Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-09-2014, 14:58   #11
 
Raist2's Avatar
 
Reputacja: 1 Raist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputację
Skinął głową Pretiorance po czym skierował się ku zaproponowanym siedzeniom. Wybrał jedno z krzesełek przy stoliku. Siadając złożył ręce na piersi. W pomieszczeniu powietrze pachniało jakby niedawno skończyła się w nim burza - ozonem.
“Wszyscy zainteresowani? Czyli będzie nas więcej? No tak, mogłem się tego spodziewać, przecież nie zdarzyło mi się do tej pory pracować samodzielnie. Ale czemu wezwała mnie sama Egzarchini? I z kim przyjdzie mi tym razem pracować? Przecież jeśli by chodziło o Diakonów, to sprawa przeszła by przez któregoś z Archontów….. W sytuacji w jakiej teraz jesteśmy przez Agahael’a.”
Kiedy po chwili do sali wszedł kolejny anioł, Raziel przeniósł na niego wzrok. Odwzajemnił krótkie przywitanie takim samym skinieniem głowy.
“Zeruelita sądząc po zachowaniu. Czyżby to z nim przyjdzie mi pracować? Dobrze, dopóki nie będzie zbytnio przeszkadzał, będzie dobrze, a do tej pory nie spotkałem takiego który by się zbytnio interesował co My, Ofielici robimy.”
Kolejny anioł wszedł…. nie, nie wszedł, niemal wbiegł do sali. Również zdawkowo co poprzedni, przywitał się ze wszystkimi, Raziel oczywiście odwzajemnił się.
“Jeszcze jeden. Tego już gdzieś widziałem, tylko gdzie to było......? Aaa, tak, w Świątynnej bibliotece. Ciekawe, ciekawe. Czyżby Ofielita? Jeśli tak, z Nim też nie powinno być problemów. Trójka nas? Trochę mało, ciekawe kto jeszcze.”
Czas mijał powoli na czekaniu. Zeruelita dystansował się od wszystkich, co nie było zbyt niezwykłe. Drugi anioł, Ofielita jak sądził, zajął się czymś na telefonie. Raziel próbował nawiązać jakąś rozmowę ze wszystkimi, lecz bez większego rezultatu. “Bardzo rozmowna i towarzyska gromadka mi się szykuję…… Ciekawe kto będzie dowodził tym….. skrzydłem.”. Wstał z krzesła, skoro każdy był zajęty sobą i swoimi sprawami, to on postanowił poddać się własnym myślą. Pochodził chwilę po pokoju przyglądając się wiszącym obrazom. Po kilkunastu minutach dołączył do nich jeszcze jeden anioł, równie rozmowny jak reszta. “Ofielu, czyżby to była kolejna zagadka do rozwiązania dla mnie? Każdy z tych aniołów?” pomyślał lekko uśmiechając się w głębi duszy do siebie.
 
Raist2 jest offline  
Stary 14-09-2014, 20:21   #12
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Zadane pytanie brzmiało ostro, i spoglądający na Egzarchę Ammisael potwierdził przytakująco głowo dodając:
-Stanie się jak sobie życzysz Pani - twarz pozostawała nie wzruszona gdy anioł odpowiadał. Osobiście nie lubił takich formalności, ale nie zamierzał ujawniać swoich odczuć przełożonej. Szczególnie tak potężnej przełożonej jaką była Araela. Skoro jednak padł rozkaz, cóż on biedny mógł. Wypełnić go, nie ważne jak .. liczył się efekt końcowy.

-Pozwolisz Pani jednak, że zapytam co wiadome jest nam na temat Pani, która włada owym zamkiem. Każda informacja może być użyteczna, w końcu informacja to potęga..jak nie którzy powiadają - kończąc te słowa, pozwolił sobie na delikatny uśmiech i nie był on bynajmniej serdeczny. Intrygi. Lubił je. Były częścią jego charakteru. Tak samo jak manipulowanie innymi i słowem. W końcu prawda to rzecz względna.

Opuścił delikatnie głowę do dołu, słuchając co Araela miała do powiedzenia. Była szczupła, a jej białe włosy idealnie kontrastowały z jej skrzydłami, które dodawały jej majestatyczności. Jednak to jej oczy, były tym elementem, którzy rzucał się najbardziej w oczy. Niebieskie, przenikliwe i chłodne niczym lód, którego nie da się niczym stopić. To ich spojrzenia chciał uniknąć złotooki anioł, którego sztywna postawa i zachowanie było wymuszone, co było widać gołym okiem. Historie jakie o Araeli opowiadano z pewnością nie były przesadzone, więc Ammisael starał się tym razem utrzymywać język na wodzy. W końcu nie każdy musi mieć poczucie humoru, którego jak się okazało po fakcie, pani Legat nie miała.

Anielica spojrzała na mężczyznę. Jej włosy opadły na ramiona miękkimi falami, błękitne oczy chłodno Ci się przyglądały.
-Jej imię to Isabella Batory. Panuje na tych ziemiach od wieku. Chcę abyś potwierdził wszelkie mity i fakty na temat jej osoby. Czy faktycznie jest ty m za kogo się podaje i stara uchodzić. Masz być moimi obiektywnymi oczami. - jej twarz nie wyrażała emocji, była spokojna i opanowana. Żadnego większego cienia sympatii. Zazwyczaj potrafiła oczarować, jednak ostatnio siły anielskie miały coraz mniej miejsc i nie wiedząc dlaczego piekielnicy przejmowali większą siłę na ziemi. Może właśnie to spowodowało, że oczy tej anielicy stały się takie chłodne i wymagające?

Isabella Batory, bardzo wpływowa kobieta, której ród wywodził się z samej księżnej Batory . Lekki uśmiech pojawił się na jego twarzy i skinął przytakująco głową. Sama postawa anielicy nie zrażała jej rozmówcę, bowiem zdawał sobie sprawę, jakie brzemię ona dźwiga. Choć faktycznie, delikatny nawet uśmiech byłby na miejscu, jednakże nie miało to znaczenia dla jego misji. Zdawała się ona być prosta, ale zadania od Egzarchy nigdy takie nie bywają, więc anioł uśmiechnął się w duchu. Był ciekaw, kim jest owa kobieta, i dlaczego zwróciła na nią uwagę sama Araela. Być może...wynikną z tego dodatkowe...korzyści. Choć w duchu cieszył się, to jednak jego twarz nadal pozostawała niczym wyciosana z granitu.

-Rozumiem - zaczął ostrożnie Ammisael -czy jest coś na co powinienem zwrócić szczególną uwagę? - zapytał, bowiem nie chciał by pozostały jakieś niedomówienia.

Araela uśmiechnęła się, a w jej uśmiechu nie było ciepła, było coś co nie da się określić słowami, wyglądała jak drapieżca.

-Chce znać każdy słaby jej punkt, tak aby nie mogła się nam przeciwstawić. Ma być pionkiem i częścią linii obrony. W tej chwili nie możemy sobie pozwolić, aby przeszła na stronę upadłych.

-Stanie się wedle twojego życzenia..Zrobię wszystko co w mojej mocy, by rozwiałać ten problem… - padło podsumowanie, zakończone dość teatralnym ukłonem, ze strony złotookiego. Nie mógł się powstrzymać, i do ukłonu dołączył jeden ze swoich rozbrajających uśmiechów. Uśmiech numer trzy, zarezerwowany dla specjalnych osób na specjalne okazje.

Araela spojrzała na zegarek i skrzywiła się.
-Ile można czekać! - Wstała zirytowana i skierowała się w stronę drzwi aby wezwać pozostałe anioły do siebie. - -Gdzie jest Sivenea? –zapytała, a jej ton nie wskazywał aby miała czas na dłuższe oczekiwanie. Jej niebieskie oczy chłodno wpatrywały się w jej protektora oczekując wyjaśnienia.
Zeruelita zupełnie nie przejął się nachalnością przełożonej.
- Pani, wiadomość o wezwaniu otrzymałem kwadrans temu i niezwłocznie powiadomiłem swą siostrę zajętą obecnie swymi ludzkimi dyrdymałami i zobowiązałem do powrotu jednak nie zmienia to faktu, iż dystans do Świątyni musi pokonać. Minutę temu powiadomiła mnie, że niebawem do nas dołączy.

Ammisael stał z boku jedynie i przysłuchiwał się rozmowie. Nie planował się odzywać, jeśli nie było to koniecznie. Twarz jego wyrażała jedynie obojętność, choć wzrok przeskakiwał z jednego anioła na drugiego. Starał się w między czasie, ocenić każdego i wyrobić sobie chociaż początkową opinię, o nowych towarzyszach, jakimi zapewne się staną.

“Czyli jeszcze jedna osoba. Wychowanka? Kolejny Zeruelita. Dobrze, dobrze. Nie powinno być zbytnich problemów, i zgrzytania zębami. Zastanawia mnie tylko ten starszy. Wojownik? Mechakielita? Raguelita? Może być nie ciekawie.” mógł upewnić się kim każdy z tu obecnych jest, ale nie widział takiej potrzeby, przyjdzie czas że samo się okaże, a jak nie, to wtedy sam się dowie.
Kiedy do sali wyszła Egzarchini, Pani Araela, stanął w przepisowych kilku metrach, czekając aż albo zaprosi ich do siebie, albo poświęci i jemu uwagi.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)

Ostatnio edytowane przez valtharys : 14-09-2014 o 20:54.
valtharys jest offline  
Stary 14-09-2014, 22:07   #13
 
carn's Avatar
 
Reputacja: 1 carn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwu
kooperacja multiosobowa

Araela długo wpatrywała się w Zeruelitę. Głowę lekko przechyliła w bok. Jej twarz nie była zbyt łagodna.

-Mam nadzieję, że dołączy do nas jak najszybciej zapraszam was do środka. Tam omówimy najważniejsze kwestie. - dłonią wskazała swój gabinet. Weszła pierwsza i usiadła za biurkiem. Przyglądała się uważnie zebranym aniołom, jakby starała się ocenić ich potencjał i ich wartość. Z drugiej zaś strony większego wyboru niestety nie miała.

-Mam dla was dwa zadania. Pierwsze to wsparcie naszego skrzydła przy przenoszeniu ciał naszych poległych. Jutro z samego rana pożegnamy ich z czcią. Drugim waszym zadaniem zaraz po ceremonii, nie mamy czasu. Musimy sprawdzić czy neutralni skazani, mieszkający w zamku w Bran nie będą sprawiali kłopotów. Dlatego chce wysłać waszą grupkę w moim imieniu aby sprawdzili jakie panują wśród nich nastroje.
Zrobiła krótką pauzę i zaczekała na reakcję obecnych.

Raziel ukłonił się lekko, jego złote kocie oczy obserwowały czwartego anioła który już wcześniej był w gabinecie Egzarchy. “Szóstka. Mam nadzieję że potrafią działać w grupie, i nie będzie wielkich problemów.”
- Tak jest Pani, jak rozkażesz……. - nie zdążył nic więcej powiedzieć, gdyż w tym momencie rozległa się piosenka z telefonu.

Telefon Zeruelity zdradził chęć zadzwonienia jednak ten wyciszył go momentalnie patrząc na wyświetlacz.
- Pani, to Sivenea. - wyjaśnił rzeczowo i odebrał połączenie - Mów.
- Znalazła po drodze Nowoprzebudzoną. A zajściu towarzyszył puki co bierny upadły, który panią zna.- ponownie popatrzył w stronę Egzarchy - Prosi o odebranie gdyż przeczuwa kłopoty, czy pozwolisz?

Ammisael już wcześniej wiedział o planach Egzarchy w sprawie wyprawy do zamku Bran. Pomoc. Czyżby Araela wątpiła w jego zdolności, a może co dwie głowy to nie jedna. Nie było to ważne. Zadanie, tylko ono się liczyło dla anioła. Sposób wypełnienia misji, był mu obojętny, choć poczuł się troszkę urażony, podważaniem jego kompetencji. Przynajmniej tak odbierał, wysłanie ich wszystkich...Najchętniej to by...zapalił. Tak, miał ochotę na papierosa, ale lekcja jakiej udzieliła mu Pani Legat..powstrzymała go od tego.

Egzarcha popatrzyła na Silveneal’a.

-Idźcie całą grupą, nie chce abyście się rozdzielali. Od dzisiejszego dnia do odwołania będziecie pracować razem nad sprawami. Każdy podlega dalej pod swoich przełożonych, jednakże to dobro całego tego miasta leży teraz w naszych rękach. Gdy odbierzecie Siveneę z nową anielicą, przyprowadźcie je do mnie, będę miała dla was dodatkowe zadania.

- Wedle twego życzenia. - Zeruelita skinął Ofielitce i ponownie przyłożył telefon do ucha. - Siv jedziemy po was, nie szalej. - po tych słowach zakończył połączenie i zwrócił się do zebranych
- Skrzydlaci, jestem Siveneal z Zakonu Zaruela. Pozwólcie, że wskażę wam cel tej wyprawy. Mamy odebrać dwie skrzydlate z centrum miejskiego parku. Powinny znajdować się przy fontannie. - następnie wyciągnął do do reszty aniołów dłoń z wizytówkami rozłożonymi w wachlarz. Numer telefonu. Nic więcej.
- Gdyby kontakt był konieczny.

- Raziel, z Zakonu Ofiela. Miło mi poznać. Mam nadzieję że będzie nam się dobrze współpracowało. - powiedział wyciągając rękę po wizytówkę.

Ammisael widząc, że rozmowa dobiega końca rzucił tylko:
- Ammisael - przedstawił się i również odebrał wizytówkę- Kto nie ma transportu, może zabrać się ze mną. Znajdźmy naszą zgubę, a potem dokończmy spotkanie. Środek transportu czeka przez świątynią. - głos anioła by wyzbyty emocji, jakby mówił o obieraniu ziemniaków. Poczekał na znak od Egzarchy i lekko skinął głową, na pożegnanie. Ruszył ku wyjściu ze świątyni. Broń spoczywała w bagażniku jego maleństwa. Papieros znalazł się w ustach anioła, a ogień z Zippo rozpalił się, tylko gdy opuścił mury świątyni. Nie było czasu na dłuższe pogaduszki.


Siveneal odpalił swój motor i czekał aż reszta skrzydlatych zapakuje się do Ammiseal'owego Dodge'a Chargera.

Byli gotowi i w drodze.
 
carn jest offline  
Stary 15-09-2014, 21:34   #14
 
Aves's Avatar
 
Reputacja: 1 Aves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie coś
Tierael wszedł jako ostatni. Chciał trochę ochłonąć po biegu przez całe miasto, jednak obserwował pozostałych „braci”. Kiedy w końcu drzwi się otworzyły i wpuszczono ich do gabinetu egzarchy stanął na równi z innymi.

To oznaczało iż wszyscy mają tą samą pieczęć. To nie dobrze teraz rozpocznie się typowy okres Szpanerstwa w skrzydle dlatego młody Ofielita wolał pracować sam.
Zawsze starał się wykonać zadanie szybko, choć czasami ta szybkość w wykonywaniu zleceń była zgubna na szczęście tylko dla niego.

Nigdy nie naraził swoim brakiem cierpliwości interesów świątyni. W głębi duszy Tierael chciał już wrócić do swojej rezydencji. Kiedy nadeszła jego kolej przedstawił się.
-Witam jestem Tierael z Zakonu Ofiela chór Ophanim pieczęci trzeciej- Po wyrecytowaniu formułki popatrzył na Egzarchę.

- Pani jaka będzie moja rola w tym zadaniu, czy mam wyszukać jakiejś informacji, może dozbroić inne anioły z skrzydła ?. Czy mam być posłańcem „dobrej nowiny”. Nie uważam za roztropne przydzielanie mnie do jakiegoś skrzydła ponieważ...- W tym momencie zamilkł.

Poczuł nagłe ukłucie wstydu i niejasne przeczucie że został poddany działaniu charyzmatu.
-... Oczywiście ja się dostosuję w końcu świątynia jest najważniejsza- Dokończył i już się nie odzywał do momentu opuszczenia gabinetu Egzarchy, kiedy drzwi się za nim zamknęły poczuł ulgę.
- Dobra wypadało by się jeszcze raz przedstawić. Jestem Tierael z zakonu Ofiela. Dotychczas pracowałem sam i nie przepadam za grą zespołową, ale jeśli będziecie potrzebować informacji lub współczesnej elektroniki lub broni to za drobną opłatą lub przysługą możemy się dogadać.- Uśmiechnął się skierował się razem z pozostałymi w stronę świątynnych garaży.

Jego oczom ukazał się Doge Charger.

- E no ! Piękny model kogo to autko ?- Zapytał, a kiedy Ammisael otworzył swoje auto Tierael jako pierwszy zajął miejsce pasażera, wsłuchał się jeszcze w pracę silnika.
- Wiesz co Ammisaelu jeśli chcesz mogę załatwić Ci części do tego autka znam też pewną skazaną która lubi auta i zna się na nich. Co do ceny to się ugadamy jakoś, a teraz słuchajcie wszyscy. Mamy dwie opcje do wyboru, albo transport rannych lub sprawdzenie jak się miewają tutejsi skazani. Aha i czy ktoś wie gdzie ta Anielica z nowo przebudzoną?- Zapytał i wyciągnął swój telefon napisał szybko Sms do Seskany.

„ Szykuje się coś grubszego przygotuj Aryenę i daj jej moje noże do rzucania, bo nie mam ich przy sobie. Aha i nie czekaj na mnie nie wiem kiedy wrócę...”
 
Aves jest offline  
Stary 17-09-2014, 10:07   #15
 
VinQ's Avatar
 
Reputacja: 1 VinQ nie jest za bardzo znanyVinQ nie jest za bardzo znany
Mężczyzna rozejrzał się po zebranych i lekko uśmiechnął.
"Ciekawa banda aniołków..." pomyślał. Przestał opierać się o ścianę i zrobił kilka kroków do przodu. Momentalnie zrobiło się cieplej w pomieszczeniu, tak już miał że gdy nie skupiał się na uspokojeniu jego ognista aura przybierała bardziej na sile.
- Iverion, Erelim z zakonu Mechakiela. Miło mi. Mam nadzieję, że będzie się nam dobrze pracować. - uśmiechnął się ciepło.
"Jeśli nie będziecie zbytnio wchodzić w drogę, to na pewno." dodał w myślach. W końcu wszyscy zebrawszy informacje i cele, wyszli. Mężczyzna udał się do garażu po swój kochany samochodzik. Wreszcie mógł się nieco bardziej rzucać w oczy. Zawsze uwielbiał mocne samochody, dlatego prócz renault laguna miał też Knight XV. Bez zbędnych ceregieli wgramolił się do kabiny.

Knight XV - Auto robi wrażenie samym wyglądem. 6 metrów długości, 2,5 metra wysokości, silnik V10 o mocy 400 koni mechanicznych, no i oczywiście pełne opancerzenie. Ponadto ma w nim zamontowany jeszcze sejf. Może jeździć na biopaliwie.

 
VinQ jest offline  
Stary 17-09-2014, 10:13   #16
 
Luphinera's Avatar
 
Reputacja: 1 Luphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodze
Świątynia Zastępów

Egzarcha spojrzała na was i skinieniem ręki pozwoliła im wyjść. Całą piątką skierowali się do garażu. Ammisael wraz z Tieraelem wsiedli do jego Doge'a, Raziel miał jeszcze wybór i jechać z Ammisaelem lub pojechać z Iverionem, który również wsiadł do swojego auta. Zamruczały silniki i wyjechali z świątyni w stronę północnej części miasta. Korek i droga nie były czymś co ułatwiało podróż po mieście, na dodatek tłumy ludzi oszalałych i bawiących się na ulicach, przestali zwracać uwagę na cokolwiek. Jedyne co się dla nich liczyło była zabawa, sex i folgowanie sobie we wszystkim. Jedynie Motor mógł w miarę sprawnie poruszać się po drodze, i Siveneal wybił się na prowadzenie.



Park

Śmiech mężczyzny roznosił się po całym parku, anielica nie była wstanie go dojrzeć. Dziewczyna powoli odwróciła się w stronę kobiety. Jej oczy były nietypowe. Lewe było złote, prawe zaś niebieskie. Przecież już mijała tą kobietę... Więc skąd wzięła się tutaj?! Rudowłosa przez chwilę wydawała się świadoma. Jednak jej oczy zaszły mgłą, objęła się ramionami, na jej twarzy malował się ból.
-Znajdź mnie... proszę.... - dało się jedynie słyszeć ledwo słyszalny szept. A ciało kobiety otoczyły czarne skrzydła. Za nią pojawił się czarnowłosy nieznajomy.
-Dziękuję za małą pogawędkę. Ty będziesz następna moja śliczna, jednak teraz bardziej potrzebuje ją... - nie dał jej odpowiedzieć, śmiech rozniósł się echem, oraz krzyk przerażenia obijał się po parku, kruku wzniosły się w niebo. Część wleciała za mężczyzną, część prosto w Siveneę tak aby utrudnić jej jakąkolwiek reakcję. Na ziemię spadło kilka kruczych piór i jedno srebrne, najprawdopodobniej rudowłosej.

Siveneal dotarł pierwszy do parku i gnał w stronę centrum. Usłyszał krzyk po czym ujrzał wnoszące się w niebo stado czarnych kruków.

Droga do parku

Korek uniemożliwił poruszanie po drodze zupełnie. Motor Zeruelity zniknął za horyzontem. A wy usłyszeliście za wami huk rozwalanych aut. Gdy odwrócili się aby sprawdzić co to było, ich oczom ukazały się bestie, przypominające psy, jednak były wielkości porządnego terenowego auta. Wielkie i smukłe cielsko z pokracznymi łapami zakończonymi ostrymi pazurami, na kręgosłupie miało ostre wypustki. Z pyska pełnego ostrych ślepi widać było czerwone ślepia, ostre zębiska oraz ściekała z nich czerwona substancja, która przepalała karoserię rozwalonego auta na wylot. Rozległ się wrzask i ludzie w przerażeniu zaczęli wysiadać ze swoich aut i uciekać. Wasze auta Knight i Doge utknęły pośrodku tego zamieszania. Cztery bestie rozglądały się, jedna mniej cierpliwa rzuciła się za uciekającymi ludźmi, dwie jakby czegoś szukały, a gdy to dojrzały zawyły i zaczęły zbliżać się ku waszym cennym autkom.

 
__________________
"Wszyscy mamy swoje anioły, naszych opiekunów. Nie wiemy jaki przybiorą kształt. Jednego dnia mogą być starcem, innego małą dziewczynką. Ale nie dajcie się zwieść pozorom- mogą być groźne jak smok. Jednak nie walczą za nas, przypominają nam tylko, że to nasze zadanie.Każdego kto tworzy własne światy."
Luphinera jest offline  
Stary 17-09-2014, 13:26   #17
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Gdy tylko grupa aniołów uplasowała się wygodnie na siedzeniach czerwonego Dodga Chargera, jego kierowca ruszył z piskiem opon. 20-calowe felgi z polerowanego aluminium zaczęły się poruszać coraz szybciej wraz z pojazdem, który pod maską skrywał 470 konny silnik. Ryk zataczającej się V-ósemki, o pojemności 6.4 litra sprawił, że na twarzy Ammisaela pojawił się nieznaczny uśmiech. Ta wersja tego potwora była akurat napędzana na tylną oś, lecz nie przeszkadzało to w dynamicznej i agresywnej jeździe. Nie minęło pełne pięć sekund, a na liczniku prędkościomierz pokazywał setkę. Sam przód auta wygląda imponująco i groźnie. Grill wydaje się zjadać powietrze, dosłownie i w przenośni. Środek również był bogaty, a bardzo dobrej jakości czerwona skóra, idealnie współgra z kolorem lakieru. Pięciometrowy kolos, ważący prawie 1900 kg, mógł robić wrażenie, tym bardziej że ryk silnika zagłuszał puszczony, dość głośno, stary przebój “Enter Sandman”.



Korek, przeklęty korek, zepsuł całą frajdę z jazdy. Ammisael otworzył okno i zapalił papierosa. Dym wypuścił na zewnątrz, lecz gdy zobaczył we wstecznym lusterku bestię, prawie się zakrztusił wyrzucając z siebie:

-Kurwa, co jest?

Wielkie, przypominające psy bestie zaczynały siać spustoszenie i chaos. Co najgorsze, zaczęły się zbliżać do jego pięknego, cennego i ukochanego auta. Nie wróżyło to dobrze, więc otworzył bagażnik i zaczął wysiadać z samochodu, rzucając do towarzyszy:

-Dobra, koniec przejażdżki. Czas zagonić te pieski do budy, bo chyba pogubiły drogę - pokręcił głową i ruszył do bagażnika.

Spokojnie, aczkolwiek nie guzdrząc się zbytnio, otworzył ów bagażnik i zaczął w nim grzebać. W środku była mała walizeczka, którą otworzył. Z jej wnętrza wyjął pięcio-lufową strzelbę, którą zaczął ładować, uśmiechając się szeroko przy tym.


Ci, którzy przyjrzeli by się bliżej broni, zauważyli by skomplikowane wzory wyryte na każdej lufie. Cześć z nich, na pewno nie mogła zostać stworzona ludzką ręką, i zapewne jacyś fascynaci erpegami, nazwali by je runami. Także rękojeść, wykonana z drewna, wyglądała na zrobioną przez dłoń jakiegoś wprawnego mistrza. Po obu jej stronach wyryto postać jakiegoś anioła. Jeden jakby wznosił się ku niebu, drugi natomiast zdawał się spadać z nieba.
Opierając broń o bark, trzymając papierosa w zębach, Ammisael rzucił:

-Ciekawe co powiedzą, obrońcy praw zwierząt jak zaczniemy strzelać do psiaczków - nie czekając na odpowiedź, anioł ruszył w kierunku watahy, strzelając do nich. Co jak co, ale zniszczyć sobie fury nie zamierzał pozwolić. Strzepnął popiół z papierosa na ziemię, by zaciągnąć się ostatni raz. Resztę wyrzucił na ziemię, przydeptując butem.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 18-09-2014, 17:01   #18
 
VinQ's Avatar
 
Reputacja: 1 VinQ nie jest za bardzo znanyVinQ nie jest za bardzo znany
Kooperacja Iverion i Tierael

Tierael schował swój telefon do kieszeni i spojrzał w lusterko, kiedy zobaczył psy wymsknęło mu się.
- O kurwa - odpiął pas i wysiadł z auta rozejrzał się po okolicy widział te wściekłe psy jak rozrzucały wszystko wokół. Wyczuły pewnie ich anielską aurę i ruszyły w kierunku aniołów. Tierael minął uciekającą parę ludzi, prześlizgnął się po masce jednego z zakorkowanych samochodów. Podbiegł do jedynego pancernego auta w okolicy zapukał w szybę. Później otworzył drzwi i spojrzał na kierowce.
- Wybacz, ale ja lepiej poprowadzę wysiadaj wyciągnę nas stąd.

Nie ujechali zbyt daleko od świątyni, gdy utknęli w sporym korku. "No to sobie poczekamy" pomyślał Iverion. Kątem oka spojrzał w środkowe lusterko i zakrzyknął.
- Kurwa jego mać.
Już miał wysiadać, gdy w okno zapukał jakiś anioł ze skrzydła. Jeśli dobrze pamiętał był to Tierael. Chwilę zastanowił się nad jego słowami, po czym nie wyłączając silnika... wysiadł.
- Wsiadaj. Toruj drogę, a ja ich zatrzymam.
Po czym wszedł na dach swojego samochodu.

Ofielita siadł na fotelu kierowcy zamknął drzwi i zapiął pasy. Rozejrzał się i wybrał najlepszą możliwą drogę, pomodlił się do Ofiela wykorzystał charyzmat (Przełamanie oporu) znalazł najsłabszy punkt w tej plątaninie aut i ludzi. Uniósł rękę, wystawił dłoń z okna i puknął dwa razy w dach, dając znak, że jest gotów do akcji. Wrzucił bieg i nacisnął pedał gazu ruszył na początku powoli roztrącając auta. Później kierował autem tak, aby jechać jak najszybciej w tych warunkach.
- No dalej maleńki- Warknął trochę się uspokoił kiedy usłyszał dźwięk wystrzałów dochodzący z góry. Poczuł też że temperatura w kabinie wzrosła, a okoliczne budynki oblał pomarańczowy blask. Tierael uśmiechnął się i włączył klimatyzacje.

Iverion stał przez chwilę na dachu Knight'a, nieśpiesznie wyjął z kieszeni cygaro "La Casta Criollo Robusto", gilotynką odciął kawałek i tą stroną wsadził sobie do ust. Jedną z relikwii podgrzał do czerwoności i przystawszy ją do cygara odpalił go. W tym czasie przyjął formę Elyon. Skrzydła zaczęły płonąć i rzucać pomarańczowe ruchome światło wokół. Jednocześnie temperatura w kabinie samochodu wzrosła o kilka stopni Celsjusza. Zagasił relikwię, zaciągnął się cygarem. Usłyszał puknięcie w dach. Wystawił obie relikwie przed siebie, nacelował i zaczął ostrzał. Dzięki charyzmatowi Równowaga nie bał się, że spadnie z niego, a dzięki atucie Zapas amunicji nie martwił się o brak pocisków w magazynkach.
 

Ostatnio edytowane przez VinQ : 19-09-2014 o 18:36.
VinQ jest offline  
Stary 18-09-2014, 18:01   #19
 
Raist2's Avatar
 
Reputacja: 1 Raist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputację
Kiedy tylko wyszli z gabinetu Egzarchy, Raziel założył czarny, ściśle przylegający do głowy kaptur, z przodu wzmocniony metalowymi płytkami, a na twarz zaciągnął czarną maskę z materiału, tak że było widać tylko jego złote, kocie oczy.
W garażu widząc dwa auta miał przez chwilę dylemat, z jednej strony wielkie bydle Knight XV, a z drugiej Dodge Charger. “Jednak V8 to V8”. Nic nie mówiąc wsiadł do Dodga.

****

“Now I lay me down to sleep
(Now I lay me down to sleep)
I pray the Lord my soul to keep
(I pray the Lord my soul to keep)
If I die before I wake
(If I die before I wake)
I pray the Lord my soul to take…..”

W tym momencie usłyszeli huk spowodowany atakującą sworą.

-Dobra, koniec przejażdżki. Czas zagonić te pieski do budy, bo chyba pogubiły drogę.

- A tak lubię ten kawałek. - Raziel pokręcił głową.
Kiedy Ammisael wysiadł z auta i ruszył do bagażnika po broń, on także wysiadł.
- Ładne cacka, chętnie przyjrzał bym się im potem.
W momencie kiedy Ammisael ruszył w stronę ogarów strzelając do nich, Raziel także ruszył biegiem w tamtą stronę.
- Tylko nie traf mnie przypadkiem - powiedział mijając Ammisaela.
Biegł pochylony ostro do przodu, nie poruszał rękami które trzymał wyprostowane wzdłuż tułowia. Jego sylwetka jakby lekko się rozmywała. Kule przelatywały obok niego trafiając jedną z bestii, którą spokojnie ominął. Wbiegł na karoserię jednego z samochodów, po czym wyskoczył w powietrze, nad kolejnego przeciwnika. Skierował prawe ramię w jego stronę, z “pudełka” zamocowanego pod przedramieniem wystrzeliło ostrze, połączone łańcuchem ze swoją “pochwą”. Kiedy sztylet wbił się w ogara, z jego pyska wydobył się syk bólu. Zrobił w powietrzu piruet lądując na nogach kilka metrów za stworem. chwycił mocno prawą ręką łańcuch swej relikwii, zaparł się nogami o asfalt, i z całej siły cisnął kundlem niczym szmacianą lalką w jedno z pustych aut, jednocześnie zwijając z powrotem sztylet. Ogar przeleciał razem z autem i uderzył w kolejne całkiem rujnując to pierwsze.
Kolejna z bestii rzuciła się na Raziela przygniatając go do ziemi. Ogar chciał przegryźć gardło Razielowi, lecz ten skutecznie trzymał jego pysk z dala od siebie.
- Wybrałeś sobie złego przeciwnika piesku. - po tych słowach przez całe ciało demona, ogłuszając je, przeszedł prąd który przeskoczył wyładowaniami na pobliskie pojazdy. Anioł podniósł się wciąż trzymając psa za gardło, rzucił nim o najbliższy samochód, po czym podciął mu je złapanym sztyletem który znów wystrzelił spod prawego przedramienia, zaś lewą ręką w której również pojawił się taki sam sztylet rozciął mu klatkę piersiową.
 

Ostatnio edytowane przez Raist2 : 18-09-2014 o 19:20.
Raist2 jest offline  
Stary 19-09-2014, 22:12   #20
 
Narina's Avatar
 
Reputacja: 1 Narina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skał
- Skarbuś, to będę czekać - w jego słuchawce rozległ się uprzejmy szczebiot młodszej siostry. Choćby srało gównami ona zawsze dla niego będzie miała dobre słowo. Nigdy nie była dla niego oschła, nieuprzejma czy niemiła. To był jej brat, jej ukochany, starszy brat!
- Tylko się pośpiesz, Słońce - jeszcze mu zaświergotała do ucha, zanim się rozłączył i podeszła do nowoprzebudzonej kobiety. Telefon wrzuciła do swojej podręcznej czarnej dziury.
- Wszystko w porządku? - dopytała, nim cokolwiek zaczęło nawet zwiastować katastrofę. Jej błyszczące, niebieskie oczęta wpatrywały się w nowoprzebudzoną, a dłoń anielicy powędrowała samoczynnie w kierunku nadgarstka kobiety, która wyglądała jak w jakimś amoku. Sivenea chciała skupić uwagę kobiety na sobie. Jednocześnie dla niej samej było to dziwne doświadczenie. Jeszcze przed chwilą mijała się z tą kobietą. Co się stało, że nie poczuła nasilenia aury? Anielica przekrzywiła głowę i wpatrując się w kobietę zdobyła się nawet na miły uśmiech. I zanim jeszcze nowoprzebudzona coś powiedziała, chłodne palce Sivenei powinny zacisnąć się na skórze kolorowookiej. Zdziwienie, jakie wymalowało się na twarzy Siv, było aż nazbyt widoczne. Jej palce przeszły jakby przez powietrze zamiast zatrzymać się na jasnej skórze rudowłosej, a tubalny śmiech upadłego rozszedł się po okolicy. Siv nie odpowiedziała kobiecie na jej szept. To było oczywiste, że anielica nie odpuści i nie daruje sobie porażki. W oczach czarnowłosej dało się wyczytać jedno, że nie da za wygraną. Siv zwróciła się jedynie do czarnoskrzydłego.
- Och, ja też nie mogę doczekać się kolejnego spotkania - zaszczebiotała tak słodko, że od samego słuchania można było dostać cukrzycy. Przy tym się uśmiechnęła, zamrugała oczętami i dodała - z dziką rozkoszą będę patrzeć, jak będziesz kwiczał niczym patroszone na żywca prosię.
Sivenea nawet dygnęła w dworskim ukłonie i gdyby ktoś nie rozumiał, co mówiła, mógłby pomyśleć, że kobieta straciła głowę dla tego upadłego. Nie ma to jak dobre wychowanie! A co!
Ciśnienie jej się podniosło, ale nie dała tego po sobie poznać, bo przecież nie wypada. Wyjęła jeden ze swoich noży i cisnęła nim z wielką gracją w upadłego. Drugim ostrzem chciała pociąć jego nawet niebłyszczące skrzydła - nudne jak Moda Na Sukces. Cięła z góry po skosie w dół, ze swojej lewej na prawą. Może był i silniejszy, ale klasy w nim za grosz.
W tym czasie w jej kierunku wystrzeliły kruki, z których uformowało się pięć ptasich demonów, a czarnoskrzydły porwał kobietę. Sivenea skrzywiła się. To było z jego strony wybitnie nieuprzejme. Cham i prostak nawet się nie pożegnał! No cóż, teraz wypadałoby się pobawić z okropnie niegustownymi pokrakami. Siv z klasą przemknęła w mgnieniu oka pomiędzy kreaturami i znalazła się trzydzieści metrów dalej od nich (charyzmat, poz. 2, relokacja) i odwróciwszy się w ich stronę, wykorzystała jedną ze swoich ulubionych "zabawek" (charyzmat, poz. 7, fala uderzeniowa) w taki sposób, by zniszczyć demonie ptaki raz, a dobrze.
***
A kiedy pozostały jedynie pióra (autor może poprzysiądz, że minął jedynie ułamek sekundy), Siv przybrała postać Adon i wzbiła się w powietrze za tą nędzną, pokraczną kreaturą anioła... Z racji, że nic tym nie zadziałała, po niedługiej chwili wylądowała zła jak osa.
 

Ostatnio edytowane przez Narina : 19-09-2014 o 22:17.
Narina jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:05.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172