Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-09-2014, 10:56   #63
Python
 
Python's Avatar
 
Reputacja: 1 Python jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skał
Poczucie zagrożenia i niepewność, co może się za chwilę zdarzyć była nader uciążliwa dla obu mężczyzn. Zdali sobie z tego doskonale sprawę, gdy wyszli na zatłoczone ulice Nowego Jorku. Codzienny do tej pory widok niemal ich przeraził. Gnający przed siebie ludzie, którzy wyglądali jakby byli w transie, niekończące się sznury samochodów i znerwicowani kierowcy bębniący palcami w kierownice i stalowoszare niebo wprost ich przygnębiały i budziły podświadomy lęk. To, co się im przydarzyło sprawiło, że zupełnie inaczej spoglądali na zwykła codzienność.

Gdy jechali do skrytki O'Braina, Cooper zdał sobie sprawę, że obaj nieuchronnie zmierzają w paszczę szaleńca. Te kilkanaście minut jakie spędził w samochodzie pozwoliło mu na chwilę spojrzeć na wszystko z dalszej perspektywy. Bełkotliwa popowa muzyka leciała z radia tworząc surrealistyczne tło dla jego rozważań.
Cooper zdawał sobie sprawę, że posuwa się do czego co jeszcze kilka dni temu uznałby nie tylko z szalone, ale i sprzeczne z jego zasadami.
Teraz gdy wraz z byłym gliną jechał po broń uświadomił sobie, że przecież nikt nie uwierzy w ich historyjkę. To, co się wydarzyło było...
No właśnie? Czym było?
Szaleństwem w czystej formie.
Cooper spojrzał na siedzącego po jego prawej stronie gliniarza. Zaciśnięte wargi, napięta szczęka i surowe spojrzenie O'Braina jasno mówiły, że nie zawaha się on zabić każdego kogo uzna za choćby zamieszanego w sprawę zaginięcia jego córki.
Cooper przekroczył pewną granicę i wiedział, że już nie ma odwrotu.

O'Brain niecierpliwił się. Kilka ostatnich dni, a szczególnie godzin pozwoliło mu nie tylko całkowicie odzyskać jasność myślenia, ale także pewność siebie i cel życia. Wiedział, że musi odnaleźć morderców Lucy i ukarać ich.
Jednak aby tego dokonać musiał mieć broń. Broń, która nie tylko pozwoli mu dokonać vendetty, ale także zapewni siłę, ochronę i ostateczny argument w każdej dyskusji.
Już chciał poczuć chłód stali w dłoni. Chłód, który zawsze go uspokajał i pozwalał odzyskać równowagę wewnętrzną.

Po kilkunastu minutach spędzonych w korkach obaj mężczyźni w końcu dojechali na miejsce.
O'Brain ruszył wzdłuż szeregu identycznych skrytek, aby odnaleźć tą właściwą.
W końcu zatrzymał się przy jednej i wyjął z kieszeni mały kluczyk. Cooper stał za jego plecami i rozglądał się wokół, jakby się czegoś lub kogoś obawiał.
Nagle tuż przed nim wyrósł brudny i zapuszczony mężczyzna. Poskręcane i tłuste siwe włosy wystawały spod czapki niczym upchnięte na siłę siano.

- Wspomóż weterana. Trzy dni nie miałem nic w ustach. Wspomóż weterana - zajęczał wyuczonym tonem.
Cooper podniósł wzrok i jego spojrzenie skrzyżowało się ze spojrzeniem kloszarda,
Zimny dreszcz przeszedł po plecach Marka.
- Ty... ty.. ty... byłeś tam - powiedział łamiącym się głosem.
W tym momencie również O'Brain, który chował właśnie sprzęt do torby spojrzał w kierunku starca.
- O nie! - krzyknął bezdomny - Ty.. ty.. też!
Jego piskliwy głos niósł się echem wśród szeregu metalowych szafek, przykuwając uwagę przechodniów.
Nim którykolwiek z mężczyzn zdołał zareagować, kloszard zaczął biegiem uciekać. W jego ruchach znać było potężny, instynktowny lęk, który całkowicie zawładnął jego ciałem.
 
__________________
Pies po kastracji nie staje się suką.
"To mój holocaust - program zagłady bogów"
"Odważni nigdy nie giną, mając tylko wiarę i butelki z benzyną" Konstruktor
Python jest offline