Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-09-2014, 00:58   #418
Cattus
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
Kiedy w końcu wyszli z miasta, wydało się to niemalże wybawieniem. Może i szli na terytorium wroga ale przynajmniej nie gnuśnieli obijając dupy o sterty kamieni. Im dalej w tunele tym nastrój Grundiego się poprawiał, ale bez przesady, do wesołości było mu daleko. W końcu teraz trzeba spodziewać się ataku w każdej chwili.
Podczas marszu zajął swą pozycję w centrum oddziału. Nie tak jak początkowo planował ale nie miało to wielkiego znaczenia. Obecny układ był logiczny i do przyjęcia.

Schodząc coraz głębiej w tunele, coraz to bardziej warunki miały wpływ na niektórych z nich. Trzeba było mieć to na uwadze w razie potyczki. Szczęściem po dłuższym marszu dotarli do obozowiska, jak się okazało już na samej linii frontu. Od tej chwili miała zacząć się zabawa. Tylko za muzykę będą musiały robić agonalne piski ich wrogów. Nie żeby mu to specjalnie przeszkadzało. Ot uroki wojny.
Na jednej z barykad spotkali znajomy już oddział Gromowładnych. Gęba sama się cieszyła widząc znajomych wojaków.

- Witaj sierżancie Asleighu. Rad cię w dobrym zdrowiu widzieć. Jak tam ruchy wroga? Dużo tego za barykadą? Podchodzą bliżej? Podpytał Grundi.

Kiedy zatrzymali się wytchnąć na chwilę w obozowisku, Dirk rozdał im po porcji Krwawego Litworu. Podobno miał lecznicze działanie. Przydatna rzecz. Fulgrimsson podziękował towarzyszowi i upychając buteleczkę w obecnie niemalże pustym mieszku zorientował się że nie zabrał ze sobą wody. W ogóle nie pamiętał gdzie podział się jego bukłak. ~ Na brody Przodków! Skarcił się w duchu. Ile by przygotowania nie trwały tak zawsze znajdzie się coś czego się zapomniało. Żeby następnym razem broni nie zapomniał i z kutasem w ręku do walki nie szedł. Szczęściem bardzo szybko udało mu się znaleźć jednego z weteranów szykującego się do powrotu do twierdzy. Skoro on już nie potrzebował bukłaka tak bardzo, a Grundi wręcz przeciwnie to po krótkich negocjacjach doszło do wymiany paru sztuk srebra na prawie nowy bukłak.
Gdy Fulgrimsson nabierał wody i pił z jednej z beczek w obozie, dostrzegł jakieś zbiorowisko. Okazało się że to Galeb rozmawiał z żołnierzami! ~ A więc jednak ten stary cap żyje! Ucieszył się i wraz zresztą towarzyszy poszedł go powitać.

- Niezmiernie miło Cię znów widzieć Galebie. Dziękujmy za to spotkanie przodkom. Podał kompanowi prawicę.

Pomimo radości spotkania z kompanem trafiła się również łyżka dziegciu w tym wszystkim. Galeb oskarżał ich o zapominanie przysiąg? I to jeszcze Thorina? Pojebało czy to tylko efekt wyczerpania?

- Chyba teraz ja muszę Ci przypomnieć że to nie my z własnej woli rozwiązaliśmy sztandar. Był rozkaz i koniec. Wyrzutów nam nie rób jako że to Ty pierwszy odszedłeś gnany swymi ważnymi sprawunkami! Powiedział chłodno Grundi. - I tak jak Ty musiałeś zrobić co robisz i nikt Ci tego nie wypomina, tak i my mamy nowe zadanie do wykonania. Zależy od niego wiele, bo nie tylko honor nasz i naszych rodów ale i życia bliskich. Czarny sztandar był, a może i nawet jeszcze kiedyś będzie. Tak czy inaczej MY trzymamy się razem i robimy to co zrobić trzeba. I nie zarzucaj mi więcej żem zapomniał kiedy danego słowa, gdyż jesteś mym przyjacielem i pragnę aby tak pozostało. Zakończył chłodnym głosem Grundi i zamiast unieść fajkę do ust na powrót ją schował.

- Detlefie. Jeśli nie potrzeba nam dłuższego odpoczynku teraz to proponował bym nie marnować więcej czasu niż to konieczne. Ja jestem gotów do wymarszu w każdej chwili. Czekam tylko na znak. Zameldował Fulgrimsson.
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.
Cattus jest offline