Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-09-2014, 20:57   #416
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Thorin uważnie słuchał całej opowieści Galeba notując ile się dało. Swoim zwyczajem nie notował każdego słowa - tak jak przy przesłuchaniach, raczej najważniejsze fakty, dane, z których później miał stworzyć opowieść możliwie najwierniej oddającej realia. Na uwagę poczynioną przez Galeba dotyczącą braku pamięci kronikarza , Thorin zaskoczony z początku nie wiedział nawet jak zareagować. Z jednej strony jak chyba każdy komu czyni się zarzut wobec wykonywanego zawodu poczół gniew i chęć obrony z drugiej ... Galeb był bodaj pierwszym khazadem w tej całej gromadzie który w ogóle zwrócił głębszą uwagę na powagę kronikarza , rolę jaką mu wyznaczyło społeczeństwo i doniosłość z tego płynącą. Gdyby nie zarzut Thorin poczułby się dumny. Po kilku chwilach i pyknięciach fajki , gdy upewnił się że runotwórca skończył, sam postanowił przemówić. Mimo chęci postanowił nie odpowiadać zarzutem na zarzut, miast tego postanowił wyjaśnić swój punkt widzenia.

- Rad jestem , że doceniasz rolę kronikarza, trochę mniej iż nie dostrzegasz mej pracy w utrzymaniu w całości tego oddziału. Brak pamięci nie sposób mi zarzucić, nie temu który spisuje wszystko , pamięta i przywołuje historię, gdy tylko chętny jest ktoś słuchać. W przeciwieństwie do twojej profesji moje słowa mają jednak nikłą moc tworzenia rzeczywistości. Nie wystarczy że powiem Czarny Sztandar, aby ten istniał, nie wystarczy że przypomnę o naszych wspólnych losach i zmaganiach, aby w wszystkich wstąpił duch jedności i chęć utrzymania oddziału w dawnej formie.

Westchnął ciężko , gdyż nie był to prosty temat, ani nie leżący mu na sercu...

- Przykro mi z powodu twojego zarzutu, gdyż byłem i poniekąd wciąż jestem jednym z tych którzy podtrzymali ideę Czarnego Sztandaru nawet wówczas gdy oficjalnie został rozwiązany. Gdy przydzielono nas do posterunku mogliśmy zerwać z przeszłością i odnaleźć się w nowych realiach, dobrze wiesz że tak się nie stało, że podtrzymaliśmy tradycję i braterstwo broni powstałe w Czarnym Sztandarze, we wspólnej wyprawie, na dobre i na złe. Wciąż trzymam chorągwie oddziału stanowiącej spoiwo między Czarnym Sztandarem a Komisariatem, między starym i nowym. Cóż jednak z sztandaru, cóż z kronik, jeśli dawny duch oddziału przepadł.

Kiwnięcie głową , pyknięcie aromatycznego ziela którego zapach roznosił się wkoło i zachęcał , tylko na chwilę przerwało wypowiedź Thorina.

- Mógłbym wykazać poprzez kroniki, poprzez analizę wydarzeń kto zawinił, nie jestem jednak sędzią, jestem kronikarzem, moją rola jest spisywać i pamiętać ocenę wszak pozostawiam innym. Niezależnie od winnych czy ich braku , Czarny Sztandar przestał istnieć, to właśnie stało się faktem. Chcesz pomóc w jego odbudowie? Śmiało , próbuj do tego trzeba wszak czegoś więcej niż garści zarzutów mi poczynionych. Do tego potrzeba przynajmniej obecności na którą jak sam mówisz z twojej strony się nie zanosi.

Głos kronikarza momentalnie stał się hardy, zaprawiony niczym Gromril, nie złamany przez stal słów runiarza. Może dlatego że znał Galeba i zdążył się już oswoić z runotwórcą, może dlatego że rozmowa poszła w kierunku pamięci - a to była domena kronikarza.

- Czarny Sztandar był oddziałem wojskowym, z hierarchią dowodzenia która się rozpadła. Przetrwał oficjalne rozwiązanie, to prawda, nie przetrwał jednak próby czasu i oddolnej oceny owej hierarchii. Z grupy która cię otacza bodajże ja tylko, może jeszcze wraz z Grundim byliśmy gotowi iść dalej za Roranem, w ramach tego co było, na dobre i na złe, cóż jednak zdziałalibyśmy w trójkę? Zastanów się czy większym obowiązkiem było utrzymanie dawnej hierarchii czy też utrzymanie oddziału, braterstwa krwi i wspólnoty towarzyszy broni.

Retoryczne pytanie tylko na chwilę zawisło w powietrzu, na tyle co chmura dymu wciągnięta i wypuszczona przez Thorina.

- To właśnie zostało utrzymane, za nie małą co prawda cenę. Nie stało się jednak nic czego by z czasem nie można było odczynić. Czarny Sztandar zawsze można przywrócić do życia, o ile znajdą się ku temu chętni. Skoro jednak nawet ty nie zamierzasz z nami ruszyć po to choćby by ożywić z czasem dawne więzy, ideę która nas łączyła, szlachetny cel który nam przyświecał...

Nie dokończył, niechcący przechodził w zarzuty których zamierzał początkowo uniknąć, miast tego Thorin poczuł się zmęczony. Mówił długo i spokojnie, choć końcówka uświadomiła mu w jakiej obecnie są sytuacji, znał ją już wcześniej, jednak zarzuty Galeba i jego obrona Czarnego Sztandaru na nowo ożywiła w kronikarzu nadzieje, która równie szybko przygasła przez świadomość odejścia runiarza z drużyny. Po chwili uspokoił się wewnętrznie i postanowił zakończyć to co zaczął.

- Cóż, wierze że masz ważne powody aby tu pozostać, nie mi rozpytywać o tajemnice związane z twoją profesją, ani tym bardziej je oceniać. Wiedz jednak iż szanse na ponowne spotkanie są nikłe, nikt z nas z wyjątkiem Rorana nie zamierza tu wracać, a czy w ogóle będzie to możliwe skoro co rusz wysadzane są tunele...? Zapewne wysadzą i ten którym my pójdziemy a wówczas drogi powrotu i tak nie będzie. Nie mów więc nam jak mamy współdziałać skoro nie zamierzasz współdziałać z nami, ta gromada która widzisz przed sobą tak po prawdzie i tak ledwo się trzyma razem. Na zepsutą krew w organizmie jako cyrulik znam sposoby, na zepsutą krew w oddziale... cóż jako kronikarz mogę rzec, iż pomoże jedynie czas i dobre świadectwo, godna naśladowania postawa. Twoje świadectwo, twoja obecność z pewnością by się przydała w oddziale , jeśli jednak nie zamierzasz do nas dołączyć, przynajmniej nie czyń zarzutów temu który przynajmniej jest i stara się by ten odział był czymś więcej niż zgrają do wynajęcia za pieniądze. Masz szansę i możliwość mi w tym pomóc, zrobisz jednak co uznasz za słuszne.

Thorin zakończył, paląc dalej fajkę która nabrała gorzkiego smaku, a może to życie i zarzuty kowala run tak ją doprawiły? Z pewnością tak, halflińskie ziele nie mogło być gorzkie, gorzka była świadomość uwag jakie Galeb poczynił kronikarzowi w połączeniu z faktem iż sam nie zamierzał z tym fantem nic poczynić. Prościej było poczynić zarzuty i odejść, niż pozostać i choć próbować coś z tym zrobić.
 
Eliasz jest offline