Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-09-2014, 22:25   #410
Manji
 
Manji's Avatar
 
Reputacja: 1 Manji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnie
Królestwo Kazrima Kazadora, Pana Stalowego Szczytu
4 Vharukaz, czas Ezarytu, roku Drum - Daar 5568 KK
Krasnoludzko skaveński front podziemnych zmagań wojennych



Dirk pierwszy raz w swym krótkim życiu był tak głęboko pod ziemią, a mieli przecież zejść jeszcze niżej. Czerń korytarzy oświetlanych migocącym światłem pochodni, duchota, smród z płonących pochodni, przypalanych ran, smród krwi, odchodów i potu. Wszytko to sprawiało, że Dirk nie czuł się najlepiej, że czuł zagrożenie mrożące krew w żyłach. Do tego zmiany ciśnienia i brak świerzego powietrza wpłynęły na osłabienie organizmu. Urgrimson coraz bardziej zamartwiał się stanem oddziału, a zwłaszcza rannym Dorrinem. Dorrin był słabym ogniwem i należało temu przeciwdziałać dlatego Dirk postanowił użyć wszelkich dostępnych mu środków. Był niezadowolony z decyzji Detlefa, bo maści które miał, przeznaczone były do leczenia ran po walce, a nie doprowadzaniu do użytku barbarzyńcy, który w bratobójczych starciach został niemal zabity. Podczas postoju Dirk postanowił dokupić tego o czym zapomniał, a był to bukłak na wodę, wypełniony wodą, oraz pięć pochodni z oliwą. Nie był nigdy tak głęboko pod ziemią więc nie uznał za potrzebne zabierać pochodnie, szybko zrewidował ten pogląd gdy otoczyły ich ciemności. Dirk zwyczajnie sądził, że ot w ciągu kilku – kilkunastu klepsydr wyjdą na powierzchnię.
Gdy wszyscy byli w komplecie podszedł do każdego z kompanów wręczając im po jednej sztuce Krwawego Litworu. Tłumacząc co to takiego i kiedy to wypić, ostrzegał także przed ewentualnymi skutkami ubocznymi. Nakazywał trzymać eliksir pod ręką, aby łatwo można było po niego sięgnąć w trakcie walki. Podkreślał, że po wypiciu i tak rany trzeba będzie opatrzeć i zszyć, jedynie na czas działania eliksiru krwawienie zostanie zatrzymane, że sam eliksir nie wyleczy ran. Całość czarnych myśli dopełniała wiedza, którą wydobył od skaveńskiego więźnia. Uznał, że czas najwyższy aby Detlef się tego dowiedział i gdy wręczał Krwawy Litwor Detlefowi, instruował go jak i kiedy używać eliksiru, a przy okazji zdał raport z przesłuchania skavena. Mówił cicho, niemal szeptał. Teraz także mógł więcej szczegółów opowiedzieć Detlefowi o Ogniu Swarożyca, który to nazwał Ogniem klanu Lisa. Przekazał mu wszystkie szczegóły istotne od strony taktycznej, a więc prawił o zasięgu broni, o działaniu oraz mocy. Ten raport tak jak poprzedni składał Detlefowi szeptem.
Na koniec zapytał Detlefa – tam gdzie idziemy, wiesz, że to pułapka. Wiesz, boś nie jest naiwniakiem. Całą drogę zastanawiałem się co z tym zrobić. I sądzę, że będziemy musieli się przygotować, czyli zrobić zwiad, wytypować drogę odwrotu, którą osłanialiby strzelcy. Ja z Erganem możemy przygotować dywersję. Po prostu Detlefie jestem przekonany, że to jest pułapka. My musimy być sprytniejsi od naszych wrogów. Na pewno nie możemy tam wejść wszyscy razem jak Roran radził, to byłoby najgłupsze. Poza tym jeśli nasi wrogowie są od nas silniejsi to niech chociarz się natrudzą ukatrupieniem nas.

Gdy skończył rozdawanie przydziału Krwawego Litworu wypatrzył Thorina i ruszył w jego stronę.
– Chciałeś Thorinie przepisać słowa skaveńskiego języka, jeśli masz teraz chwilę to proponuję wziąć się do roboty.
Dirk był zmęczony, ale nie dość by zanim uśnie zamartwiać się niedaleką przyszłością oddziału. Wolał wymęczyć się przed snem by nie myśleć o skavenach, o przyszłym losie drużyny, o ledwo człapiącym Dorrinie, o pięknej Aście. I gdy razem z Thorinem usiedli i Dirk dyktował plugawe słowa tłumacząc ich znaczenie wymacał na posadzce kawałek skały, która okazała się czerwoną kredą. Rzucił okiem na żelazną tarczę gdy bezwiednie obracał kawałek bryłki kredowej. Czytał słowa skaveńskie, tłumaczył je i ponownie wracał wzrokiem do swej tarczy. Aż w końcu wpadł na pomysł. Wciąż dyktując Thorinowi kolejne słowa z tłumaczeniem rozpoczął malowanie tarczy. I mimo, że nie był malarzem to jeden symbol potrafiłby namalować nawet w całkowitych ciemnościach. Dirk na tarczy namalował znak swojego klanu, wielki na całą powierzchnię tarczy znak Klanu Lisa.
 
__________________
Świerszcz śpiewa pełen radości,
a jednak żyje krótko.
Lepiej żyć szczęśliwym niż smutnym.
Manji jest offline