Wątek: Bar "Dolores"
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-09-2014, 22:53   #13
Halfdan
 
Halfdan's Avatar
 
Reputacja: 1 Halfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skał
Thorsten zdążył pytająco pokazać ruszającemu kierowcy Pontiaca karton z napisem "Vegas", jednak odpuścił gdy zaczął padać gówniany deszcz. Szybko wbiegł pod dach by nie zmoknąć. Nie uśmiechało mu się suszenie tych wszystkich rzeczy które miał w plecaku. W dodatku krople były zielone, skojarzyło mu się z kwaśnymi deszczami które zniszczyły lasy niedaleko gospodarstwa rolnego jego wujka na południu Saksonii. Nie chciał na swojej skórze tego samego syfu który wypalił tamte drzewa. Usiadł jak najbliżej wyjścia, by móc ewentualnie zapytać o podwózkę każdego wychodzącego z baru. Podparł karton na plecaku tak żeby napis 'Vegas' był dobrze widoczny podszedł do baru, zamówił colę i spojrzał na menu ciepłych posiłków. Uśmiechnął się do siebie gdy zobaczył w menu cheeseburgera. Przypomniało mu się gdy jak był mały szukał na mapie miasta o nazwie 'Cheeseburg', dopiero jego starsza siostra uświadomiła go że to błąd językowy, nie ma czegoś takiego jak stek po cheesebursku, a Amerykanie myślą że steki po hambursku są robione z szynki i analogicznie można zrobić podobne z sera lub kurczaka. Teraz gdy nie było prądu raczej nie zamówi nic na ciepło. Wziął więc puszkę, postawił na stole i rozłożył na blacie swój sprzęt elektroniczny: aparat, smartfon, odtwarzacz mp3, stara niezniszczalna nokia, kindle ebook reader oraz przenośny gps. Po kolei zaczął sprawdzać działanie każdego urządzenia. Wyjął też kompas, ciekawe czy będzie wskazywać północ. Co prawda zamiast lutownicy i części zastępczych miał tylko wielofunkcyjny ORYGINALNY szwajcarski scyzoryk, ale mimo wszystko spróbował je naprawić. W końcu zarobił na tę wyprawę przez pół roku naprawiając tostery i konsole. Denerwował go ten dziwny symbol. Słyszał o tym że amerykański wywiad podsłuchuje swoich obywateli i ma dostęp do ich urządzeń, nawet wyłączonych, ale nie sądził że aż w takim stopniu żeby zablokować urządzenie i wstawić ten symbol.
Zobaczył że przygląda mu się ten mężczyzna którego nazwali ćpunem. Nie żeby szczególnie bał się narkomanów, wychował się na Kreuzbergu w Berlinie gdzie takich świrów spotyka się za każdym rogiem. Podstarzałe dzieci kwiaty, zbuntowane nastolatki, Turcy, ruscy dresiarze, Chińczycy, Hindusi, Murzyni sprzedający haszysz, polscy menele walczący o rewiry zbierania butelek, punki z licznych okolicznych squatów, neonaziści, hipsterzy, ekshibicjoniści, słynne dzieci z dworca Zoo... Po czymś takim ten człowiek nie robił na nim wrażenia. Zwykle wystarczyło poudawać rosyjski akcent, z czym nie miał problemów bo biegle mówił w tym języku, by się odczepili - wśród "ciapatych" panowało przekonanie że Rosjanie to jedyni niebezpieczni biali ludzie (no może poza Polakami). Jedno tylko różniło lokalnego śpiewaka od niemieckich ćpunów - w Berlinie broń mieli tylko zorganizowani przestępcy, tutaj każdy farmer na w domu strzelbę i wie jak z niej strzelać. Nie miał więc zamiaru próbować numeru z metodą "na ruskiego kozaka", zwłaszcza że autochtoni bełkotali coś o ruskich bombach. Nie chciał zostać ruskim dywersantem i zawisnąć na najbliższym drzewie. Postanowił więc że go po prostu zignoruje. Najwyżej puści mu bawarski folk połączony z gitarowym graniem, który polecił mu jego hipsterski współlokator. Uspokoiła go obecność policjanta.
Usłyszał też azjatkę, która tłumaczyła policjantowi gramatyczne zawiłości zakodowanej wiadomości. Będąc nastolatkiem uczył się w Szkocji języka angielskiego i miał do czynienia z chińskimi intelektualistkami. Na lekcjach znały na pamięć wszystkie regułki i słówka, ale w większości nie umiały wykorzystać tej wiedzy w praktyce i dogadać się z innymi uczniami. Jednak bardzo lubił rozmawiać z tymi które przełamały lody i opanowały już tę trudną sztukę. Nie były tak egoistyczne i aroganckie jak Niemki czy Francuzki, kłótliwe jak Rosjanki czy choleryczne i nieopanowane jak Włoszki czy Hiszpanki. Były konkretne i rzeczowe, opanowane i miłe. W połączeniu z ich wiedzą były więc idealnymi partnerkami do intelektualnych dyskusji. Irytował go ten symbol na wyświetlaczu jego telefonu, a azjaci mieli w genach zapamiętywanie tysięcy ideogramów. Może ona będzie wiedziała o co chodzi?
Wstał, podszedł do Japonki (domyślił się po nachyleniu skośnych oczu) i policjanta i zapytał z lekkim niemieckim akcentem:
-Dzień dobry. Jestem Thorsten. Przepraszam że się wtrącam, ale usłyszałem jak rozmawiacie o zakodowanej morsem wiadomości w tym pisku. Na moim telefonie wyskoczył taki symbol, nie mogę go usunąć, może te dwie rzeczy są ze sobą powiązane? - po czym położył smartfona na stoliku tak aby zobaczyli.
Zerknął jeszcze na swój bagaż gdy brodacz wtoczył motór do środka. Na szczęście jego plecak był cały.
 

Ostatnio edytowane przez Halfdan : 17-09-2014 o 07:51.
Halfdan jest offline