Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-09-2014, 20:21   #12
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Zadane pytanie brzmiało ostro, i spoglądający na Egzarchę Ammisael potwierdził przytakująco głowo dodając:
-Stanie się jak sobie życzysz Pani - twarz pozostawała nie wzruszona gdy anioł odpowiadał. Osobiście nie lubił takich formalności, ale nie zamierzał ujawniać swoich odczuć przełożonej. Szczególnie tak potężnej przełożonej jaką była Araela. Skoro jednak padł rozkaz, cóż on biedny mógł. Wypełnić go, nie ważne jak .. liczył się efekt końcowy.

-Pozwolisz Pani jednak, że zapytam co wiadome jest nam na temat Pani, która włada owym zamkiem. Każda informacja może być użyteczna, w końcu informacja to potęga..jak nie którzy powiadają - kończąc te słowa, pozwolił sobie na delikatny uśmiech i nie był on bynajmniej serdeczny. Intrygi. Lubił je. Były częścią jego charakteru. Tak samo jak manipulowanie innymi i słowem. W końcu prawda to rzecz względna.

Opuścił delikatnie głowę do dołu, słuchając co Araela miała do powiedzenia. Była szczupła, a jej białe włosy idealnie kontrastowały z jej skrzydłami, które dodawały jej majestatyczności. Jednak to jej oczy, były tym elementem, którzy rzucał się najbardziej w oczy. Niebieskie, przenikliwe i chłodne niczym lód, którego nie da się niczym stopić. To ich spojrzenia chciał uniknąć złotooki anioł, którego sztywna postawa i zachowanie było wymuszone, co było widać gołym okiem. Historie jakie o Araeli opowiadano z pewnością nie były przesadzone, więc Ammisael starał się tym razem utrzymywać język na wodzy. W końcu nie każdy musi mieć poczucie humoru, którego jak się okazało po fakcie, pani Legat nie miała.

Anielica spojrzała na mężczyznę. Jej włosy opadły na ramiona miękkimi falami, błękitne oczy chłodno Ci się przyglądały.
-Jej imię to Isabella Batory. Panuje na tych ziemiach od wieku. Chcę abyś potwierdził wszelkie mity i fakty na temat jej osoby. Czy faktycznie jest ty m za kogo się podaje i stara uchodzić. Masz być moimi obiektywnymi oczami. - jej twarz nie wyrażała emocji, była spokojna i opanowana. Żadnego większego cienia sympatii. Zazwyczaj potrafiła oczarować, jednak ostatnio siły anielskie miały coraz mniej miejsc i nie wiedząc dlaczego piekielnicy przejmowali większą siłę na ziemi. Może właśnie to spowodowało, że oczy tej anielicy stały się takie chłodne i wymagające?

Isabella Batory, bardzo wpływowa kobieta, której ród wywodził się z samej księżnej Batory . Lekki uśmiech pojawił się na jego twarzy i skinął przytakująco głową. Sama postawa anielicy nie zrażała jej rozmówcę, bowiem zdawał sobie sprawę, jakie brzemię ona dźwiga. Choć faktycznie, delikatny nawet uśmiech byłby na miejscu, jednakże nie miało to znaczenia dla jego misji. Zdawała się ona być prosta, ale zadania od Egzarchy nigdy takie nie bywają, więc anioł uśmiechnął się w duchu. Był ciekaw, kim jest owa kobieta, i dlaczego zwróciła na nią uwagę sama Araela. Być może...wynikną z tego dodatkowe...korzyści. Choć w duchu cieszył się, to jednak jego twarz nadal pozostawała niczym wyciosana z granitu.

-Rozumiem - zaczął ostrożnie Ammisael -czy jest coś na co powinienem zwrócić szczególną uwagę? - zapytał, bowiem nie chciał by pozostały jakieś niedomówienia.

Araela uśmiechnęła się, a w jej uśmiechu nie było ciepła, było coś co nie da się określić słowami, wyglądała jak drapieżca.

-Chce znać każdy słaby jej punkt, tak aby nie mogła się nam przeciwstawić. Ma być pionkiem i częścią linii obrony. W tej chwili nie możemy sobie pozwolić, aby przeszła na stronę upadłych.

-Stanie się wedle twojego życzenia..Zrobię wszystko co w mojej mocy, by rozwiałać ten problem… - padło podsumowanie, zakończone dość teatralnym ukłonem, ze strony złotookiego. Nie mógł się powstrzymać, i do ukłonu dołączył jeden ze swoich rozbrajających uśmiechów. Uśmiech numer trzy, zarezerwowany dla specjalnych osób na specjalne okazje.

Araela spojrzała na zegarek i skrzywiła się.
-Ile można czekać! - Wstała zirytowana i skierowała się w stronę drzwi aby wezwać pozostałe anioły do siebie. - -Gdzie jest Sivenea? –zapytała, a jej ton nie wskazywał aby miała czas na dłuższe oczekiwanie. Jej niebieskie oczy chłodno wpatrywały się w jej protektora oczekując wyjaśnienia.
Zeruelita zupełnie nie przejął się nachalnością przełożonej.
- Pani, wiadomość o wezwaniu otrzymałem kwadrans temu i niezwłocznie powiadomiłem swą siostrę zajętą obecnie swymi ludzkimi dyrdymałami i zobowiązałem do powrotu jednak nie zmienia to faktu, iż dystans do Świątyni musi pokonać. Minutę temu powiadomiła mnie, że niebawem do nas dołączy.

Ammisael stał z boku jedynie i przysłuchiwał się rozmowie. Nie planował się odzywać, jeśli nie było to koniecznie. Twarz jego wyrażała jedynie obojętność, choć wzrok przeskakiwał z jednego anioła na drugiego. Starał się w między czasie, ocenić każdego i wyrobić sobie chociaż początkową opinię, o nowych towarzyszach, jakimi zapewne się staną.

“Czyli jeszcze jedna osoba. Wychowanka? Kolejny Zeruelita. Dobrze, dobrze. Nie powinno być zbytnich problemów, i zgrzytania zębami. Zastanawia mnie tylko ten starszy. Wojownik? Mechakielita? Raguelita? Może być nie ciekawie.” mógł upewnić się kim każdy z tu obecnych jest, ale nie widział takiej potrzeby, przyjdzie czas że samo się okaże, a jak nie, to wtedy sam się dowie.
Kiedy do sali wyszła Egzarchini, Pani Araela, stanął w przepisowych kilku metrach, czekając aż albo zaprosi ich do siebie, albo poświęci i jemu uwagi.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)

Ostatnio edytowane przez valtharys : 14-09-2014 o 20:54.
valtharys jest offline