Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-09-2014, 23:07   #2
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Redania, Crinfrid




Padało. I ogólnie było dość paskudnie. Z resztą takie było to miasto. Paskudne. Zdawało się, iż Crinfrid składało się z samej dzielnicy biedoty. Może nie koniecznie było to zgodne z prawdą, ponieważ zdarzali się również bogatsi kupcy, ale i tak idąc główną aleją w środku nocy można było znaleźć czyjś nóż pod swoimi żebrami.

Gdy Cairbre dotarł pod ratusz jego wzrok przyciągnęły zwłoki elfa wiszące nad głównym wejściem na belce poprowadzonej równolegle do głównej alei. Zmarł najprawdopodobniej przez uduszenie łańcuchem zawiniętym wokół szyi, lecz nie była to łatwa śmierć. Musiał do końca walczyć o życie, ponieważ oplecione były też jego nadgarstki, na których mógł się podciągnąć, by poluzować ucisk na krtań. Ewidentna egzekucja pokazowa i jednocześnie nie wnosząca nic do społeczności. Przestępstwa jak były, tak są nadal.

W lokalnej oberży najciemniejszym typem był sam karczmarz. Każdy na każdego gotów spojrzeć wilkiem dla zabawy, zaś własną sakiewkę trzeba cały czas trzymać w dłoni, by zręczna dłoń nie wyciągnęła z niej monet.

Ów najciemniejszy z typów w lokalnej karczmie ordynarnie orżnął Słowika.
Najlepsze piwo w Point Vanis nie kosztowało siedmiu koron novigradzkich, zaś wodnista zupa, która miała być rosołem w żadnej tawernie nie kosztowała dziesięciu koron nie mówiąc już o koszcie wynajmu stolika na niespełna kwadrans w cenie wysokości kolejnych sześciu koron. Nie wspominając o dziesięciu koronach pobranych za "ochronę waszmości i waszmości prywatności". A że w sakiewce została ostatnia korona, to karczmarz doliczył ją sobie za informację o ogłoszeniu pod ratuszem.

Podobno zaledwie dzień temu sam leniwy wójt chwycił młotek, gwoździe i własnoręcznie przybił do tablicy ratusza ogłoszenie. Musiało być ważne, ale przede wszystkim miało dotyczyć potworów.
Prawdziwą tajemnicą poliszynela było, że zlecenia królewskie były bardzo dobrze płatne. I trudne. Ale bardzo dobrze płatne.

Drugie spojrzenie na ratusz ujawniło niskiego rudzielca przypominającego nadzwyczaj wyrośniętego gnoma. Zupełnie nie pasowała do niego przytroczona do pasa szabla, choć jego ruchy zdradzały najemniczą profesję.

- Ryboludy ponoć atakują - odezwał się, gdy Słowik podszedł przeczytać ogłoszenie.

Rzeczywiście rudzielec mówił prawdę. Jaśnie panujący król Radowid informował o niepokojących rajdach ryboludów na przybrzeżne osiedla ludzkie i wzywał wszystkich chętnych do posiadłości magnata Rolanda Relinvena zwącej się Rajczewem kusząc nagrodą wysokości dwustu koron na głowę.

- Rudy - przedstawił się krótko wyciągając rękę na powitanie.




Już w dwa dni po przybyciu do Rajczewa byli odprowadzani na brzeg Zatoki Praksedy z amuletami umożliwiającymi oddychanie pod wodą.
Pod wodę zmierzał on, Rudy oraz dwie góry mięśni będące łysymi braćmi bliźniakami - Vołrodem i Walrodem.
Vołrod miał być specjalistą od mieczy dwuręcznych, zaś Walrod od oburęcznych młotów.

80% - 2

Słowik jednak poważnie wątpił w ich przydatność. Obaj stawiali na siłę, nie szybkość, zaś woda spowolni ich jeszcze bardziej, ale nie można było im niczego zabronić.

Za plecami czwórki stał oddział piechoty Rolanda oraz jego goście - konnica wraz z pomniejszym szlachcicem Zedasutem "Śmiałym" Reytanem, którego imię Cairbre poznał całkowitym przypadkiem, gdy właściciel włości zwrócił się w ten sposób do gościa. Ten jednak był mocno niezadowolony z użycia imienia przez gospodarza.

- Powodzenia - burknął ponuro magnat tuż przed wejściem pod wodę.

Cała czwórka wstrzymała powietrze w płucach, zgodnie z zaleceniem nadwornego czarodzieja Ariusza Latockiego i założyli ofiarowane amulety umożliwiające oddychanie pod wodą.
Transformacja była bolesna, ale na szczęście krótkotrwała oraz co ważniejsze - skuteczna.




Powoli opadli na samo dno. Zdani byli tylko na siebie, ofiarowane im bomby oraz wskazany kierunek.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline