mentalne bariery… i czekała.

Niektórzy faktycznie przystąpili do jedzenie. Wszyscy jednak patrzyli na siebie niepewnie. Wszyscy za wyjątkiem River, która skupiła się na swoim wnętrzu. Nie zamierzała pozwolić po raz kolejny przejąć nad sobą kontroli. Gdy Atol zjawi się w jej głowie, była gotowa go przywitać.

Nie minęło wiele czasu, a poczuła jak jego osobowość delikatnie bada ściany jej umysłu. Nim się zorientował, dziewczyna wciągnęła go do środka - lecz tym razem na własnych zasadach.

- Kim jesteś i dlaczego chcesz mnie wykorzystać bez pytania? - zapytała nieco dziecinnie, ale też butnie River - Nie zapraszałam Cię do mojej głowy. - usiłowała brzmieć groźnie, żeby Atol nie zrobił jeszcze raz tego samego… przerażone spojrzenie utkwiła na chwilę w nieświadomym bliskości zagrożenia bliźniaku i mocno złapała go za rękę, czerpiąc otuchę z tego dotyku. Odetchnęła w myślach i uspokoiła się na tyle, by pozwolić wreszcie intruzowi mówić.
- No proszę, nie jesteście takimi marionetkami, jak myśli mój ojciec. - głos był młody, dość ładny, choć jakby zbyt cienki jak na chłopca, którego River widziała teraz jakby przez grubą warstwę dymu - Jestem Atol, znienawidzony syn generała Daio, który rządzi w tym burdelu. A grzebanie w głowach to moja specjalność... tak jak Twoja w czasie. - chłopak najwyraźniej miał jakiś dostęp do wspomnień River - Wow, jestem pod wrażeniem tego, co zrobiłaś.
- Skąd… - dziewczyna straciła rezon na chwilę - Jak… - gniewnie zmarszczyła brwi i w myślach tupnęła nogą - Nie powinieneś o tym wiedzieć! Skąd to wiesz?! Odpowiadaj… - tym razem groźba w jej głosie była... realna. River nagle zdała sobie sprawę, że jest silna, silniejsza, niż jej się wydawało i że nie musi się bać tego chłopca… przynajmniej na razie. Tym razem nie traktował jej jak narzędzie do wykorzystania i nie próbował przejmować kontroli, więc może czegoś się od niego dowie...
- Odpowiedziałem Ci, głupia dziewczyno. Dedukuj. Nie masz już 7 lat. - po chwili odezwał się łagodniej - Wybacz. Nie jestem zbyt towarzyski, ale... to dlatego, że raczej nikt ze mną nie rozmawia. Nie chcę Was ranić, wy jesteście ofiarami mojego ojca, choć może jeszcze o tym nie wiecie. Chcę ich... ukarać. Ojca, fałszywą Alreunę i wszystkich, którzy... którzy chcą nami sterować.
- Dlaczego nazwałeś Alreunę fałszywą? I co to w ogóle za... “burdel”? Dlaczego Cię nienawidzą? - pytania posypały się jedno za drugim - Oni się nas boją… Ciebie się boją… widziałam to za pierwszym razem, kiedy… - wspomnienia bólu i śmierci, jaki Atol za pośrednictwem jej ciała zadal innym i jej samej, przemknęły przez umysł dziewczyny - ...to nie było fair. Pozabijałbyś tam ich… nas… wszystkich dla własnej zemsty, a przecież my o niczym nie wiemy... - w głosie River mieszały się gniew i dziecinny strach, w oczach wezbrały łzy - Tak nie można! - tego była absolutnie pewna i ta pewność była słyszalna. Dziewczyna znów nabierała pewności siebie, jakby znó błyskawicznie dorastała. Jej umysł nieustannie próbował wrócić do stanu sprzed uśpienia, do czasu, kiedy miała sześć lat… jakby tam było bezpieczne schronienie, w którym może ukryć się przed tymi wszystkimi okropnymi wydarzeniami, które działy się od kiedy się obudziła.
- Zgadnij, kto mnie tego nauczył - odpowiedział Atol z uśmiechem, po czym dodał z kwaśną miną - Jeśli masz odwagę, sama zobacz jak zareagują, gdy powiesz, że mnie znasz. Dlaczego noszą opaski, skoro tak w Was wierzą? Dlaczego każde pomieszczenie, w którym przebywacie, ma awaryjny system wentylacyjny, wypełniony gazem usypiającym? Tak, mała. Czas dorosnąć. Alreuna do każdego rozkazu Daio dorobi Wam strawną papkę o powinnościach i poczuciu obowiązku. Tacy ludzie jak ona sprzedawali kiedyś faszystowską gadkę w szkołach. To nie wampiry są naszym problemem, lecz ludzie. Ludzi przeraża to, że wampiry tak szybko ewoluują. Teraz są na etapie... może już Aleksandra Macedońskiego, choć jeszcze 5 lat temu walka w grupach, czy tam szczepach, była dla nich szczytem taktycznym. Teraz mają wodza, który ich prowadzi. Są zemstą tej planety na ludziach, która uznała, że ten gatunek powinien przestać istnieć. Rozumiesz? Jeśli będziecie z nimi walczyć, to będziecie walczyć z ewolucją.
- Wampiry…? - strach mieszał się ze sceptycyzmem - Możesz… możesz mi je pokazać? Kim są i dlaczego Ty uważasz je za kolejny szczebel ewolucji a oni za zagrożenie? - poprosiła.

W umyśle River pojawił się obraz niczym z horroru, który kiedyś udało jej się obejrzeć za plecami wartowników w stróżówce. Strasznie się wtedy bała i długo trwało nim do końca uwierzyła, że jest to fikcja. Obraz, który przedstawił jej psionik był całkiem rzeczywisty. Do bólu rzeczywisty.


- Mówią na nich wampiry lub zombie, bo z organicznego punktu widzenia, oni nie żyją. Nie posiadają serca, nie mają płuc. Ich organizm funkcjonuje tylko dzięki pożywieniu, a jest nim głównie... osocze krwi.
- Więc są... niedoskonali… wybrakowani… - orzekła River, wzdrywając się w myślach - Dlaczego więc uważasz ich za kolejny szczebel ewolucji? Coś się w nich... poprawiło… w stosunku do istot ludzkich? - sam fakt istnienia owych zombie zostawiła sobie na później, póki co usiłując jakoś logicznie i zupełnie na chłodno rozwikłać twierdzenia chłopaka.
- Dlaczego coś, co jest inne, nazywasz wybrakowanym? Oni mogą być nieśmiertelni... Coś o czym człowiek zawsze marzył. Poza tym powiedz mi, dlaczego niby mamy ich zwalczać? My też nie jesteśmy ludźmi. To ludzie zniszczyli świat. Dlaczego mamy ratować ich przed zagrożeniem, które sami sprowadzili? Gdyby nie skażenie, nie byłoby zombie. Prosta kalkulacja.
- Jakie skażenie?
- odpowiedzi Atola zamiast cokolwiek wyjaśniać, rodziły tylko więcej pytań, więc River skupiła się na jednym wątku, zamierzając wyczerpać temat, nim rozpocznie następny - Ale oni się nami… ludźmi… żywią. To… drapieżniki. - podstawowa wiedza z zakresu biologii i przyrody pozwalała wcisnąć w jakieś ramy to, co było niewyobrażalne - Poza tym powstali w wyniku mutacji a nie ewolucji, to może być ślepy tor. Czy oni w ogóle potrafią się rozmnażać? - nie wydawało się to prawdopodobne, choć z drugiej strony istnienie czegoś, co nie ma ani płuc ani serca też nie wydawało się możliwe. A jednak istnieli.
- Nie wiem - przyznał Atol, po czym dodał z wrednym uśmieszkiem - Ale już generał zadba o to, byście mieli możliwość zapytać bezpośrednio. Tylko, że wampiry zbyt gadatliwe nie są, ale wiesz... przynajmniej docenią twoje wnętrze. - teraz chłopiec roześmiał się głośno szaleńczym śmiechem.
Wzdrygnęła się słysząc tej śmiech, ale pytała dalej.
- W takim razie opowiedz mi o tym skażeniu. Co się stało? Dlaczego spaliśmy przez dziewięć lat, ani krócej, ani dłużej? - dziecięcy świat zniknął już zupełnie, River w mgnieniu oka spoważniała, jej umysł pracował na najwyższych obrotach - Dlaczego w ogóle poszliśmy spać?
- Uważasz mnie za jakąś cholerną encyklopedię, dziewczyno? Przyszedłem zaatakować Twój umysł i spłatać kilka figli. Nie udało się, więc... spadam.


Atol odwócił się plecami.

- Co oni Ci takiego zrobili…? - ciche pytanie wyrwało się z ust spoglądającej na te plecy River - Dlaczego tak bardzo Cię nienawidzą…?

Zatrzymał się. Choć niedawno śmiał się jak szaleniec, teraz spoważniał w mgnieniu oka.

- Ja i moja mama mieliśmy wypadek. Ona umarła, ja zostałem okaleczony... Tata twierdzi, że to przeze mnie, bo mama przyjechała mnie odebrać ze szkoły, gdy miałem bóle brzucha. Dlatego zaczął na mnie eksperymentować. Czy wiesz, że to... ta cała transformacja i uaktywnienie mocy psionicznych... to przeżywa tylko 2% dzieci. On chciał mnie zabić. I znów się nie udało. Taki psikus... za to teraz musi się mnie obawiać żebym nie wszedł do jego głowy, albo pani sekretarki, z którą się pieprzy.

“Pieprzyć - wulgarne określenie uprawiania seksu…” - mignęło River gdzieś na obrzeżach umysłu, wywołując lekki rumieniec na twarzy.

- Więc jesteś gdzieś uwięziony, gdzieś, gdzie on uważa, że jesteś nieszkodliwy…? A jednak jesteś w mojej głowie. Jak do tego doszło? Generał się pomylił w obliczeniach, prawda? Nie docenił Twoich mocy... - zamyśliła się. Strzępki wydarzeń, w których uczestniczyło jej ciało dotarły do jej świadomości, usłyszała wyraźnie zaniepokojony głos brata, przyzywający ją. Widziała ciemność, choć nie do końca rozumiała, dlaczego jest ciemno - Możesz już sobie iść jeśli chcesz. Coś się dzieje… ale możesz też wrócić jeśli będziesz chciał pogadać. Tylko obiecaj, że nie będziesz próbował zrobić krzywdy ani mnie, ani reszcie dzieci. Bo im powiem, że wyrwałeś się spod kontroli. - zagroziła twardo.
- I co mi zrobią? Zabiją? - prychnął - To byłoby wybawienie. Posłuchaj... nie złożę żadnych durnych obietnic, ale coś Ci powiem. Nie będę Was atakował, lecz w zamian chcę czegoś.
- Mów.
- rzuciła krótko River.
- Strzępki myśli, urwanych zdań naprowadziły mnie na myśl, że... może wcale nie jesteśmy sami. Może są też inni, których moc obudziła się inaczej niż u nas, którzy... uniezależnili się od ludzi. Akuma, legenda wśród nas, który wszedł na 5 poziom mocy, podobno ich odnalazł i zjednoczył. To tylko plotki, a żeby je potwierdzić musiałbym się dostać chyba do umysłu ojca. - westchnął - Posłuchaj, chcę żebyś szukała na ten temat informacji. Nie tylko dam wam spokój, ale... mogę starać się Cię chronić, ułatwiać Ci różne rzeczy. W zamian chcę tylko jednego - żebyś skontaktowała mnie z tymi psionikami. Jeśli istnieją.
- Co to znaczy “5 poziom mocy”?
- River skupiła się na pierwszej rzeczy, której nie zrozumiała i postanowiła ją wyjaśnić, nim odniesie się do pozostałych słów chłopca.
- Zapytaj. Zapytaj ich. - Atol znów się odwrócił, po czym jeszcze rzucił przez ramię - Módl się dziewczynko, żebyś nigdy go nie poznała.

Sylwetka chłopca rozpłynęła się. River poczuła się nagle bardzo samotna. Po raz pierwszy też od dłuższego czasu zaczęła odczuwać działania zewnętrzne. Co się działo z jej ciałem?
Kogo miałaby nigdy nie poznać? Kolejne pytania, na które nie miała odpowiedzi. Cóż, jedną rzecz mogłą przynajmniej ustalić…
“Otworzyła” oczy skupione dotąd na umyśle i rozejrzała się wokół. Chłopcy najwyraźniej dobrze się bawili, skoro Robin chichotał. Mózg nader ociężale próbował przekazać informacje, co się działo w trakcie jej rozmowy z Atolem. Udało jej się zlokalizować wszystkich, których poznała przy śniadaniu, ale jej brat mówił do kogoś jeszcze… kogoś, kogo nie widziała.
Tego już było za wiele…
- A ty kim w ogóle jesteś, co? - spytał Robin poważnie - Nie brzmisz jak jeden z tamtych. I już się tak nie chowaj.
- Właśnie, kim jesteś?
- nieoczekiwanie zawtórowała mu siostra, zupełnie ignorując pozostałych nastolatków. Ich już przecież poznała - Mam już dość niewidzialnych nieznajomych jak na jeden dzień. Ty mógłbyś się pokazać. - w jej głosie brzmiało zmęczenie i zniecierpliwienie… a przecież od momentu rozpoczęcia śniadania nie zrobiła nic… prawda?
Westchnęła i zadała jeszcze dziwniejsze pytanie - Jesteś jednym z nich, czy jednym z nas?
 
__________________
Jeśli zabałaganione biurko jest znakiem zabałaganionego umysłu, znakiem czego jest puste biurko?
Albert Einstein
Viviaen jest offline