Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-09-2014, 11:20   #422
Zombianna
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Zatęchłe, duszne tunele stanowiły miłą odmianę po smrodzie wielkiego miasta. Z każdym krokiem odór jakby malał, aż w końcu pozostał jedynie nieprzyjemnym wspomnieniem, wypartym przez teraźniejsze bodźce. Co prawda bukiet składający się z zapachu potu, rzadko pranych onuc i przetrawionego piwska nie odstępował wojów ani na chwilę, lecz do tego akurat szło przywyknąć, ot karma. Ważne, że oddalali się od Azul, a przed nimi rysował się jakiś konkretny cel - mało optymistyczny, chujowy wręcz, ale dla Khaidar nawet tak gówniana przyszłość wydawała się być lepsza niż siedzenie na dupsku i czekanie aż któryś z bezimiennych wrogów straci cierpliwość i pogłaszcze ją po głowie styliskiem topora, bądź o wspomnianą głowę skróci. Wizje sztyletu między żebrami, trucizny w kielichu, czy też równie subtelna, zbłąka kula z muszkietu wybijająca w czaszce otwór wielkości pięści nie należały do pociągających. Córa Ronagalda wolałaby już zapić się na śmierć - koniec piękny, poetycki i co tu dużo gadać, cholernie przyjemny. Niestety w życiu nigdy nie układało się tak, jakby sobie tego życzyła. Z owych strzępów informacji, wyrwanych od Rorana, jasno wynikało, że mają przesrane po całości i nim cały ten pierdolnik się skończy, czeka ich jeszcze sporo bólu. Zdrajcy, mordercy, dezerterzy i bezbożnicy - przeciwnik był w stanie przypiąć im wszelkie możliwe łatki bez najmniejszego problemu, a lud ciemny łyknie to niczym zmęczona robotą dziwka kubeczek wody. Jedyne co pozostawało, to marsz wąskimi korytarzami przed siebie, z nadzieją, że na końcu trasy czeka coś innego niż tortury i zgon w męczarniach.
Khazadka splunęła, zielonkawym glutem flegmy ozdabiając jeden z wielu mijanym kamieni. Równie dobrze mogła zażyczyć sobie kotła spirytusu i głowy Rorana na srebrnej tacy.
-O kant dupy to wszystko - westchnęła z rezygnacją. Nawet nie czuła złości, była na to zbyt zmęczona. Z kapturem naciągniętym prawie na czubek nosa toczyła się przed siebie, unikając kontaktów z kimkolwiek, szczególnie obcymi. Zbrojna kobieta zawsze budziła niezdrowe zainteresowanie, a rozwalenie natrętowi gęby niestety nie wchodziło w rachubę.

***

Dla nieprzyzwyczajonego do znacznych głębokości powierzchniowca, takiego jak Khaidar, podróż stanowiła mordęgę. Raz po raz pociągała nosem, a od zawrotów głowy chciało się jej rzygać. Miała wrażenie, że ciśnienie rozsadza jej czaszkę, doprowadzając do szaleństwa gorszego niż zazwyczaj. Gdzieś w duchu podziwiała resztę, która mimo warunków, miała jeszcze siłę na pieprzenie trzy po trzy. Ona sama musiała porządnie się zawziąć, by nie paść plackiem na ziemię i nie zacząć bluzgać na wszystko i wszystkich w zasięgu wzroku. Siedziała skulona pod skalną półką i z zamkniętymi oczami słuchała. Pokiwała Detlefowi głową na znak, że rozumie jaką rolę jej przydzielił i nie ma co do tego zastrzeżeń. Słowa Thorina i Galeba ledwo rejestrowała, pogrążona letargu skupiała się jedynie na liczeniu oddechów z nadzieją, że bogowie w końcu się nad nią zlitują i pozwolą usnąć.
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena
Zombianna jest offline