| Thorin uważnie słuchał całej opowieści Galeba notując ile się dało. Swoim zwyczajem nie notował każdego słowa - tak jak przy przesłuchaniach, raczej najważniejsze fakty, dane, z których później miał stworzyć opowieść możliwie najwierniej oddającej realia. Na uwagę poczynioną przez Galeba dotyczącą braku pamięci kronikarza , Thorin zaskoczony z początku nie wiedział nawet jak zareagować. Z jednej strony jak chyba każdy komu czyni się zarzut wobec wykonywanego zawodu poczół gniew i chęć obrony z drugiej ... Galeb był bodaj pierwszym khazadem w tej całej gromadzie który w ogóle zwrócił głębszą uwagę na powagę kronikarza , rolę jaką mu wyznaczyło społeczeństwo i doniosłość z tego płynącą. Gdyby nie zarzut Thorin poczułby się dumny. Po kilku chwilach i pyknięciach fajki , gdy upewnił się że runotwórca skończył, sam postanowił przemówić. Mimo chęci postanowił nie odpowiadać zarzutem na zarzut, miast tego postanowił wyjaśnić swój punkt widzenia.
- Rad jestem , że doceniasz rolę kronikarza, trochę mniej iż nie dostrzegasz mej pracy w utrzymaniu w całości tego oddziału. Brak pamięci nie sposób mi zarzucić, nie temu który spisuje wszystko , pamięta i przywołuje historię, gdy tylko chętny jest ktoś słuchać. W przeciwieństwie do twojej profesji moje słowa mają jednak nikłą moc tworzenia rzeczywistości. Nie wystarczy że powiem Czarny Sztandar, aby ten istniał, nie wystarczy że przypomnę o naszych wspólnych losach i zmaganiach, aby w wszystkich wstąpił duch jedności i chęć utrzymania oddziału w dawnej formie.
Westchnął ciężko , gdyż nie był to prosty temat, ani nie leżący mu na sercu...
- Przykro mi z powodu twojego zarzutu, gdyż byłem i poniekąd wciąż jestem jednym z tych którzy podtrzymali ideę Czarnego Sztandaru nawet wówczas gdy oficjalnie został rozwiązany. Gdy przydzielono nas do posterunku mogliśmy zerwać z przeszłością i odnaleźć się w nowych realiach, dobrze wiesz że tak się nie stało, że podtrzymaliśmy tradycję i braterstwo broni powstałe w Czarnym Sztandarze, we wspólnej wyprawie, na dobre i na złe. Wciąż trzymam chorągwie oddziału stanowiącej spoiwo między Czarnym Sztandarem a Komisariatem, między starym i nowym. Cóż jednak z sztandaru, cóż z kronik, jeśli dawny duch oddziału przepadł.
Kiwnięcie głową , pyknięcie aromatycznego ziela którego zapach roznosił się wkoło i zachęcał , tylko na chwilę przerwało wypowiedź Thorina.
- Mógłbym wykazać poprzez kroniki, poprzez analizę wydarzeń kto zawinił, nie jestem jednak sędzią, jestem kronikarzem, moją rola jest spisywać i pamiętać ocenę wszak pozostawiam innym. Niezależnie od winnych czy ich braku , Czarny Sztandar przestał istnieć, to właśnie stało się faktem. Chcesz pomóc w jego odbudowie? Śmiało , próbuj do tego trzeba wszak czegoś więcej niż garści zarzutów mi poczynionych. Do tego potrzeba przynajmniej obecności na którą jak sam mówisz z twojej strony się nie zanosi.
Głos kronikarza momentalnie stał się hardy, zaprawiony niczym Gromril, nie złamany przez stal słów runiarza. Może dlatego że znał Galeba i zdążył się już oswoić z runotwórcą, może dlatego że rozmowa poszła w kierunku pamięci - a to była domena kronikarza.
- Czarny Sztandar był oddziałem wojskowym, z hierarchią dowodzenia która się rozpadła. Przetrwał oficjalne rozwiązanie, to prawda, nie przetrwał jednak próby czasu i oddolnej oceny owej hierarchii. Z grupy która cię otacza bodajże ja tylko, może jeszcze wraz z Grundim byliśmy gotowi iść dalej za Roranem, w ramach tego co było, na dobre i na złe, cóż jednak zdziałalibyśmy w trójkę? Zastanów się czy większym obowiązkiem było utrzymanie dawnej hierarchii czy też utrzymanie oddziału, braterstwa krwi i wspólnoty towarzyszy broni.
Retoryczne pytanie tylko na chwilę zawisło w powietrzu, na tyle co chmura dymu wciągnięta i wypuszczona przez Thorina.
- To właśnie zostało utrzymane, za nie małą co prawda cenę. Nie stało się jednak nic czego by z czasem nie można było odczynić. Czarny Sztandar zawsze można przywrócić do życia, o ile znajdą się ku temu chętni. Skoro jednak nawet ty nie zamierzasz z nami ruszyć po to choćby by ożywić z czasem dawne więzy, ideę która nas łączyła, szlachetny cel który nam przyświecał...
Nie dokończył, niechcący przechodził w zarzuty których zamierzał początkowo uniknąć, miast tego Thorin poczuł się zmęczony. Mówił długo i spokojnie, choć końcówka uświadomiła mu w jakiej obecnie są sytuacji, znał ją już wcześniej, jednak zarzuty Galeba i jego obrona Czarnego Sztandaru na nowo ożywiła w kronikarzu nadzieje, która równie szybko przygasła przez świadomość odejścia runiarza z drużyny. Po chwili uspokoił się wewnętrznie i postanowił zakończyć to co zaczął.
- Cóż, wierze że masz ważne powody aby tu pozostać, nie mi rozpytywać o tajemnice związane z twoją profesją, ani tym bardziej je oceniać. Wiedz jednak iż szanse na ponowne spotkanie są nikłe, nikt z nas z wyjątkiem Rorana nie zamierza tu wracać, a czy w ogóle będzie to możliwe skoro co rusz wysadzane są tunele...? Zapewne wysadzą i ten którym my pójdziemy a wówczas drogi powrotu i tak nie będzie. Nie mów więc nam jak mamy współdziałać skoro nie zamierzasz współdziałać z nami, ta gromada która widzisz przed sobą tak po prawdzie i tak ledwo się trzyma razem. Na zepsutą krew w organizmie jako cyrulik znam sposoby, na zepsutą krew w oddziale... cóż jako kronikarz mogę rzec, iż pomoże jedynie czas i dobre świadectwo, godna naśladowania postawa. Twoje świadectwo, twoja obecność z pewnością by się przydała w oddziale , jeśli jednak nie zamierzasz do nas dołączyć, przynajmniej nie czyń zarzutów temu który przynajmniej jest i stara się by ten odział był czymś więcej niż zgrają do wynajęcia za pieniądze. Masz szansę i możliwość mi w tym pomóc, zrobisz jednak co uznasz za słuszne.
Thorin zakończył, paląc dalej fajkę która nabrała gorzkiego smaku, a może to życie i zarzuty kowala run tak ją doprawiły? Z pewnością tak, halflińskie ziele nie mogło być gorzkie, gorzka była świadomość uwag jakie Galeb poczynił kronikarzowi w połączeniu z faktem iż sam nie zamierzał z tym fantem nic poczynić. Prościej było poczynić zarzuty i odejść, niż pozostać i choć próbować coś z tym zrobić. |