Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-09-2014, 23:52   #26
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację


Zgasło światło.

Nie rozumiał innych ludzi. Dlaczego tak bardzo bali się ciemności? Gdy tylko znikało światło prawie u wszystkich znikała śmiałość zastępowana... nie-śmiałością.
A spojrzenie w lustro? Wykluczone! Bez sensu. Sam wielokrotnie w nocy stał przed lustrem i machając zwisającymi z krzesła nogami przypatrywał się sobie szukając czegoś, czego można było się przestraszyć, ale... niczego nie widział.
Czasem do obserwacji przyłączała się Lieke, lecz ona była znacznie bardziej zainteresowana nim niż tym, co działo się w lustrze. Też nie wiedzieć czemu. Chociaż nie... To jeszcze był w stanie zrozumieć, bo już ciekawym było jak twarz zmieniała się pod wpływem myśli. Poza tym siedzieli obok siebie, więc widziała go w przeciwieństwie do lustra stojącego kawałek od nich.

Ale dlaczego ludzie bali się ciemności? Dzieci czasem boją się potworów pod łóżkiem lub w szafie, ale ich tam nie ma. Sprawdzał dokładnie i nic. Nawet najmniejszego potworka.

Kiedy zapadały ciemności Liam czuł się świetnie. Zupełnie jakby nagle zanurzył się w czymś miękkim i ciepłym. Jakby ciemność obejmowała go i chroniła. Nie to, żeby za dnia czuł się jakoś szczególnie źle. W zasadzie wtedy czuł się normalnie, neutralnie.

Już w chwilę po zapadnięciu ciemności rozległ się brzęk plastikowych naczyń. Jedne po prostu przewróciły się pod wpływem najpewniej przypadkowego potrącenia stolika, zaś inne spadły na podłogę.
Kawałek dalej na ścianie znajdował się oświetlony prostokąt - jedyne miejsce rozpraszające przytulny mrok.

Liam stał w cieniu uśmiechając się szeroko. Te warunki zostały stworzone dla niego. Były niemal idealne. Przydałoby się troszkę więcej światła, ale za to w tej chwili mógł schować się wszędzie.
Domyślał się, że miał być niby zagrożeniem zewnętrznym i zapewne miał zmierzyć się ze wszystkimi znajdującymi się w tym pomieszczeniu, co mogło być... świetną zabawą!

Z szerokim uśmiechem na ustach cichutko zakradł się do chłopaka i dziewczyny. Oboje to Azjaci. Przez chwilę zastanawiał się kogo zaatakować, lecz wahanie nie trwało długo.

Pociągnął chłopaka do tyłu i kopnął go w łydkę. Tym razem nie musiał powstrzymywać się od śmiechu.

- Cześć, koty. Czas na Waszą inicjację… - powiedział radośnie. Był niemal przekonany, że do niego należało zrobienie wszystkim czegoś w styl chrztu bojowego.

W tym czasie jego przeciwnik tymczasowy padł i ubabrał się w czymś, co wyglądało jak galaretka.
Azjata najpewniej nie wiedział, że Liam był dziecięciem ciemności odsłaniających przed jego oczami rzeczy przez tą samą ciemność zakryte dla innych.

Entuzjazm Liama nieco opadł widząc, iż leżący na podłodze nie ma walczyć. Skoro jednak nie chciał, to przecież nie będzie go kopał. Cóż, przynajmniej zrobi sobie o jednego wroga tymczasowego mniej.

Obszedł leżącego i przewrócił stolik, by uchronić chłopaka przed przypadkowym podeptaniem przez pozostałych.
Rozejrzał się szybko. W sali znajdowały się dwa duety: chłopak i dziewczyna zdecydowanie nie walczący ze sobą oraz chłopak i chłopak zdecydowanie walczący ze sobą.

Z uśmiechem diablęcia Liam postanowił wyrównać szanse. Przeskakując nad niskimi przeszkodami, a obchodząc większe podszedł do swego celu, po czym kopnął w kostkę nieznajomego wykręcającego rękę swojemu koledze.
Natychmiast odsunął się do tyłu.

Taki był jego zamysł na tą walkę. Dezorientować, chować się w ciemności, wprowadzać zamieszanie i eliminować łatwe cele.

Widząc, iż jego działania przyniosły wymierną korzyść cofnął się jeszcze bardziej pozwalając potyczce toczyć się dalej, ale niespodziewanie podniosły się głosy sprzeciwiające się walce, a Liam rozejrzał się ponownie.
Leżący leżał, zaś jego towarzyszka wycofała się pod ścianę, oswobodzony zakończył na krótkiej kontrze, po której pomógł przeciwnikowi wstać, natomiast trzymająca się ze sobą para ani myślała włączyć się do starcia. Nikt nie chciał włączyć się do tak wspaniałej zabawy.

Westchnął cicho i zaczął ciągnąć krzesło. Wiedział, że wszyscy widzieli mniej niż on, więc wyraźnie zaznaczył dokąd idzie szurając nóżkami kończąc na stuknięciu oparciem o ścianę. Następnie usiadł.

- Nie umiecie się bawić - powiedział lekko rozczarowany i niezadowolony.
Odezwał się jednak głównie po to, by utwierdzić wszystkich w przekonaniu, iż rzeczywiście tam jest, ale natychmiast wstał i przemieścił się pod drugą ścianę. Tak na wszelki wypadek, gdyby to wszystko było tylko sprytnym planem.

- Miło mi ciebie poznać, jestem Keiko, a ty? - zapytała Azjatka tuż po przedstawieniu definicji zabawy.
Liam już chciał podejść z wyciągniętą ręką i przedstawić się, ale przypomniał sobie, że to może być przecież sprytny plan.
Dowiedział się też, iż powalony przez niego przeciwnik tymczasowy jest Chińczykiem.

- A ty kim w ogóle jesteś, co? Nie brzmisz jak jeden z tamtych. I już się tak nie chowaj - powiedział chłopak stojący w duecie z dziewczyną, lecz ukryty w cieniu "nowy" nie odpowiadał. Bo przecież to może być sprytny plan.
Jednakże kiedy nieznajoma powtórzyła pytania pozostałych zaczął się zastanawiać.
Jeszcze ciekawsze było to, iż twierdziła, że nie jest jedynym chowającym się.

Jeszcze raz przyjrzał się pomieszczeniu. Nie, był całkowicie pewien, że był jedyny. Z pewnością zobaczyłby kogoś, kto się chowa. Chyba, że jest tu jeszcze jedno dziecko ciemności.
To ciekawe. Czy byłby w stanie zobaczyć osobę o podobnych do niego mocach? I czy on byłby w stanie zobaczyć tą osobę?

- Myślę... - zaczął realizując swoją część kontrsprytnoplanu.
- ...że to miał być taki test przygotowujący. Wydaje mi się, że poszedł... - zamyślił się na chwilę szukając słowa.
- ...tragicznie! - dodał radośnie i ponownie zmienił swoją pozycję zastanawiając się czy coś stanie się w miejscu, w którym przed chwilą stał.

Jeśli tak, to zdemaskował sprytny plan, a jeśli nie, to... może żadnego sprytnego planu nie było?
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline