- Spokojnie, spokojnie, gołąbeczku... - odpowiedział strażnik, ostentacyjnie wachlując się dłonią. Widocznie wypite niedawno piwo wciąż można było wyczuć w ich oddechach. - nie wrzeszcz tak, bo Cię zamknę za zakłócanie porządku. Pijani jesteście? - Jaki wróg? Jakim placem? Jak to ludzie giną?- zainteresował sie drugi strażnik, młodziutki i pełen zapału chłopaczek. - Zamknij mordę, Hans, ja tutaj dowodzę. - uciszył go starszy kompan. -Nie będziemy całego garnizonu na nogi stawiać z powodu pijackich zwidów jakiegoś patałacha. Zabieraj swoją laskę i tego drugiego też i wynocha! Piwskiem od was czuć jak z gorzelni. Won!! - Ależ Tom, może oni...- znów wtrącił się młodzieniaszek. - Stul pysk, mówię! Tak, jakbyśmy tu patroli nie mieli. Miasto dobrze strzeżone. Straż miejska jest wszędzie. - wypiął dumnie tłustą pierś. - Jakby coś się działo, już byśmy o tym wiedzieli. A Wy won, i po cichu, bo was zamknę! Że też im się chce, i to w takiej mgle...
__________________ Oto tańczę na Twoim grobie;
Ty, który wyzwałeś mnie od Aniołów... |